Niemajestatyczna twarz bandyty

478 21 5
                                    

− Trolle zapewne przybyły z Ettenmoors − wydedukował Gandalf, oglądając uważnie kamienne figury, które jeszcze dziesięć minut wcześniej chciały ich wszystkich zjeść.

− Kiedy ostatnio zapuściły się tak bardzo na południe? − spytał Thorin.

− Nie w tej erze, kiedy u władzy była mroczna siła − czarodziej zamyślił się na chwilę. − Ale nie mogły podróżować za dnia.

− Gdzieś niedaleko musi być grota − krasnolud odwrócił się i zwołał resztę kompanii. − Odstawcie ją − rozkazał, widząc swoich siostrzeńców trzymających za nogi zwisającą głową w dół elficę.

Było ich piętnaście, więc znalezienie pieczary nie było takie trudne. Z zewnątrz widzieli połyskujące w niej skarby, skrzynki, stojaki pełne broni. Wszyscy ochoczo weszli do środka.

− Ale tu cuchnie... − jęknął Bofur. Gdy spojrzał na Cyntiel, coś wydawało mu się nie w porządku, więc spytał: − Elfy mają wyostrzone zmysły, prawda? Jakim cudem bez problemu tu weszłaś? Powinnaś się udusić.

− E tam. Ten smród mi nie przeszkadza, przyzwyczaiłam się do niego, kiedy... − urwała, zdając sobie sprawę, że omal nie powiedziała za dużo. − Powiedzmy, że wąchałam gorsze rzeczy.

Wszyscy rozproszyli się po jaskini. Niektórzy przebierali skarby, inni oglądali bronie, a kilku niezainteresowanych siedziało przy wejściu i pykało fajki. Ona stała obok Dwalina i obserwowała Noriego, Bofura i Gloina, którzy zakopywali w ziemi kuferek zapchany złotem.

− To lokata długoterminowa − wyjaśnili, widząc skierowane na siebie pytające spojrzenia. − Szkoda, żeby to ktoś rozkradł, nie?

− W sumie niegłupi pomysł − dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i chwyciła garść leżących na piachu monet, po czym wsypała je do swojej sakiewki. Tym trollom raczej się już nie przyda.

− Cyntiel, moja droga! Pomóż nam trochę − usłyszała wołanie Gandalfa. Stał razem z Thorinem przy skrzyni pełnej mieczy. Wódz kompanii spojrzał na starca z dezaprobatą. − Nie dąsaj się, nie bez powodu zwą ją Córką Wojowników. Zna się dobrze na broni, być może i lepiej od nas! Może ci powiedzieć, które są najbardziej wartościowe. Raczysz rzucić okiem na to ostrze? − zwrócił się do dziewczyny i podał jej długą brązową pochwę zdobioną rzemykami.

− To miecz, który wyszedł spod ludzkiej ręki − wysunęła go, obejrzała z bliska, obróciła w dłoni. − Nowiutki, zapewne nie został jeszcze nawet ochrzczony. Dość ciężki, doskonały do ścinania głów. Możecie go zabrać, przyda się.

− A ten?

− Ten pochodzi sprzed około pięćdziesięciu lat. Lekko wyszczerbiony i wytarty, walczono nim w wielu bitwach. Kiedyś był wspaniałą bronią, ale czasy jego świetności już przeminęły. Jedynym z niego użytkiem byłoby przetopienie i przekucie w inny miecz. To doskonały metal! Aż szkoda go tu zostawiać... weźmy go, niejeden kowal zapłaci nam za materiał tej klasy.

Thorin nie mógł wyjść z podziwu, choć nie zamierzał tego okazywać. Nawet on nie był w stanie tak dobrze ocenić ostrza. Bez słowa podał jej elficki miecz, który wcześniej chciał odłożyć.

− Ooo! − w jej oczach zaświeciły się iskierki, gdy oglądała go z bliska. − Masz wielkie szczęście, panie. Został wykuty w Gondolinie przez Wysokich.

− Czyli miałem rację − ucieszył się Gandalf.

− Nie stępiał ani nie zardzewiał. To broń dla niezłomnego wojownika. Nie ciąży w dłoni, ale jest niezwykle krzepki. Zatrzymaj go, panie. Jest godny króla.

Młodsza siostra || Historia Dębowej KompaniiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz