Przerwa i dzieci

208 17 0
                                    

Gdy wszyscy zebrali się w wieży na środku Lasu Śmierci, pojawił się Hokage, by wyjaśnić im jak będzie wyglądał etap trzeci egzaminu na chunina.

Naruto pogrążony w myślach w ogóle nie słuchał Trzeciego, tylko wspominał euforię po śmierci wężowatego. A przynajmniej tak myśleli do momentu aż jego ciało rozpadło się na setki małych białych węży, które rozpełzły się we wszystkich kierunkach. To był klon, ale jakiś dziwny. Na szczęście posiadany przez niego zwój okazał się być prawdziwym zwojem Nieba, a to pozwoliło im już bez przeszkód przedostać się do wieży. Tam po rozwinięciu obu zwojów w technice teleportacji pojawił się Iruka sensei, który pogratulował im dotarcia do mety jako pierwszej drużyny z Konoha. Przed nimi pojawili się tylko genini z Suny, a zaraz za nimi drużyna Ósma. Naruto był szczęśliwy widząc swoją ukochaną stojącą kilka metrów od niego. W sumie do wieży dotarły tylko cztery drużyny, jedna z Suny, dwie z Konoha i jedna z Dźwięku co spowodowało, że finały mogłyby odbyć się już teraz, ale ze względu na zmienioną formułę dojdzie do nich dopiero za miesiąc. Tyle trzeba czekać, aż zbiorą się Władcy Feudalni i Kage.

Młodsza Drużyna Gromu szła ulicami wioski kierując się do jednego z kilku parków, by zażyć tam chwili relaksu po kolejnym dniu ciężkich treningów. Przechodzili właśnie obok jednej z rzadziej odwiedzanych uliczek, gdy usłyszeli płacz dziecka i krzyki kilku innych. Szybko pobiegli w tamtą stronę i przyłapali drużynę z Suny na dręczeniu Konohamaru, wnuka Trzeciego Hokage, dwójka jego przyjaciół trzymała się za złamane nosy próbując powstrzymać ich krwawienie.

- Co tu się dzieje?! – Krzyknął Naruto.

- Spadaj blondi! – Krzyknął umalowany chłopak z dziwacznym kapturem na głowie i czymś zabandażowanym na placach, by po chwili zadać kolejny cios w brzuch trzymanego dziecka.

- Puść. Go. Bo. Zabije. – Wysyczał wściekły Uzumaki, któremu nagle przypomniały się wszystkie te razy, gdy sam był ofiarą takich ataków.

- A co ty mi możesz zrobić, karzełku. – Zakapturzony zakpił z nadal niewielkiego wzrostu Naruto.

- Wypatroszyć cię i powiesić na drzewie na twoich własnych flakach. – Powiedział zmienionym głosem blondyn.

Gdy trzymający dziecko spojrzał na Uzumakiego doznał szoku, nie widział już głębokiego błękitu oczu tylko krwistą czerwień piekielnej otchłani wręcz błagającej, by stawiał opór. Sama postać blond karzełka też uległa zmianie, kły wydłużyły się upodabniając go do drapieżnika, natomiast paznokcie zaczęły przypominać pazury delikatnie poruszające się jakby nie mogły się doczekać aż zacisną się na czyjejś szyi, by ją rozerwać.

- Kim, kim ty jesteś? – Zapytał zatrwożony. Stojąca obok niego blondynka miała równie przerażone spojrzenie.

- To chyba oczywiste Kankuro, tak jak ja jest Jinchuriki. I faktycznie, lepiej dla nas będzie jeśli puścisz tego bachora. Mamy sojusz z Liściem i lepiej nie zaprzepaścić wysiłku naszych ojców w dążeniu do pokoju między naszymi wioskami.

- Ok. – Powiedział niechętnie zakapturzony, rzucając chłopca na ziemię.

- Sakura, opatrz ich. – Powiedział Naruto, nie odwracając wzroku od trójki z Piasku. – Powinienem zgłosić to Hokage, wszak to jego wnuka właśnie dręczyliście. Ciekawe jak staruszek zareaguje na wieść o tym, że Konohamaru został zaatakowany przez sojuszników i to w sytuacji gdy są oni gośćmi w Konoha. Jak wy byście zareagowali na to? Jak zareagowałby Kazekage? I co na to wasz honor? Podobno shinobi mają za zadanie chronić słabszych, a szczególnie gdy są sojusznikami.

W tym samym czasie w odległej części Kraju Ognia.

Przemykali przez kolejne kilometry lasu podążając za uciekinierem, mogliby go z łatwością pochwycić już teraz, ale to nie on był ich celem lecz grupa, do której należał. Nie to nie było Akatsuki, które zapadło się pod ziemię, najpewniej starając się zrozumieć co stało się na pograniczu Kraju Trawy i Wiatru. Nie mogli już pobierać czakry Biju, bo nie mieli posągu Gedo, który mógłby ją magazynować. Musieli zmienić zasady działania, a to wymagało czasu. Natomiast ta grupa należała do chyba najgorszego sortu, byli to łowcy dzieci zmieniający je w nieletnie prostytutki obojga płci. Ich samych można by zrozumieć, bo tylko odpowiadali na zapotrzebowanie swoich klientów. Prawdziwymi zwyrodnialcami byli właśnie owi klienci, niestety niewiele dało się z nimi zrobić, bo byli to ludzie na wysokich stanowiskach. Kilku było nawet blisko związanych z Panami Feudalnymi różnych krajów, a jeden szczycił się tym, że jest synem władcy Kraju Ognia. Gnój w ogóle nie krył się ze swoimi pedofilskimi zainteresowaniami pewien, że ojciec wszystko zatuszuje. Wszak był jedynym spadkobiercą tronu.

Gdy miesiąc temu zostali wysłani na misję byli pewni, że ukończą ją w kilka dni. Nawet nie przypuszczali, że w zlokalizowanej placówce grupy spotkają Hiroto, syna Daimyo. I wtedy wszystko zaczęło się komplikować. Odpowiedź od Hokage na pytanie co robić nie zostawiła im żadnych szans na rozbicie grupy za jednym uderzeniem. Najgorsze jest to, że w biurze Trzeciego musi być szpieg, bo już kilka godzin po otrzymaniu odpowiedzi od Sarutobiego, grupa zmyła się z tej kryjówki nie zostawiając, ich zdaniem żadnych śladów. Pomylili się, nie oni pierwsi i najpewniej nie ostatni.

Uciekinier był wyjątkowo sprawny w ukrywaniu swojej obecności, ale Kakashiego/Suchao nie był w stanie oszukać. Ten podążał po śladach jak kierowany neonowymi drogowskazami co resztę drużyny zaskakiwało za każdym razem.

- 'Zgodnie z mapą zbliżamy się do Wąwozu Duchów.' – Napisał Naruto/Menma.

- 'Doskonała kryjówka, nikt się tam nie kręci.' – Odpisał Sasuke/Ting.

- 'Hinata zostaje w tyle, wyszukaj sobie stanowisko snajperskie. Sakura zostań z nią jako ubezpieczenie.'

- 'Tak jest.' – Obie potwierdziły przyjęcie rozkazów i po chwili zniknęły między drzewami.

Trzech komandosów powoli wkraczało do Doliny Duchów. Miejsce to było owiane licznymi legendami, gdzie wszyscy śmiałkowie próbujący zbadać jej tajemnice, ginęli.

I to raczej w krwawy i widowiskowy sposób.

- 'Maksymalna moc do skafandrów.' – Dał komendę Naruto/Menma.

Gdy tylko wkroczyli w dolinę otoczyła ich mgła, w której mogli dostrzec różne kształty. Mieli wielką ochotę zareagować na nie, bo niektóre były wyjątkowo przerażające, ale tak się składało, że systemy wykrywania nie wskazywały ich jako zagrożenia. Dlatego walcząc z odruchami, ignorowali je.

- Jak to nie wiesz czy ich zgubiłeś?! – Usłyszeli jakiś krzyk. – Przecież oni mogli za tobą podążać!

- To niemożliwe, jestem najlepszym tropicielem po tej stronie kontynentu i nie zostawiłem żadnych śladów.

- Załóżmy, że ci wierzę. – Odpowiedział już spokojniej pierwszy głos. – Co w takim razie robimy z tym transportem?

- Nie możemy ryzykować, że spotkamy tych gnoi z Konoha. – Odezwał się trzeci głos. – Trzeba zlikwidować darmozjadów.

- 'Słyszeliście?' – Menam zwrócił się do swoich podwładnych.

- 'Tak i nie podoba mi się to.' – Odpowiedział mu Suchao.

- 'Mamy problem.' – Wtrąciła się Hinata/Miko. – 'Ta mgła na większym dystansie rozprasza odczyt czakry, ale mam dobry odbiór podczerwieni.'

- 'Rozumiem'. – Odpowiedział Menma. – 'Podnosimy temperaturę powłoki skafandrów.' – Nadał komendę.

- 'Tak jest.' – Równocześnie odpisali Suchao i Ting.

- 'Miko, tylko uważaj na dzieci.'

- 'Tak jest.'

- 'Dobra chłopaki, czas zabawić się w teatrzyk, uruchamiamy kamuflaż adaptacyjny, wizerunek wybranego demona. Za dziesięć sekund wkraczamy.'

Naruto: Cichy Grom z LiściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz