Las

254 22 6
                                    

- A oto Las Śmierci! – Krzyknęła Anko prezentując rozciągające się za nią zielone piekło. – Jeśli jeszcze nie pożałowaliście swojej decyzji o dalszym uczestnictwie w egzaminie to teraz możecie zacząć płakać, bo tam nie będzie żadnej taryfy ulgowej. Dla nikogo. Tam albo zwyciężycie albo zginiecie. Tak więc słuchać dzieciarnia, bo nie będę się powtarzać. Zasady są proste, są dwa zwoje, nieba i ziemi. Każda drużyna ma jeden z nich i żeby ukończyć zadanie musicie zdobyć drugi. Z dwoma zwojami udacie się następnie się do wieży w centrum poligonu. I pamiętajcie, wszystkie chwyty dozwolone.

- 'Jak to załatwiamy?' – Zapytał tekstem Sasuke.

Naruto zaczął się zastanawiać nad odpowiedzią co wyglądało trochę jakby się zawiesił. Nagle na jego soczewkach pojawiła się alarmowa wiadomość od Hinaty.

- 'Kunaizatobą'

Odwrócił się i w ostatniej chwili złapał nadlatującą broń, która co prawda nie zabiłaby go, ale była tak wycelowana, by zranić w policzek.

- Słuchać co do was mówię bachory, bo nie mam zamiaru się powtarzać! – Krzyknęła Anko starając się zignorować szok na widok nadzwyczaj szybkiej reakcji chłopaka jak i to, że najprawdopodobniej wyczuł zbliżające się do niego ostrze. – Teraz otrzymacie zrzeczenie się odpowiedzialności za swój zgon w Lesie Śmierci, podejdziecie do tego etapu tylko jeśli podpiszecie ten dokument. Macie na to dwadzieścia minut, po tym czasie macie ustawić się pod wskazanymi na dokumencie bramami. Żegnam. – I zniknęła w obłoku dymu.

- 'Dzięki Hinata.'

- 'Proszę bardzo.'

- 'Więc jak to rozegramy?' – Tym razem zapytała Sakura.

- 'Bez ujawniania swoich dodatkowych umiejętności. Po karabiny czakrowe jak i specjalne techniki sięgniemy tylko wtedy gdy nie będziemy mieli innego wyjścia.' – Naruto napisał do wszystkich. – 'Niestety Hinata, ale na razie musisz działać oddzielnie.'

- 'Rozumiem, powodzenia.'

W tym momencie rozbrzmiał dźwięk gongu ogłaszając rozpoczęcie drugiego etapu.

- Ruszamy! – Krzyknął Sasuke.

Wbiegli przez właśnie otwierającą się bramę, powstała szczelina była jeszcze tak wąska, że musieli poruszać się gęsiego. Jednakże dzięki tak szybkiej reakcji zyskali sporą przewagę nad innymi uczestnikami egzaminu. Byli pierwsi w lesie, więc mogli zacząć zakładać pułapki, a przynajmniej pozostali wbiegający za nimi tak pomyśleli, bo przemieszczali się wolniej niż mogliby. Ewidentnie bali się sideł, których jak na złość nie było. Przynajmniej na razie.

- 'Tutaj.' – Sakura wskazała kolejne miejsce do ustawienia potykacza z notkami wybuchowymi. Od samego początku ich szkolenia w dzielnicy Gromu ujawniła się jej zdolność do rozpoznawania najlepszych miejsc na różnego typu pułapki i zasadzki na liczniejszego przeciwnika. Tak więc chłopcy całkowicie zdali się na jej zdolności w tym kierunku. Żeby mieć pewność, że sami nie wpadną we własne sidła zaznaczali ich usytuowanie na wirtualnej mapie dostępnej całej Drużynie, a więc i Hinacie.

Leśną ciszę rozdarł huk eksplodującej notki, by po chwili dołączył do niego wrzask bólu jakiegoś pechowca. Ucichł gdy koledzy z drużyny go ogłuszyli lub jeśli miał pecha został zabity przez zwabionego hałasem drapieżnika. A zwierzęta w Lesie Śmierci były iście gigantycznych rozmiarów i stanowiły zagrożenie nawet dla całych i wypoczętych geninów.

- 'Stop.' – Nakazał Naruto widząc na soczewce wskaźnik o wykryciu skupiska wyjątkowo silnej i rozbudowanej czakry. – 'Z lewej.'

- 'Widzę.' – Napisał Sasuke.

- 'To któryś z uczestników?' – Zapytała Sakura.

- 'Zdecydowanie nie.' – Odpisał blondyn, czując coś jeszcze. Pobierając nauki od swojego starszego odpowiednika zaczął rozbudzać w sobie zmysł sensora. Jeszcze nie był on tak dobry jak czujniki w soczewkach, nie wspominając o tych w skafandrach, którym nigdy nie dorówna, ale w przeciwieństwie do nich potrafił niejako poczuć aromat czakry, a ta śmierdziała wężem. – 'To ktoś znacznie potężniejszy. Odpieczętujmy karabiny.'

Trójka geninów cofnęła się do niewielkiej polany i tam po ustawieniu kilku pułapek rozstawiła się szeroko czekając na przybycie intruza, bo to na pewno nie był żaden z egzaminatorów.

- 'Ukryjmy broń, będzie naszym asem.' – Napisał blondyn chowając karabin za plecami. – 'Sakura, pilnuj tyłów.'

- 'Hai.' – Odpowiedziała odwracając się plecami do zbliżającego się osobnika.

Na polanie pojawiła się kunoichi Trawy o obrzydliwym odruchu oblizywania się, godnym pedofilów namierzających naiwne dzieci.

- Widzę, że nie zdołałam was zaskoczyć. – Powiedziała oblizując się. - Zapowiada się ciekawa walka. – I znów się oblizała.

- Mogłabyś się tak nie oblizywać? – Zapytał Sasuke, krzywiąc się z obrzydzenia. – To obrzydliwe i niegodne kobiety.

- Zdecydowanie. – Poparł go Naruto.

- Ach, przestanę jeśli dziedzic Sharingana da się ukąsić. – Powiedziała prezentując wyjątkowo duże kły.

- Nigdy. W. Życiu. – Wywarczał Uchiha.

- Jeszcze zobaczymy. – Powiedział kunoichi i przyjęła pozycję do ataku.

- 'Teraz' – Dał cichy znak blondyn.

Obaj chłopcy w całkowitej ciszy sięgnęli po karabiny i wycelowali je w kobietę. Ta widząc coś jej nieznanego odruchowo uskoczyła w bok.

Nastąpił wybuch, z którego została wyrzucona ranna kunoichi. Upadła na ziemię kilka metrów dalej tylko po to, by wpaść w inne sidła oparte tym razem na kunai, które wbiły się jej w udo.

Kobieta nagle uwolniła falę wody, tym sposobem unieszkodliwiając pozostałe pułapki.

- Muszę przyznać, że to by. – Nie dokończyła zdania, bo przerwał jej huk wystrzału, gdy Sasuke i Naruto równocześnie wystrzelili do niej z karabinów. Pociski ze skoncentrowanej czakry rozerwały ją na kilka niezidentyfikowanych kawałków. Drewna?

- Podmiana! – Krzyknął blondyn, nim przebrzmiał jego głos usłyszeli za sobą serię z karabinu Sakury. I tym razem napastniczka wykonała podmianę, ale trochę się spóźniła, bo ziemia była zroszona jej krwią.

- To jessst zassskakujące . – Usłyszeli obrzydliwy głos dochodzący gdzieś z gęstwiny okalającej polanę. – Przezzz wasss musssiałem szszszzybciej zzzrezzzygnować zzz tego ciała. – Ale to nic, bo zzzabawa dopiero terazzz sssię zzzaczyna.

- 'Jestem na pozycji snajperskiej.' – Pojawiła się wiadomość od Hinaty. – 'Nie ruszajcie się.'

Na polanę wyskoczył mężczyzna o gadzich oczach, stanął i zmierzył swoich młodszych przeciwników pogardliwym spojrzeniem.

- Terazzz sssię zzzacznie. – Powiedział z iście pedofilskim uśmieszkiem. Ewidentnie chciał coś jeszcze dodać, ale nie zdążył, bo głowa mu eksplodowała. Ciało jeszcze kilka sekund stało w pionie i upadło dopiero, gdy przez las przetoczył się grom wystrzału z wielkokalibrowego karabinu snajperskiego Hinaty.

- 'Dzięki Hinata.' – Napisał Sasuke. – 'Ale co z chłopakami?'

- 'Spokojnie, jestem klonem i już znikam. Powodzenia.'

Naruto: Cichy Grom z LiściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz