two

276 15 32
                                        

Obudziłam się gdzieś o godzinie 5. Od jakiegoś czasu właśnie wtedy się budziłam. Zeszłam na dół , do kuchni i usiadłam przy stole. Moja mama już dawno się tam krzątała.

- Louis będzie dzisiaj u nas na śniadaniu ? - spytała się mnie.

- Um , nie. Tym razem będzie ktoś inny - szepnęłam po czym uśmiechnęłam się szeroko.

- Znam tą osobę ? - mówiła robiąc jajecznicę .

- Tak , znasz go

- To chłopak ? Z twoich męskich znajomych znam tylko Louisa - odwróciła się w moją stronę.

- Nie mówiłam , że on jest stąd - zaczęłam wystukiwać palcami rytm muzyki która szła w radiu.

- No chyba nie mówisz , że to Finn

- Co ? Finn ? To nie mój przyjaciel - spojrzałam przez okno.

- Noah ? Caleb ? Gaten ? Kto jeszcze tam jest ...

- Nick , mamo Nick - westchnęłam .

- To byłam blisko z tym Wolfhardem - kobieta wróciła do przyrządzania jedzenia.

- Nick to nie Finn mamo. Nick jest inny

- Ale to jedna rodzina , a krwii nie zmienisz moja droga - mówiąc to podała mi porcje dania a obok położyła kolejną.

W tej samej chwili do drzwi ktoś zapukał. Wstałam leniwie i poszłam otworzyć. Za nimi zauważyłam znajomą mi osobę.

- Siema Nick - przesunęłam się trochę od wejścia. - Wbijaj

- Heja , jest ktoś w domu ? - chłopak wszedł do środka i bardzo szybko się rozejrzał. - Chciałbym o czymś z tobą pogadać ...

- No , niestety jest mama. Ale zawsze możemy zjeść coś na mieście jeśli chcesz pogadać - wzruszyłam ramionami.

- Jeśli by się dało - chłopak podrapał się po głowie.

- Okej , poczekaj. Powiem tylko mamie i możemy iść .

W rzeczywistości poszłam tylko po torebkę i telefon. Moja mama i tak dobrze wiedziała , że nie lubię jajecznicy. Więc była szansa ta wywinięcie się , zamierzałam ją wykorzystać.

- Możemy iść - powiedziałam uśmiechnięta od ucha do ucha.

Wyszliśmy z domu bardzo szybko. Kierowałam się w stronę mojej ulubionej kawiarni. Uwielbiałam tam przesiadywać i rozmyślać. Szliśmy milcząc. Jednak to milczenie nie było niezręczne. Kiedy dotarliśmy do celu zaprowadziłam chłopaka do mojego ulubionego stolika. Był on na uboczu i przez okno , które idealnie stało przed nim , widać było krzątających się ludzi na zewnątrz. Zamówiliśmy już co chcieliśmy i wciąż siedzieliśmy w ciszy.
Postanowiłam to przerwać.

- W takim razie o co chodzi ? - spytałam.

- Pamiętasz jak mówiłem ci , że kiedyś się spotkamy na kawę i obgadamy co się dzieje teraz u twojego byłego ? To dzisiejszy dzień - spojrzał mi prosto w oczy. - Po prostu sądzę , że niektóre fakty powinnaś wiedzieć , zanim on przyjdzie i naopowiada ci pierdół jak to mu jest dobrze teraz.

- Czekaj... To on tu przyjdzie ? - popatrzyłam na niego ze zdziwieniem. - Mówiłeś , że ma za dużo obowiązków z dzieckiem

- Ehh , jednak przyjdzie razem z cud rodzinką. Nie ważne. Jeżeli się spotkacie , a napewno tak się stanie, to nie wierz w to co ci mówi. On stara się wymyślić bajeczkę o świetnej rodzinie jaką tworzy z Betty. Rzeczywistość jest jednak troszkę inna. Tak naprawdę to jedyne co go jeszcze uszczęśliwia w obecnej sytuacji to Emilly. Gdyby nie ona Finn już dawno by stamtąd wyjechał. Betty jest okropna. Może i wydaje się miła lecz tak naprawdę to jakiś wkurwiający krasnal. Jedyne co w niej dobre to to , że pozwala mu wyjść z małą na spacer. Chłopak musi siedzieć ciągle w domu. Nie może nigdzie wyjść. Ta relacja jest bardzo toksyczna. Właśnie dlatego przyjdzie tu z nimi

Zaniemówiłam. Betty Cooper jednak nie była taka święta i cudowna. Przez chwilę zrobiło mi się go szkoda lecz nie należy płakać nad rozlanym mlekiem. Sam zaczął , ja nie będę nad nim rozpaczać oj nie.

- Dobra , ale ja nie mam zamiaru z nim rozmawiać. Spotkamy się to spotkamy

- Jesteś trudnym człowiekiem - westchnął chłopak.

- I o to chodzi - uśmiechnęłam się ironicznie.


Author's note :

Kto by się spodziewał ? Cud rodzinka w Vancouver? Kto jest gotowy na Betty x Finn 🤡

That guy//Finn WolfhardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz