Rozdział VIII

2.3K 236 23
                                    

Wrzucam dla was nowy rozdzialik. Zapraszam :D Troszkę krótszy, ale postaram się to nadrobić :P

Jasne promienie słoneczne wpadające przez okno ze wszystkich sił próbowały podnieść mnie z łóżka. Niestety im się to udało. Przetarłem twarz ręką i rozejrzałem się dookoła. Nie pamiętam żebym szedł do łóżka... Jeszcze bardziej zdziwiło mnie to, że nigdzie nie mogłem znaleźć Majkiego. Musiał wyjść wcześniej, ale idiota nie zostawił żadnej wiadomości. W końcu zignorowałem jego i mętlik w głowie, który towarzyszył mi już od wczoraj. W sumie ciesze się, że go nie spotkałem bo nie mam pojęcia co mógłbym mu powiedzieć. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem się w czarne, obcisłe rurki oraz przydużą bluzę. Gdy stanąłem przed lustrem moja twarz wykrzywiła się w strasznym grymasie. Zjadłem szybkie śniadanie i wyszedłem do pracy.

- Cześć wszystkim – powiedziałem wchodząc do pomieszczenia, w którym wszyscy siedzieli gdy aktualnie nie było pracy. Przebrałem się w swój strój i poszedłem by przyjmować zamówienia.

- Dwie kawy i jeden sok pomarańczowy – skwitowałem wchodząc do kuchni. Odczekałem na zrealizowanie zamówienia, a następnie zaniosłem wszystko uśmiechniętym dziewczynom, które widziałem już tutaj parę razy i za każdym próbowały do mnie zagadać. Stanąłem obok Rino i westchnąłem cicho.

- Wiesz co, mam wrażenie, że one na ciebie lecą – odezwał się klepiąc mnie w ramię.

- Nie jestem zainteresowany.

- Ktoś tu się nie wyspał? - Rino był moim przyjacielem. Znaliśmy się co prawda z pracy, ale nikomu tak bardzo nie ufałem jak jemu.

- Daruj mi proszę.

- O której dzisiaj kończysz ?

- Co tak nagle... O tej co ty – odpowiedziałem dziwiąc się na zadane pytanie.

- W takim razie zaczekaj na mnie. Idziemy się dzisiaj napić.

***

- Jej ty to jesteś demon prędkości no nie powiem...

- Skończ wreszcie zrzędzić. Chodź ze mną – pociągnął mnie za rękę i chwilę potem szliśmy ramię w ramię do dobrze znanego nam klubu.

Zajęliśmy stolik w rogu, a Rino poszedł po coś do picia. Wrócił niedługo potem i postawił przede mną kufel piwa.

- A więc opowiadaj – upił łyk i wlepił we mnie swoje zielone oczyska.

- Ale, że co ? - spytałem dosyć niemrawo.

- Co się dzieje?

- Niiiic...

- Oj Boże, jak się wygadasz to będzie ci lepiej. Zaufaj mi.

- No dobrze, ale sam tego chciałeś. Powiedz mi, co czujesz gdy jesteś ze swoim chłopakiem ?

- Co czuję? Hmm... jestem szczęśliwy.

- Tylko to ?

- To nie byle jakie szczęście. Tylko on może sprawić by przez moje ciało przechodziły dreszcze, a serce niemalże wyskakiwało z piersi.

- Rozumiem... Bo wiesz... Ja chyba lubię mojego znajomego.

- Ooo, ja cię... Opowiedz mi o nim.

- Jest liderem w grupie, w której tańczę. Wyższy ode mnie co najmniej o głowę i szerszy w barach. Jego grupa wygrywała krajowe zawody w tańczeniu. Na początku miałem wrażenie, że mnie nie lubi, ale potem... no jakoś tak wyszło, że mnie pocałował...

- O, nieee... całowałeś się z facetem ?? Ty pedaleeee.... - sarknął blondyn i uśmiechnął się do mnie.

- Ty to umiesz pomóc... - oparłem głowę o stół i znowu westchnąłem. Ostatnio zbyt często to robię.

- I w czym tu tkwi problem ?

- No bo ja... On jest liderem i w ogóle. Jeżeli media by się dowiedziały to zrujnowało by to jego karierę. Wszystko bym popsuł. Dlatego zadecydowałem, że dłużej tak być nie może i po prostu odetnę się od niego. Tak będzie po prostu lepiej.

- Cris, ty serio jesteś idiotą. Przestań wciąż uciekać od własnych uczuć. Może i on jest popularny, ale czy on martwił się o to, że ktoś może puścić jakąś plotkę gdy razem wychodziliście na zewnątrz ? Odepchnął cię kiedyś gdy reporterzy robili z wami wywiady albo gdy miałeś zdjęcia ?

- Czekaj, skąd ty to wszystko wiesz ?

- Heh człowieku. Należysz teraz do jednego z najbardziej znanych boybandów w tym kraju. Jest pełno waszych zdjęć w intenetach. Czy ty zaglądasz czasem do swojej komórki ? Tam jest takie coś jak internet. Znajdziesz tak dosłownie wszystko, mówię ci.

- Ja.. ja nie wiedziałem...

- Nie wiedziałeś ? Że pół kraju śledzi wasze życie ? Ja nie wierzę, że się z tobą zadaję... Wracając do Majkiego. Tak to też wiem. Odpowiedz mi na pytanie. Czy kiedykolwiek odsunął się od ciebie gdy byliście za blisko ?

- No nie...

- A na zdjęciach ?

- Też nie.

- Jaki z tego wniosek ?

- Eeee... - blondyn zaliczył tak zwanego facepalma.

- Gamoniu on cie lubi tak jak ty jego. Nie możesz się od niego odizolować bo wtedy zadasz ból nie tylko sobie, ale i jemu. Bierz się za niego, a nie mi tutaj smutasz.

- Ale musisz coś przyrzec. Jeżeli będę miał złamane serce i stoczę się na dno, ty będziesz musiał się mną opiekować.

- Jeeenyy... znalazłem propozycje nie do odrzucenia. Darmowa praca na pełny etat do końca życia...- zaczęliśmy się śmiać, a potem skończyliśmy swoje piwa. Cieszę się, że jest ktoś taki jak on z nim mogę o wszystkim pogadać i dodatkowo on mnie zrozumie, a nawet pomoże.

- Dzięki wielkie za to wszystko...

- Od tego jestem głupolu. Chodź, mam w domu spaghetti z wczoraj – moje oczy rozbłysły co od razu zostało zauważone.

- Kocham twoje spaghetti! - krzyknąłem i poderwałem się z miejsca zwracając na siebie uwagę kilku klientów.

***

- Gdzie byłeś ?? - zirytowany głos Majkiego przebił mnie na wylot. Zapomniałem o dzisiejszej próbie. Dodatkowo szykujemy się do zawodów, a później mieliśmy nagrywać naszą nową piosenkę.

- Przepraszam.

- Wysłałem do ciebie chyba milion wiadomości i tyle samo razy dzwoniłem! Jak mogłeś zapomnieć o tak ważnym dniu?!

- Mike daj mu już spokój. Zebrał za swoje. Poza tym tańczy najlepiej z nas, no oprócz ciebie, a na nagranie zdążył.- odezwała się reszta zespołu. Byłem im cholernie wdzięczny. Mike tylko obrzucił mnie złym spojrzeniem i głośno wypuścił powietrze z ust.

Zanim zaczęliśmy nagrywać skoczyłem jeszcze do łazienki. Chwilę później przyszedł do niej również Mike. Atmosfera była ciężka i żaden z nas nie miał odwagi by jakoś ją przerwać. W końcu jednak czarnowłosy odezwał się.

- Przepraszam

- A.. ale za co? To ja przepraszam, że się spóźniłem – powolnym krokiem zbliżył się i objął mnie potężnymi ramionami.

- Martwiłem się – jego słowa sprawiły, że na chwilę zamarłem. Co to wszystko ma znaczyć. On się tak nie zachowuje... nie powinien. Odsunąłem się od niego i spojrzałem w bok.

- Chodźmy już, bo się spóźnimy – mruknąłem cicho wymijając go w drzwiach.

Podczas nagrywania mój humor znacznie się poprawił. Z nimi zawsze jest wesoło szczególnie podczas nagrywania nowej piosenki. Wszyscy się śmiali nie pomijając Mike'a. Przez tą chwilę odczułem ulgę.

Co się ze mną dzieje? Czy ja zupełnie zmieniam własnego siebie? A może właśnie zaczynam żyć tak jak zawsze chciałem ?

Life likes to SurpriseWhere stories live. Discover now