Zdązyłem!! Uff... to był bardzo cieżki rozdział, w który włorzyłem ogromne pokłady mojej siły. Mam nadzieję, że moje wysiłki nie pójdą na marne i rozdział wam się spodoba. Zapraszam :D
- Nie... nie jest dobrze. Mike miał wypadek samochodowy... - spojrzał na mnie przerażonym wzrokiem, a telefon w jego dłoniach zaczął drżeć. Wybuchnąłem śmiechem i poklepałem go po plecach.
- Haha! Dobry żarcik! Przestań tak żartować durniu! - śmiałem się nerwowo, bardziej jak psychopata, nerwowo uderzając w ramię Jimmiego. Wiedziałem, że to wcale nie są żarty i że jest całkowicie poważny, ale jednak chciałem by udawał. Nagle uspokoiłem się i przybrałem śmiertelnie poważną maskę. Chwilę później już panikowałem. Całe moje ciało się trzęsło i nie było to spowodowane zimnym wiatrem, który smyrał nas powiewając i poruszając liście na drzewach. Teraz, będąc w zupełnym amoku, zachowywałem się jak prawdziwy idiota. Biegałem dookoła po boisku z przerażoną miną i zastanawiałem się co mamy teraz zrobić. Na szczęście Korin nie wiele myśląc podbiegł do mnie i zwyczajnie powstrzymał od wykonywanej czynności, ruchem ręki.
- Cris uspokój się! - krzyknął i potrząsnął mną, tak jak w filmach potrząsa się prezenty nie wiedząc co się w nich znajduje.
- Jimmi, masz kluczyki. Podjedź tutaj moim samochodem. Zawiozę nas do szpitala, pośpiesz się! - rozkazał blondynowi, a sam został przy mnie i zwyczajnie objął mnie, mocno przyciskając do swojej piersi. Szeptał mi, że już wszystko dobrze i że zaraz spotkamy się z Majkim. Chwilę później siedzieliśmy już w samochodzie, będąc w drodze na umówione miejsce z dyrektorem.
***
Ads by Faster LightAd Options
Gdy już odzyskałem panowanie nad swoim ciałem, wszedłem w internet. Żeby było śmiesznie, ekipa z wiadomości, oczywiście jednych z najpopularniejszych, jak napisali : Przypadkowo tam byli i wszystko sfilmowali. Niestety nie opublikowali jeszcze filmiku więc nie wiedzieliśmy jak to wszystko się potoczyło, ale zdali szczegółową relację, która zamieszczona była poniżej zdjęcia zgniecionego samochodu Majkiego. Jeszcze, a pro po zdjęcia. Nie był to doszczętnie rozwalony samochód, a tylko jego przednia część, jakby wbił się w coś pionowego. Poniżej znajdowała się relacja jednego z reporterów tejże stacji. A brzmiała ona tak :
- Około godziny siedemnastej dwadzieścia zatrzymaliśmy się na poboczu, ponieważ nasz samochód zaczął wydawać z siebie dziwne dźwięki. Wysiedliśmy, a kierowca zajął się naprawą. Nie działo się nic ciekawego, do czasu. Była wtedy godzina siedemnasta czterdzieści pięć gdy w oddali usłyszeliśmy sygnały policji, jakby zbliżały się w naszą stronę. Poleciłem kamerzyście włączyć kamerę. Tak na wszelki wypadek. Już parę sekund później na horyzoncie ukazała nam się duża, biała ciężarówka, jadąca bardzo szybko, a za nią z cztery albo pięć radiowozów. W tym samym czasie na pasy wkroczył mały chłopiec z nogą w gipsie. Przeraziłem się i zacząłem krzyczeć by uciekał. Dostrzegł wielki samochodów i przyśpieszył kroku, ale gdy ciężarówka zbliżyła się dostatecznie blisko... upadł. Poślizgnął się i runął na ziemię. Zaczął się szybko zbierać, ale ona była dosłownie dwadzieścia metrów przed nim. Gwałtownie zahamowała i skręciła co spowodowało, że przekręciła się na bok i runęła bokiem na ulicę. Zsuwała się powoli, wprost na leżącego chłopaka. Byliśmy za daleko by cokolwiek zrobić. Czułem wielką złość na siebie, że jestem całkowicie bezsilny w tej sytuacji, ale dystans między mną a chłopcem wynosił jakieś dwieście, może dwieście pięćdziesiąt metrów, gdy samochód ciężarowy był w odległości dziesięciu. Nagle! Nie wiadomo skąd pojawił się pojazd. Czarna Audi Q7 i nie patrząc na nic, na pełnej prędkości wbiła się w dach ciężarówki tym samym zatrzymując ją przed dalszym ruchem. Po chwili z Audi wysiadł mężczyzna z zakrwawioną głową i całym prawym bokiem. Podszedł chwiejnym krokiem do dziecka i kucnął przy nim. Mówił co do niego, a potem uśmiechnął się i osunął na jezdnię, jak się potem okazało, tracąc przytomność. Policja najpierw zajęła się uciekinierem, a ja w tym czasie biegłem do ofiar całego zajścia. Zadzwoniłem po pogotowie i zająłem się mężczyzną. Gdy odgarnąłem jego włosy od razu rozpoznałem w nim znanego wokalistę zespołu BTOM! Mike'a Younghun'a. Niedługo po tym przyjechała karetka i zabrała go do szpitala. Zdążyliśmy dowiedzieć się tylko, że jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
