Rozdział XV THE END

2.6K 285 30
                                    

        Witam was, jak już zdążyliście się zorientować po tytule rozdziału, dzisiaj dodaję ostatni z serii LLtS. Mam nadzieję, że cała opowieść przypadła wam do gustu :D Oraz bardzo chciałem wam podziękować, że tak pilnie śledziliście rozwój całej akcji oraz za tą koszmarnie dużą ilosć gwiazdek, których nawet się nie spodziewałem :3 Dzięki!! I zapraszam do czytania ostatniego rozdziału :))

UWAGA ROZDZIAŁ +18! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!

- Za co to było ? - spytałem niewinnie.

- To podziękowanie – odparł i znowu powtórzył czynność tym razem bardziej stanowczo, a ja oddałem pocałunek. Było mi dobrze, a jego miękkie usta doprowadzały mnie do szaleństwa gdy całował moją szyję. Nie opierałem się mu, wręcz przeciwnie. Chciałem tego, chciałem by to właśnie on, nie Karin, nie inny chłopak, tylko właśnie Mike był przy mnie, całował mnie czy przytulał. Chciałem budzić się co rano obok niego i jedząc w pośpiechu śniadanie biec do studia, w którym właśnie mamy coś nagrywać.

***

         Ściągnął ze mnie bluzkę i zaczął składać pocałunku na moim brzuchu. Gdy przejechał językiem aż do szyi, wygiąłem się w łuk i cicho jęknąłem. Chciał z powrotem kontynuować poprzednią czynność, ale ja przyciągnąłem go do siebie i zarzucając mu ręce na szyję wpiłem się w jego usta. Mruknął zadowolony przygryzając mi wargę i delikatnie bawiąc się moimi sutkami. Znowu jęknąłem mu w usta i od razu moja twarz przybrała kolor dorodnego buraka. Brunet zaśmiał się i przerywając zabawę, podniósł się do góry by móc zdjąć z siebie koszulkę. Chwilę potem nasze wargi znowu się złączyły, a pocałunek stawał się coraz bardziej brutalny. Całując moje ciało schodził niżej, aż dotarł do spodni, których bardzo szybko się pozbył razem z bokserkami. Zaczął pieścić moją męskość, a ja wplotłem dłonie w jego włosy i odchyliłem głowę do tyłu. Podciągnął się na rękach i dotarł do moich ust, ale na chwilę się zatrzymał.

- Cris, chcesz tego ? - spytał patrząc na mnie swoimi kolorowymi oczami.

- Nie zadawaj takich głupich pytań w takim momencie! - powiedziałem i zakryłem rękoma twarz.

      Złapał mnie za dłonie i odciągnął je, odsłaniając zarumienioną twarz. Nic nie mówiąc, z uśmiechem na ustach cmoknął mnie w policzek, a następnie zaczął bawić się moim uchem. Na zmianę przygryzał je i lizał, przez co paznokciami rozorałem mu plecy. Uszy to mój czuły punkt, o czym on doskonale wie i jeszcze złośliwie to wykorzystuje.

- Rozchyl nogi – szepnął, a ja momentalnie zesztywniałem.

- Co.. co chcesz zrobić ? - spytałem zaczynając panikować.

- Zgadnij geniuszu. Przecież muszę cię przygoto...

- Dobra, dobra! Wiem! Nie kończ! - krzyknąłem.

- Oj, ktoś tutaj się wstydzi ? - zaśmiał się i powoli zaczął wkładać we mnie jeden palec. Złapałem się jego ramienia i mocno ścisnąłem czując lekki ból. Poruszał ręką dokładając palce i mrucząc mi coś do ucha, a ja natomiast starałem się opanować swój głos i drżące dłonie oraz łzy, które zaczęły napływać mi do oczu. Cofnął dłoń i spojrzał mi prosto w oczy.

- Czy nie zmieniłeś zdania co do tego, o co cie pytałem ?

- Taaak... Błagam, nie przestawaj – szepnąłem i zamknąłem oczy. Po chwili poczułem jak coś większego zastępuje miejsce palców. Zacisnąłem zęby, ale nie udało mi się powstrzymać krzyku, który uciekł z moich ust. Mike zaczekał, aż się przyzwyczaję i delikatnie zaczął się poruszać.

Jęczałem i wiłem się pod nim, czując coraz większą rozkosz gdy on doprowadzał mnie swoim ciałem do szaleństwa.

***

- Obudziłeś się ? - czyjś głos dotarł do moich uszu po tym, jak ledwo co zdążyłem otworzyć oczy.

- Yhyyyym – udało mi się tylko wymamrotać i resztkami sił przekręciłem się na drugi bok. Przez okno wpadały promienie słoneczne rozjaśniające całe wnętrze pokoju, dzięki czemu przebywając tutaj odczuwało się spokój. Wszystko byłoby dobrze, i nawet bym się uśmiechnął na widok słońca gdyby nie koszmarny ból rozlewający się w dolnych partiach mojego ciała.

- Chcesz herbaty ? - brunet przeszedł na drugą stronę łóżka i odgarnął ręką grzywkę z moich oczu.

- Idź sobie, morderco – burknąłem i wykrzywiłem twarz.

- To nie moja wina... - powiedział cicho skupiając wzrok na podłodze.

- A niby czyja ?? - podniosłem głowę i popatrzyłem prosto w jego twarz.

- Wiesz.. mam ci przypomnieć co krzyczałeś gdy byłeś pode mną ? - zaśmiał się, ale po chwili zmazałem mu ten jego parszywy uśmiech poduszką, która celnie trafiła go w głowę.

- Nienawidzę cie..

- Wczoraj mówiłeś coś innego... - podniósł się i nachylił nade mną, ale ja poderwałem się i teraz prawie stykaliśmy się nosami.

- Czy ty koniecznie chcesz dzisiaj umrzeć ?! - krzyknąłem robiąc groźną minę, niczym zabójczy gangster. A co zrobił on ? Nosz kurna mać, cmoknął mnie w nos i spieprzył do kuchni !!

- Nie myśl sobie, że przez to, że nie mogę wstać to ci się to upiecze! Poczekaj tylko jak wstanę! - krzyknąłem z sypialni gdy ten wstawiał wodę i prawdopodobnie robił herbatę.

- A pamiętasz, że mamy dzisiaj nagrywać nowy singiel ? - usłyszałem z drugiego pomieszczenia. Zerwałem się z łóżka i biegiem ruszyłem do miejsca, w którym siedział Mike.

- Mówisz poważnie ?! - stanąłem przed nim, łapiąc go za ramiona.

- Hmm... Szczerze ?... Żartowałem... - popatrzył na mnie i widząc wyraz mojej twarzy wybuchnął śmiechem. Złapałem nóż w rękę i pokazałem na niego.

- Bawi cie to ?! Zrobiłeś to specjalnie! Wydłubie ci tym oczy ! - zagroziłem mu wymachując ostrym narzędziem.

- Odłóż to bo sobie jeszcze krzywdę zrobisz, kochanie – zbliżył się i łapiąc moją rękę, pokierował nią tak, bym spokojnie mógł odłożyć nóż na swoje miejsce. Jego dotyk nadal mnie palił i onieśmielał, więc automatycznie się zarumieniłem.

- No, tak lepiej – uśmiechnął się i w tym samym momencie czajnik dał znać, że woda już się zagotowała. Ze spokojnym wyrazem twarzy zalał przygotowane wcześniej herbaty i podał mi jeden kubek.

- Dzięki – burknąłem pod nosem i poszedłem do salonu. Usiedliśmy razem na kanapie, włączając jakiś nudny film przygodowy. Trwaliśmy w ciszy, aż wreszcie on ją przerwał.

- Jak się czujesz ? - spytał niepewnie patrząc mi w oczy.

- Lepiej, a co?

- Tak pytam.. bo wiesz, będziesz musiał się przyzwyczaić

- Co masz na myśli ? - spytałem. On odstawił kubek na stół i podszedł do mnie. Nachylił się, a jego twarz znajdowała się tuż przy mojej.

- Mam na myśli to, że nigdzie cię nie puszę, ani nie pozwolę by ktoś cię dotykał. Krótko mówiąc, już jesteś mój, do końca życia – mruknął i złączył nasze wargi w czułym pocałunku.

Life likes to SurpriseWhere stories live. Discover now