Rozdział 10 - Wyznania i wyzwania (cz. 2)

170 24 20
                                    

– To... Było jakiś tydzień, może dwa od czasu, gdy trafiłam do Setrionne. Nie, trochę więcej, jakieś trzy, bo ty już się pojawiłeś. Na pewno dzień mojej pierwszej normalnej lekcji, nie tych wprowadzających, indywidualnych, które nam organizowali na samym początku. W grupie, i w ogóle... Rany, jak ja się denerwowałam. Do tego to jeszcze był ten stan z początku pobytu tutaj, gdy wszystko wydawało się jakieś nierealne, niepewne, jak sen czy może miraż...

Uciekałam w paplanie o okolicznościach, choć przecież Deir wszystko to znał.

– Przedstawienie, ukryta kamera – podsunął jeszcze.

– Na telewizyjne show nie wpadłam.

– U was chyba za krótko były popularne. Już nie przerywam.

Westchnęłam, próbując sobie przypomnieć, na czym skończyłam.

– To... Siedziałam na tych lekcjach, ledwie potrafiąc się skupić. Kilkanaścioro obcych dzieciaków, pewnie niewiele mniej spłoszonych ode mnie, to mnie przerażało bardziej niż całe uwięzienie i te wszystkie ni to sugestie, ni to już groźby. Zwłaszcza jedna osoba mnie peszyła. Kojarzysz Egnis?

– Ta od zarządu z twojej grupy?

– Teraz mamy jeszcze dwoje, ale ona jest od tych postawionych najwyżej i dołączyła najwcześniej. Nie raz nam to zdążyła przypomnieć. Wracając do rzeczy... Wtedy... Wydawała mi się ósmym cudem świata. Pewna siebie, wręcz bezczelna, radosna, promieniała przy reszcie grupy. Do tego najładniej ubrana, a i ogólnie śliczna. Koleżanka z ławki mi podszepnęła, że ona jest „od zarządu" i chyba powinna mi się wtedy włączyć odruchowa niechęć, ale byłam na to zbyt głupia. Zamiast tego marzyłam, aby została moją przyjaciółką.

– Słodkie – stwierdził Deir.

– Idiotyczne – mruknęłam.

– Może trochę naiwne. Miałaś ledwie dziesięć lat!

– To chyba dość, by mieć trochę niechęci do ludzi, którzy cię porwali.

Znów zaczęłam międlić w dłoniach skrawek koca.

– W przerwie między lekcjami parę osób podeszło do mnie, jak to zwykle do nowych. To było słodkie, to całe wsparcie. Chyba mnie to ośmieliło, na następnej przerwie... – westchnęłam. Odwróciłam głowę, czując, że łzy cisną mi się do oczu. – Rany, jaką ja byłam idiotką, skończoną kretynką...

– Przestań, nie mów tak. Zaraz, Elise...

– Mhm, płaczę. Nie musisz pytać – odparłam łamiącym się głosem.

Objął mnie. Wreszcie mogłam się wypłakać przy kimś, głaskana po głowie i przekonywana, że będzie dobrze, że jest przy mnie. Pomagało.

– Dzięki – wykrztusiłam, gdy tylko byłam w stanie powiedzieć cokolwiek przez łzy.

– Już lepiej?

– Trochę – wymamrotałam. – Mówiłam ci już, że jesteś cudownym przyjacielem?

Przez chwilę się nie odzywał, tylko poprawił koc wokół nas.

– I mam cudowne przyjaciółki. – Przytulił mnie mocniej.

– Może Noelle. Ja... Tylko wciągnęłam was w to całe bagno.

– To nie twoja wi...

– Też moja, a jest jeszcze coś, cały czas właśnie to próbuję powiedzieć. – Odetchnęłam głęboko. – Wróćmy do tamtego nieszczęsnego dnia sprzed czterech lat i mojej ówczesnej głupoty. Otóż, postanowiłam zagadnąć Egnis. 

Akademia SetrionneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz