Epilog

148 14 6
                                    

Stillę obudziło szarpnięcie za ramię.

– Śpisz już? – spytała Moel.

Przez sekundę Stilla przypominała sobie, gdzie jest i co właściwie się stało, by skończyła tutaj, w jakiejś zakładce na końcu światów, ze stadkiem nastolatków.

– Już nie – mruknęła.

– Tu już wszyscy śpią. Możemy pogadać. – Moel kucała przy niej. Blond włosy opadały jej na ramiona, oczy błyszczały w świetle gwiazd.

– Jesteś pewna.

– Upewniłam się.

Stilla westchnęła cicho. Nie wiedziała, czy powinna cieszyć się, czy martwić z tego, jak bardzo Moel się nie zmieniła. Dążyła do celu bez zważania na okoliczności, tak samo, jak zawsze.

W sumie... Czyż nie to robiła przez ostatnie tygodnie?

Stilla podniosła się.

– Więc... Udało ci się.

Moel kiwnęła głową. Usiadła naprzeciwko niej. W dłoni trzymała Pierwowzór, bawiła się nożem z nieodgadnionym uśmiechem, który kiedyś tak Stillę fascynował.

W sumie, nadal fascynował.

– Miałam sporo szczęścia. Wszyscy mieliśmy. – Moel zatoczyła niewielki krąg ręką. – Oni potrzebowali mojej pomocy, a ja potrzebowałam ich pomocy. Wyszło całkiem uczciwie.

– To... Co planujemy dalej? Wciąż chcesz działać przeciwko władzom Setrionne?

Moel skrzywiła się.

– Muszę przyznać, z tego mnie wyleczyli. Prędzej umrę, niż im pomogę, ale... Ale już dość mam tej walki, zbyt wiele mnie kosztowała.

– Chyba wciągnęłaś w nią parę osób.

– Jeśli tak... To wyszło przypadkiem. – Moel zmarszczyła nos. – Może, wtedy, gdy ta mała widziała mnie z tą półrusałką... Gdy próbowałam pomóc tobie, śledzącej ich... Może ją przypadkowo utwierdziłam w tym, co pomyślała.

– Daleko to poszło – zauważyła Stilla. – I... mogłabyś wiele pomóc.

Moel zaśmiała się.

– Czyżbym i z ciebie przypadkiem zrobiła buntowniczkę?

Odgarnęła Stilli kosmyk włosów z twarzy.

– Nie. Nie ty. I... Ja już sama nie wiem, co chcę dalej począć. Nigdy nie myślałam, że coś takiego, że taka ucieczka jak nasza... Że to będzie możliwe. Więc może... Jeśli to jest możliwe, to może i inne rzeczy, które uznawałam za nierealne, są w zasięgu możliwości.

– Możliwe – przyznała cicho Moel. – Czyli... Chcesz to sprawdzić?

– A jeśli nie? – spytała Stilla, równie cicho.

– Już przygotowałam list. Wszystko, co ja wiem, i co może im się przydać. Z tą wiedzą... – Przesunęła spojrzeniem po twarzach współtowarzyszy ich ucieczki. – Sądzę, że sobie poradzą.

– A my?

– Ukryjemy się gdzieś. Z dala od Setrionne, Dowództwa Magicznego, łowców i wszystkiego innego. Nowe życie. Tylko my dwie. Co ty na to?

– Nie wiem... – westchnęła Stilla. – Przepraszam, ale naprawdę nie wiem. Wiesz... W ostatnich tygodniach moje życie się rozleciało. Po raz trzeci. Powinnam już się chyba przyzwyczaić, ale za każdym razem jestem tak samo zszokowana i oszołomiona.

Moel objęła ją lekko.

– Rozumiem. Uwierz, rozumiem.

– Nie. Wiem, że przeszłaś wiele, ale ty sama to wszystko zainicjowałaś.

Moel potrząsnęła głową.

– Nie. Urodziłam się z wyrokiem.

– Raczej możliwościami.

– To był wyrok – ucięła Moel.

Przez sekundę milczały. Słaby wiatr, który zabłąkał się gdzieś pomiędzy światami, poruszył gałęziami kosodrzewiny.

– Wybacz – szepnęły jednocześnie.

Znów zamilkły.

– Więc? – spytała cicho Moel. – Idę z tobą, lub z tobą zostaję, jeśli tylko zechcesz.

Nagle Stilla zorientowała się, że jest pewna.

– Idę – odpowiedziała.

Moel wstała. Obróciła w dłoni Pierwowzór, po czym odłożyła go na ziemię, obok skulonego we śnie winida.

Podniosła się, i uniosła rękę. Przesunęła ją w dół, wysuwając wskazujący palec.

Otworzyło się przejście. 

***

Koniec. Nie wierzę, mimo że to już drugi raz. 

A jednocześnie wcale nie koniec. Pojawi się jeszcze na pewno parę rozdziałów informacyjnych, muszę was powiadomić o kontynuacji, jest też parę innych rzeczy, które chciałabym powiedzieć tym, którzy dobrnęli do końca. No i waham się nad podziękowaniami, z jednej strony jest parę osób, którym chcę podziękować szczególnie, z drugiej boję się, że pominę kogoś istotnego. Więc, niby się żegnamy, ale wcale nie. 

Akademia SetrionneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz