01

92 4 0
                                    

Jak na początek września był strasznie deszczowy dzień. Dzisiaj zaczynałam drugą klasę w liceum, jednak nie miałam ochoty wstawać z łóżka.

-Arielle! Wstawaj wreszcie, bo się spóźnisz!-usłyszałam krzyk mojej mamy. Z ociąganiem się podniosłam i ruszyłam w stronę szafy. Wyciągnęłam z niej ciemne granatowe spodnie, białą koszulę i czarny żakiet. Z szuflady wyciągnęłam bieliznę. Weszłam do łazienki i się ogarnęłam. Moje kasztanowe włosy związałam w koka i zrobiłam sobie lekki makijaż. Popsikałam się perfumami o delikatnym różanym zapachu i zeszłam na dół. W kuchni krzątała się mama wokół której nóg kręcił się szary, puchaty kocur. Przy stole siedział tata czytający gazetę i popijający czarną kawę.

-Cześć-powiedziałam podchodząc i dając rodzicom po buziaku.

-Cześć śpiąca królewno-tata spojrzał na mnie zza gazety i mrugnął do mnie na co zachichotałam. Usiadłam przy stole i wzięłam się za jedzenie.

Byłam jedynaczką, bo przy porodzie nastąpiły komplikację i mama nie mogła mieć więcej dzieci. Chociaż jak o tym myślę to chciałabym mieć rodzeństwo zamiast tego rozpieszczonego kota.

Po skończonym jedzeniu poszłam do korytarza i założyłam czarne, wiązane botki. Wciągnęłam kurtkę.

-Mogę cię podwieźć-zaoferował tata wchodząc do korytarza, gdy zakładałam komin. Zerknęłam na niego.

-Chętnie-odparłam zgarniając torbę.-Pa mamo!-krzyknęłam jeszcze i wyszłam z domu razem z rodzicielem. Wsiadłam do czarnego lexusa. Droga do szkoły minęła nam na rozmowach o poranny wiadomościach z gazety. Dowiedziałam się, że willa stojąca w lesie wreszcie została kupiona, a także że Werlon nie żyję. Był on biznesmenem, który chciał zniszczyć nasze miasteczko. Wiem, że to nie właściwie, ale ucieszyło to wielu ludzi. On był wręcz nienawidzony w Farmington.

Po piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Zabrałam torbę i pożegnałam się z tatą. Przy drzwiach czekała na mnie moja przyjaciółka.

-Cześć Lils-przytuliłam ją na powitanie. Lily miała blond włosy z różowymi pasemkami, oraz szmaragdowe oczy.

-Cześć Arielle-razem ruszyłyśmy pod klasę i czekałyśmy na naszą wychowawczynię. Była nią nauczycielka historii. Przed panią Harris pojawiła się gospodyni klasy, czyli Ellie. Również była moją przyjaciółką.

-Hej! Słuchajcie!-krzyknęła zwracając naszą uwagę.-Dostałam informację, że do naszej klasy dojdzie czterech nowych uczniów-poinformowała nas i zaczęła odpowiadać na zadawane pytania. Jednak jej główną odpowiedzią było "Nie mam bladego pojęcia". W końcu udało jej się uwolnić od tej zgrai i podeszła do nas. Uściskałyśmy się i zaczęłyśmy dyskutować o naszych wakacjach. Skończyłyśmy rozmowę, gdy zjawiła się nauczycielka. Weszłyśmy do klasy. Zajęłam przedostatnią ławkę razem z Lilą, a przed nami siadła Ellie razem ze swoim bliźniakiem Erickiem. Ellie, jak i Erick, miała jasnobrązowe włosy i niebieskie oczy.

-Witajcie kochani!-przywitała nas ciepłym głosem.-Mam nadzieję, że wakacje minęły wam znakomicie i nabraliście przez nie czas na świeżą dawkę wiedzy-powiedziała radośnie, ale w odpowiedzi usłyszała głównie zrezygnowane jęki. Przewróciłam oczami na ich dziecinne zachowanie.-Jak już pewnie przekazała wam Ellie do naszej klasy dochodzą nowi uczniowie, którzy powinni się już pojawić-powiedziała zerkając ze zdenerwowaniem na zegarek.-No, nic nie szkodzi-uśmiechnęła się do nas-Może po prostu się zgubili-dodała i jak na zawołanie usłyszeliśmy pukanie.-Proszę!-krzyknęła w stronę drzwi. Do środka wszedł dyrektor, a za nim czwórka chłopaków, bardzo przystojnych chłopaków. Mężczyzna podszedł do pani Harris i powiedział jej coś na ucho, a ta pokiwała głową. Po chwili mężczyzna wyszedł z klasy, a ja wróciłam wzrokiem do nauczycielki.-Moi drodzy to jest James i Jonathan Moore, a to Aiden i Alex Miller-przedstawiła ich po kolei. Zrozumiałam, że James i Jonathan są bliźniakami, tak samo jak Aiden i Alex. Przyjrzałam się każdemu z nich.

James miał białe włosy i zimne niebieskie oczy. Jonathan natomiast miał kruczoczarne włosy i brązowe oczy. Aiden miał ciemno czerwone włosy i wręcz złote oczy, a Alex miał blond włosy i stalowe oczy. Wszyscy czterej mieli lekko umięśnioną, szczupłą sylwetkę i byli wysocy.

Cała czwórka zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Biła od nie pewność siebie i tajemniczość.

Jednak moją uwagę najbardziej przykuł James.

Chłopacy skinęli głowami na powitanie i bez słowa zajęli ostatnie ławki. Białowłosy usiadł za mną. To będzie ciekawy rok...

Naznaczeni:ŚmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz