Obudziłam się dosyć wcześnie. Budzik miał zadzwonić dopiero za paręnaście minut więc go wyłączyłam. Wstałam z łóżka i ruszyłam do szafy. Wyciągnęłam koszulkę na ramiączka, czarne jeansy z wysokim stanem i szary sweterek. Poszłam do łazienki, ogarnęłam się. Włosy związałam w warkocza. Tym razem odpuściłam sobie makijaż i od razu poszłam na śniadanie.
-O proszę-usłyszałam, gdy tylko weszłam do kuchni-Nasz śpiąca królewna dzisiaj odpuściła sobie wieczny sen-powiedziała mama, a tata spojrzał na mnie z podziwem. W odpowiedzi zaśmiałam się i wzruszyłam ramionami.
-Może po prostu jest ciekawa tych nowych chłopców-odparł tata odkładając gazetę.
-Wam też dzień dobry-podeszłam do nich aby się przywitać i usiadłam przy stolę. Dzisiaj mama przygotowała zapiekanki, więc od razu wzięłam się za jedzeni. Byłam w połowie, gdy od progu było słychać głośne, zaspane miauknięcie.-Dzisiaj ktoś inny pozwolił sobie dłużej spać-powiedziałam patrząc na kota.-Witaj Faraon-dodałam, a ten się przeciągnął i ruszył do swojej miski. Zamiauczał oburzony, gdy spostrzegł, że jest pusta. Zaraz jednak mama nasypała paniczowi karmy. -Po co w ogóle jest ten obżarciuch?-spytałam patrząc na tatę.-Aby spać i jeść, czy leżeć i pachnieć?
-Nie wiem-odparł wzruszając ramionami.
-Ty się tak nim nie oburzaj tylko leć po plecak-popędziła mnie mama, więc szybko dokończyłam zapiekankę i pobiegłam do swojego pokoju. Złapałam za plecak, wpakowałam do niego piórnik, zasunęłam i ruszyłam do korytarza. Założyłam buty, kurtkę i szalik. Czapkę Ellie włożyłam do plecaka i wyszłam z domu krzycząc pożegnanie.
-Poczekaj!-usłyszałam jeszcze. Zatrzymałam się przy samochodzie i oparłam o niego. Po chwili pojawił się tata, który pokręcił głową na mój pośpiech. Uśmiechnęłam się niewinnie w odpowiedzi. Wsiadłam do samochodu. Droga do szkoły wyglądała tak jak wczoraj. Na przekazywaniu mi dzisiejszych wiadomości, a później rozmowie o nich, dzięki czemu droga mijała szybko i nim się obejrzałam byliśmy na miejscu. Pożegnałam się i wysiadłam z pojazdu. Rozejrzałam się po parkingu i moją uwagę przykuł samochód, którego wcześniej tu nie widziałam. Było to czarne audi. Od razu zorientowałam się, że należy do nowych.
Weszłam do środka i poszłam do szatni. Zdjęłam kurtkę, zmieniłam buty i poszłam do swojej szafki. Zaraz obok mnie znalazły się dziewczyny. Przywitałyśmy się i zaczęłyśmy rozmawiać. Otworzyłam szafkę, odłożyłam trochę książek oraz oddałam Ellie jej czapkę z podziękowaniem. Ruszyłyśmy w stronę klasy. Moją uwagę przykuli nowi, którzy stali we czwórkę przy szafce jednego z nich i rozmawiali. Dziwne dla mnie było również to, że nie integrowali się z nikim. Jednak mimo wszystko zrozumiałam, że nie lubią rozmawiać na swój temat no i chyba muszą się jeszcze dostosować do nowej sytuacji.
Na przeciwko nich stała grupa dziewczyn z młodszej klasy i zapewne obgadywały ich. Przewróciłam oczami na to ich dziecinne zachowanie.
-Co sądzicie o nowych?-spytała nagle Lily. Spojrzałam na nią i wzruszyłam ramionami.
-Nie mam zdania na ich temat-odparłam-Jeszcze zbyt wcześnie aby ich oceniać, nie sądzisz?
-Chyba masz racje-odparła-A ty Ellie?
-Ja również nie mam zdania-odpowiedziała-Jednak Erick sądzi, że nie są zbyt towarzyscy i rozmowni-dodała.
Zajęłyśmy miejsca na ławce i zmieniłyśmy temat rozmowy. W szkole jak zawsze panował gwar, mimo wszystko w tłumie dojrzałam białe włosy. Nowi przepchnęli się przez tłum i oparli się o ścianę obok drzwi do klasy.
-Nie uważasz, że są dziwni?
-Lils już o tym rozmawialiśmy-odparłam i zerknęłam na Ellie. Lily mimo wszystko miała rację. Nowi wydawali mi się równie dziwni co niezwykle intrygujący i tajemniczy. Jednak aby ocenić ich bardziej musiałabym ich poznać. Chociażby troszkę. Nie zdążyłam nawet tego dobrze przemyśleć, bo zadzwonił dzwonek. Złapałam za plecak, gdy tylko pojawiła się nauczycielka. Weszliśmy do sali, zajęliśmy miejsca i zaczęła się bardzo nudna lekcja.
Jako, że był to nasz pierwszy tydzień w szkole, to lekcje były luźniejsze i przyjemniejsze. Więc angielski mimo, że zawsze nudny, to nie najgorszy i te dwie lekcje minęły szybko.
Kolejną lekcją była historia. Szybko poszłyśmy pod salę. Oparłam się o ścianę i odpłynęłam gdzieś myślami. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek telefonu. Wyciągnęłam komórkę z kieszeni i odebrałam.
-Halo?
-Cześć córcia-usłyszałam głos mamy.
-Hej mamo-odparłam-Coś się stało?
-Wpadniesz po szkole do kawiarni? Mamy spory ruch-powiedziałam.
-Hm pewnie-zgodziłam się.
-To świetnie-ucieszyła się i rozłączyła. Schowałam telefon i spojrzałam na dziewczyny.
-Będziesz po południu w kawiarni?-domyśliła się Ellie.
-Tak, mają duży ruch i trzeba to wykorzystać-powiedziałam.
-Może wpadniemy do was na ciasto i kawę-zaoferowała Lily.
-Jak chcecie-uśmiechnęłam się lekko. Zmieniłyśmy temat rozmowy, który zszedł na zmarłego dupka Werlona. Lily ciskała w niego wszystkimi obrażającymi epitetami jakie tylko znała.
-Dobrze, że wreszcie opuścił nasz cudny świat-zakończyła swoją wypowiedź, a my cicho parsknęłyśmy.
-Bardzo dobrze-dodała Ellie.
CZYTASZ
Naznaczeni:Śmierć
FantastikKażdy chyba zna czterech jeźdźców apokalipsy, ale czy każdy wie, że co jakieś dwadzieścia lat w kilku rodzinach spokrewnionych ze sobą rodzą się dzieci, którzy zostają naznaczeni przez kolejno jeźdźców i jeszcze kogoś. Kiedy naznaczony kończy szesna...