1.7

36 5 0
                                    

Otworzyłem oczy gdy tylko zapiszczał dzwonek w telefonie. Jak zawsze nic nie pamiętałem ze snu. Mrużąc oczy popatrzyłem na ekran telefonu w ciemności. Za dziesięć minut, 3 wszyscy już dawno spali. Spałem jakieś 5 godzin, więc w sumie nie było źle, choć pospałbym dłużej.

Wstałem z łóżka oświetlając drogę telefonem. Założyłem wczorajsze ubranie: dżinsy, czarną koszulkę i szarą bluzę. Z szafy wziąłem latarkę i schowałem w tylnych kieszeniach spodni. Po chwili namysłu założyłem miecz na plecy, wsadzony w idealnie dopasowaną do niego pochwę, z czarnego, skórzanego materiału z paskiem. Rękojeść wystawała mi zza prawego ramienia, w jednej chwili mogłem wyciągnąć miecz. Każdy wilkołak na początku szkolenia z broni białej (czyli w wieku ok 12 lat) wybierał swój własny miecz. Jedni brali krótkie, grube, inni z trójkątnym ostrzem. Ja wybrałem długi i trochę cienki miecz. Pomyślałem, że w sumie jak wszystkie są z nithrilu to nawet najcieńszy miecz jest bardzo wytrzymały. Nithril to stop metali niektórych nawet człowiekowi nieznanych. Nie wiem jak się nazywają, musiałbym sprawdzić jakiegoś czarodzieja albo handlarza czarodziejskich broni. W każdym razie jest to taka odpowiedź zmiennych na srebro ludzi. Rana zadana nithrilowym ostrzem bardzo długo się goi i krwawi obficie. Mówię tutaj o człowieku, na wilkołaku działa to jak z każdym innym metalem, może z wyjątkiem srebra. Jest bardzo lekki i ma biały połysk. Mój miecz przez lata wiernie mi służył, w pojedynkach był wspaniały. Długi zasięg pozwalał mi atakowanie przeciwnika, gdy on nie mógł.

Na wyprawę wziąłem również glocka. Nie wybierałem się na wojnę ale lepiej mieć czymś się bronić. Przypasałem sobie do pasa kaburę z bronią i wspiąłem się na stolik. Odgarnąłem czarne rolety pozwalając srebrnemu blaskowi księżyca wejść do pokoju. Była pełnia. Jak każdy wilkołak uwielbiam pełnię księżyca, w końcu nas symbolizowała. Teraz jednak nie robiła nic poza irytowaniem mnie. W takim świetle strażnicy będą mieć nas jak na dłoni. Na domiar złego była to bezchmurna noc. Nic tylko jasny blask księżyca. Otworzyłem na oścież okno i powoli wdrapałem się na parapet. Chyba było pusto, a przynajmniej nikogo nie widziałem. Tylko nocne odgłosy lasu dobiegały do mych uszu. Byłem na pierwszym piętrze ale to nie problem. Jak każdy zmienny miałem wytrzymałe kości. Gdy tylko upadłem na trawę przed internatem przypomniałem sobie ważnej, a nawet kluczowej sprawie. Ja to tak mam, że przypomnę sobie coś już po fakcie.

Jak ja do cholery wrócę? Nosz Kurw@ mać! Nie jestem Orionem, jestem debilem! Nie wdrapię się po 4 metrowej ścianie.

Fakt, potrafię skakać ale bez przesady. Nie wiem czy się dostanę z powrotem. Dobra, czas się skupić na teraźniejszości. Ruszyłem wzdłuż budynku pod wejście. Tam mieliśmy się spotkać. Ostrożnie się przemieszczałem uważając by nie stanąć na zdradliwą gałązkę. Liściaste drzewa częste w tej okolicy szumiały na wietrze ułatwiając mi pochód. Przy wejściu, na schodkach czekali już na mnie Matt, Orion i Conor. Podszedłem do nich na palcach schylając głowę niczym ninja.

- Bliźniaki znowu się spóźniają- szepnął do mnie Matt

Westchnąłem. Czemu oni są tacy nieporządni? Gdyby nie Varus, najstarszy syn Alfy, bliźniaki, a właściwie Altor (starszy od Ula o minutę) byłby w kolejce do rangi Alfy. Sukcesja byłaby bardzo chwiejna, i jakiś starszy wilk wyzwałby go na pojedynek. Na szczęście Varus był starszy o 6 lat i przynajmniej 10 razy bardziej odpowiedzialny. Nadawał się do roli przywódcy idealnie.

- Czekamy 5 minut i idziemy. - szepnałem. Przyjaciele kiwneli lekko głową, na znak, że zrozumieli. Rozglądając się na boki, czekaliśmy na tych ulańców. W każdej chwili mogli nadejść strażnicy.

Już miałem powiedzieć byśmy na nich już nie czekali, gdy usłyszałem hałasy za naszymi plecami. Gwałtownie obróciliśmy się zaskoczeni. Ktoś obracał klucz w zamku. Z rosnącym niepokojem patrzyliśmy jak drzwi się uchylają i wychodzą z nich...

Jeśli się wam spodobał to zostawcie gwiazdkę i miły komentarz. Nie zapomnijcie również o followaniu mojego profilu. To bardzo pomaga i motywuje. Trzymajcie się i cześć.

WATAHAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz