Chapter 2

43 3 3
                                    

Dźwięk rogu wybudził mnie z błogiego snu. Gdy tylko wróciłem do internatu po nocnej akcji rzuciłem się prosto na łóżko nawet nie zdejmując ubrania. W róg dmiono zawsze o 7 to też nie było potrzeby patrzeć, która godzina. Miałem 15 minut. Gdybym się spóźnił dano by mi dodatkowe prace w ramach kary choć i tak pewnie miałem za ucieczkę zajęte przynajmniej 3 godziny na mycie kibli.

Wstałem z łóżka przecierając oczy. Cholera. Mało czasu. Ale zaraz. Uświadomiłem sobie, że w sumie nie jest aż tak źle. Jestem  przecież już w ubraniu. Co prawda chętnie bym zmienił starą odzież ale nie ma czasu.

Nałożyłem na siebie miecz do pasa, przypasałem pistolet i chwyciłem karabin. Zamknąłem drzwi i biegiem pobiegłem do łazienki. W męskiej toalecie 5 innych wilków też myło zęby ale znalazłem w rogu umywalki kąt dla siebie. Nie tylko ja zaspałem, Altor z przerażeniem wbiegł do łazienki chwytając szczoteczkę. Nie było czasu na witanie się i w pośpiechu wybiegłem z domu ściskając sprzęt.

Jako jeden z ostatnich ustawiłem się w szergu. Całe pokolenie moich rówieśników w milczeniu prostowało się na baczność. Wszyscy, wilki, koty, a nawet 2 orłołaki, Conor i Sue. Byliśmy przyszłością watahy dlatego każdego ranka wstawaliśmy na treningi fizyczne i umysłowe. Ale przeważnie to pierwsze.

Przed nami stała śmietanka dowódcwa, Alfa niepokojąco lustrujący nas wzrokiem, Beta doradca Alfy ale też nasz nauczyciel i opiekun. Nie zabrakło i Gammy, który podobnie jak Delta pełnił funkcję dowódcy wojskowego. Różnili się w sumie tym, że do obowiązków Gammy należy również przysposobienie młodych do walki, a Delty ochrona Gniazda.

- Dobra - powiedział donośnym głosem Beta - jest 15 po.
Widząc nadbiegających jeszcze wilkołaków uśmiechnął się drwiąco.

- Spóźniliście się. Zgłosicie się po karne zadania po śniadaniu. - rzekł po czym kiwnął głową do Gammy - zaczynaj.

Wilkołak w asyście dwóch podwładnych ruszył sprawdzać nasze przygotowanie. Zaczął od prawej strony uważnie sprawdzając młode wilki. Co chwilę się przy kimś zatrzymywał i wytykał nienaładowaną broń lub brak czystości. To po to biegliśmy by umyć zęby - miał dobry węch i potrafił wyczuć nie świeży oddech za, który mógł zadać nawet 2 godziny w kuchni. Nie szczędził od wyzwisk ale każdy wiedział, że to nie na poważnie.

Gdy doszedł do mnie wiedziałem że będzie źle. I było.

- powiedz mi żołnierzu - zaczął Eren zatrzymując się i patrząc mi przenikliwie  w oczy. - czy ty czasem dbasz o czystość?

Gamma miał typowe ciemnobrązowe włosy i niebieskie oczy. Jasna skóra poorana była wieloma bliznami, które nadawały mu groźny wygląd.

- Tak, Gammo. Przecież umyłem zęby. - odparłem przezwyciężając strach

- A czy czystość polega na myciu zębów? - spytał retorycznie - Nie.
Ja o to nie pytam. Po zapachu czuję, że się nie umyłeś. Co gorsza czuję, że i ubrań nie zmieniłeś.

Endegon parsknął  z końca szeregu. Gamma nie zwrócił na to uwagi i dalej miażdżąco się we mnie wpatrywał.

To nie sprawiedliwe. Inni też się rano nie umyli ale tego im nie wytykał. Podobnie i ubrań. A teraz  rudy będzie się ze mnie śmiał.

- Spokojnie Erens - głos zabrał Alfa zmuszając Gamme do odwrucenia się - Arion miał powody do swojego niechlujstwa.

- Rozumiem Savage, ale mimo to powinien zostać ukarany -  odparł Eren - traktujemy wszystkich równo

- oczywiście - zgodził się - Nie usprawiedliwiam go ale pozwól, że ja tą karę wyznaczę.

Alfa podszedł do Bety i szepnął mu coś na ucho. Abrams kiwnął głową lekko się uśmiechając. Miałem złe przeczucia.

WATAHAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz