〘 21 〙

201 18 1
                                    

- Tae, posłuchaj mnie. Ten psychopata pewnie i tak nie dałby nam uciec. Musimy się trzymać razem.

- Ale...- spojrzał na mnie smutno.- No dobrze, skoro tak mówisz, to nie będę się kłócił.

- No i postanowione. Tylko gdzie mamy szukać?

To był pewien problem. Nawet nie wiedziałem, gdzie się obecnie znajdowaliśmy, nie mówiąc już o jakimkolwiek przemyślanym szukaniu. Dotąd nie słyszeliśmy żadnych wystrzałów, więc uznałem, że reszta nie dała się zabić, co było pokrzepiające, ale przez to nie mieliśmy punktu odniesienia.

- Skoro Namjoon i Jin są w katakumbach, to może wracamy po nich?- Yoongi spojrzał na klapę w podłodze.

- Nic z tego, to wielki labirynt. Jak znowu tam wszyscy wejdziemy, możemy już nigdy nie wyjść.

- A masz inny, błyskotliwy pomysł?

Zwiesiłem głowę. Nic nie przychodziło mi na myśl.

- Skoro nie mamy pomysłów, to zostaje nam przeszukanie każdej dziury w tym cholernym domu- wtrącił niespodziewanie Taehyung.- Siedzenie tutaj i wymyślanie jakiegoś skomplikowanego planu i tak nie wypali, a tylko marnujemy niepotrzebnie czas. Jest nas czwórka, więc musimy dać radę.

Spojrzałem na niego z podziwem. Gdzieś w głowie wiedziałem, że trzeba tak postąpić, ale nie śmiałem wypowiedzieć tego na głos, a on zrobił to, jakby mówił o śniadaniu. Naprawdę mu zazdrościłem i zastanawiałem się, skąd brał odwagę i pewność siebie. A może tylko udawał i tak naprawdę był przerażony?

Yoongi nie wydawał się być do końca przekonany, ale Hoseok podłapał pomysł i rozpromienił się.

- Przeszukajmy całą posiadłość do ostatniej deseczki!

Zdecydowanie był lekkoduchem. Dworek był ogromny, a do tego miał wręcz nieprawdopodobną sieć korytarzy pod podłogą. Jeśli będziemy zaglądać wszędzie, w końcu natkniemy się na zdrajcę i będziemy w ogromnych tarapatach. Może mieliśmy przewagę liczebną, ale sytuacja mogła się w każdej chwili zmienić na naszą niekorzyść.

Nie chciałem go jednak wyprowadzać z błędu, skoro myśl o tym dodawała mu otuchy. Chyba każdy z nas potrzebował tej krzty optymizmu, aby na nowo znaleźć w sobie motywację do działania.

- Jesteśmy na parterze w prawym skrzydle, prawda? Proponuję zacząć od dołu- Tae nie czekał na potwierdzenie i ruszył przed siebie. Pozostało nam z lekkim sercem podążyć za nim.

Szliśmy, oglądając wszystko dokładnie i szukając śladów obecności człowieka. Baliśmy się krzyczeć, żeby nie usłyszały nas nieproszone osoby, więc tylko szeptem wymienialiśmy się informacjami.

Zaglądaliśmy pod płachty, ale znajdowaliśmy tylko stare, zjedzone przez korniki meble i rzeźby sprzed połowy wieku. Na początku tylko lekko odchylałem materiał, bo bałem się nieprzyjemnych niespodzianek, ale po którymś z rzędu drewnianym stoliku po prostu zrywałem prześcieradła jednym płynnym ruchem.

- Myślicie, że mogliby po prostu schować się tutaj, oczekując, że sami ich znajdziemy?- powątpiewał Yoongi.

- Nigdy nie wiadomo, może są ranni albo nieprzytomni?- pomyślałem o Jungkooku, którego nikt jeszcze nie spotkał. Czyżby płomienie zrobiły mu jakąś krzywdę, że nie mógł nikogo odszukać? W takiej sytuacji schowanie się i przeczekanie wydawało się najlepszym rozwiązaniem, więc jeszcze gorliwiej odkrywałem skarby posiadłości.

Najbardziej zdziwiło mnie zachowanie Hoseoka. Wydawałoby się, że nie została nawet odrobina tamtego bojaźliwego chłopaka, którego spotkaliśmy niedawno. Na jego twarzy malowała się determinacja i pomimo drżących rąk, przykładał się trzy razy bardziej niż my.

Dopadł właśnie kolejną płachtę i delikatnie uniósł ją do góry, po czym ostrożnie zajrzał pod spód. Kamienny wyraz twarzy zmienił się w jednej chwili w nieme przerażenie. Yoongi jednym susem dopadł do chłopaka i pochwycił go za ramiona, przyciągając do siebie. Wszyscy, oprócz Taehyunga, który nie miał naboi, zacisnęliśmy dłoń na rewolwerach.

Infernum | bts horror auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz