〘 27 〙

186 17 1
                                    

Niewiele myśląc, wcisnąłem flakonik w ręce mojego chłopaka.

Myślałem o tym, co Tae zrobił dla mnie do tej pory i wiedziałem, że poświęciłby dla mnie absolutnie wszystko, ale nie byłem tak jak on. Nie potrafiłem porzucić wszystkiego, aby go uratować.

Jungkook był dla mnie kimś więcej. Pierwszą osobą, dla której otworzyłem serce i jakiej w pełni zaufałem. Przysięgaliśmy sobie, że będziemy razem, choćby nie wiem, co miało się zdarzyć.

Na zawsze razem, pomimo przeciwności losu.

Czułem, że te słowa także były kłamstwem, ale przyniosły lekką ulgę. Może tylko się usprawiedliwiałem, może byłem okropnym przyjacielem, lecz musiałem podjąć decyzję i pogodzić się z jej konsekwencjami.

Jungkook odkorkował buteleczkę, patrząc na mnie podejrzliwie i powąchał zawartość, wciąż się wahając.

- Jesteś tego pewny?

Nie potrafiłem spojrzeć Taehyungowi w oczy, gdy odpowiedziałem:

- Tak.

Jedno, małe słowo, które zraniło bardziej niż sztylet.

Chciałem powiedzieć o wiele więcej, ale nie potrafiłem. Nie było można ubrać w zdania tego, co wtedy czułem.

Kookie uśmiechnął się do mnie i zbliżył butelkę do ust. Musnął ją wargami, ale nie wypił zawartości, tylko bacznie się jej przypatrywał.

- Na co czekasz?- zapytałem, czując, że zaczynałem panikować.

Chłopak jeszcze chwilę oglądał flakonik po czym, ku mojemu zdumieniu, wylał całą zawartość na podłogę. Próbowałem go powstrzymać, ale, zanim się obejrzałem, zielona ciecz leżała na posadzce i wżerała się w deski, sycząc głośno.

- Trucizna?- spytałem zaszokowany.

- Najprawdopodobniej. Gdy tylko zbliżyłem ją do ust, ból brzucha ustał, co wydawało mi się dziwne, poza tym ciecz miała ostry zapach. Stwierdziłem, że to tylko pułapka i tak naprawdę jesteśmy pod wpływem iluzji i wcale nie umieramy.

- A CO JEŚLI TO NIE PRAWDA?

- Jungkook ma rację- odezwał się w końcu Tae.- Nagle poczułem się lepiej. Myślę, że GameMasterowi chodziło o to, aby wpędzić nas w obłęd i nastraszyć- dokończył chłodno.

Wiedziałem, że powinienem się cieszyć, ale wcale nie było mi do śmiechu. Znów poniosłem porażkę i zawiodłem ich obu.

Schyliłem głowę i sięgnąłem po laskę, którą wyrzuciłem przez napływ emocji. Cokolwiek się wydarzyło, musiałem zostawić to za sobą i skupić się na przyszłości, którą nadal mogłem zmienić. W końcu wcześniejsze słowa Jungkooka nabrały sensu.

„Zamierzam wygrać tę grę i zabrać cię z powrotem do domu."

Tak, ja także zamierzałem wygrać i zabrać ich obu bezpiecznie do domu, nawet jeśli mnie znienawidzą.

Poczułem, że czyjeś ramiona delikatnie mnie objęły, a czuła ręka głaskała niedbale po głowie.

- Dobrze się spisałeś- szepnął mi do ucha Kookie.

Wiedziałem, że kłamał, ale nie przeszkadzało mi to. Po plecach przechodziły mi dreszcze, jak zawsze, kiedy mnie dotykał.

- Kocham cię- wyznałem szczerze.

- Wiem głuptasku- odsunął się niedbale i spojrzał na Taehyunga.- Najedliśmy się strachu, ale to jeszcze nie koniec. Musimy iść.

Schowałem do plecaka kartę, którą znalazłem i podążyłem za chłopakami. Postanowiliśmy kontynuować poszukiwania na piętrze, na którym się obecnie znajdowaliśmy.

Szliśmy w milczeniu. Każdy był pogrążony w swoich własnych rozmyślaniach. Trudno mi było rozszyfrować, o czym myślą chłopcy, bo ich miny nie zdradzały absolutnie niczego. Cisza zaczęła mi ciążyć, ale nie wiedziałem, w jaki sposób miałbym zainicjować rozmowę. Normalne sprawy zaczęły wydawać się zbyt błahe i dziecinne, aby teraz o nich dyskutować, ale z drugiej strony potrzebowaliśmy chwili wytchnienia i odpoczynku od tego wszystkiego.

- Co zrobicie jako pierwsze, gdy już stąd wyjdziemy?- spytał nagle Tae.

- Jeśli nam się uda, to stawiam ogromną kawę dla was wszystkich- Jungkook zaśmiał się pod nosem.- Co to w ogóle za pytanie? Jaki to ma sens myśleć o tym teraz?

- Nie ma- odparł szczerze chłopak.

- Właśnie. Dlatego skupmy się na szukaniu pozostałych.

- Po co ich właściwie szukamy?- przyjaciel przystanął.- Lepiej poszukajmy wyjścia i uciekajmy stąd jak najszybciej!

- Tae, już to przerabialiśmy- niecierpliwiłem się.

- Ale teraz już wiemy, że z tym gościem nie ma żartów. Sami nie damy rady temu podołać...

- Nie wyjdziemy stąd- przerwał mu pewnie Jungkook.

- Skąd możesz wiedzieć...

- Nie da nam tak po prostu odejść. Musimy najpierw ukończyć grę.

- Grę? Masz na myśli...

- Dokładnie to mam na myśli.

Wiedziałem, o czym mówili. Jedynym wyjściem i sposobem na opuszczenie posiadłości było zabicie zdrajcy, który ukrywał się wśród nas. Sam zdawałem sobie sprawę z beznadziejności tej sytuacji, ale musiałem przyznać chłopakowi rację.

- I co chcesz pozabijać przyjaciół?

- Oczywiście, że nie chcę, a masz inny plan?

Taehyung zwiesił głowę.

- Ja... Chciałbym, aby istniało inne rozwiązanie. Naprawdę chciałbym, aby była inna droga, ale już za późno.

Poklepałem go krzepiąco po ramieniu.

- Wiem, wszyscy czujemy to samo.

To była prawda. Wszyscy czuliśmy tę samą frustrację i bezsilność, ale musieliśmy iść przed siebie, ku przyszłości.

Od myśli oderwał mnie odgłos kroków, dochodzących z oddali.

- Ej, słyszycie?

Chłopaki posłusznie nadstawili uszu, ale pokręcili przecząco głowami. Ja zaś słyszałem je nadal, choć cichły powoli, co znaczyło, że ktoś się oddalał.

Niewiele myśląc, przyspieszyłem kroku na tyle, ile pozwalały mi obrażenia. Przyjaciele, nie mając za dużego wyboru, podążyli za mną.

- Nadal nic nie słyszę- odpowiedział Kookie niepewnie i przyłożył rękę do mojego czoła- Jesteś pewien, że to nie gorączka?

- Nie, słyszę je wyraźnie- byłem przekonany, że się zbliżamy dopóki, dopóty tajemnicza osoba nie przyspieszyła. Kroki były głośniejsze i miały większą częstotliwość, co znaczyło, że ktoś nas usłyszała i próbowała przed nami uciec.

- Szybciej! On biegnie!

Próbowałem przyspieszyć, ale ból brzucha z powrotem się odezwał i sprowadził mnie na ziemię. Zebrałem wszystkie siły, ale nie dałem rady i przy rozwidleniu musiałem przystanąć. Kroki umilkły zupełnie.

- W którą stronę pobiegł?- spytał niepewnie Taehyung.

- Nie mam pojęcia- odpowiedziałem, nadaremno nasłuchując.

- Jesteś pewien, ze ci się nie wydawało?

- Przecież mówię, że je słyszałem- zdenerwowałem się na nich. Jak mogli być tak głusi?

- Dobrze byłoby kogoś znaleźć- westchnął Jungkook.- Może się rozdzielimy?

- NIE!- krzyknęliśmy jednocześnie z Taehyungiem, aż chłopak podskoczył i omiótł nas zdziwionym spojrzeniem.

- Mamy złe wspomnienia z rozdzielaniem się- wyjaśniłem.

„Ale musimy szybko znaleźć resztę", wciąż miałem w głowie. Jeśli podejmiemy złą decyzję, znów możemy stracić trop i szukać bez końca. Może warto by było zaryzykować?

Infernum | bts horror auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz