Rozdział 8

40 9 3
                                    


Kreta, Diana

Diana odwróciła się gwałtownie do Caina. Zobaczyła, jak jego oczy na ułamek sekundy robią się czerwone, a rysy twarzy wyostrzają się i już wiedziała, że instynkt jej nie zawiódł. Ten mężczyzna był nie tyle dziwny, co niebezpieczny. Nie zmieniła wyrazu twarzy, a on opanował się tak szybko, że można było odnieść wrażenie, iż jego wzburzenie nigdy nie nastąpiło.

Ale nastąpiło i czujność Diany drastycznie wzrosła.

– Opowiesz mi o tym? – spytała pozornie spokojnie, choć wiedziała, że on i tak prawdopodobnie wyczuje jej wzburzenie.

– Rogi, te rzeźbione, których tu pełno, mają znaczenie symboliczne. Oznaczają siłę, bogactwo, władzę królewską... są też symbolem Minotaura, chorego na umyśle syna Minosa.

– Minotaur to legenda – zauważyła Diana. Wydawało jej się, jakby Cain się lekko żachnął, ale nie była pewna.

– W każdej legendzie jest ziarno prawdy. Według moich źródeł, Minotaur był prawdziwy. Nieprawdziwe było to, jakoby był w połowie bykiem. Ten fragment legendy powstał już za czasów Minosa, plotki i niedomówienia potrafią bardzo wiele.

– Jakich źródeł? – Przerwała mu. Widziała jego wahanie, jakby nie był pewien, czy może jej powiedzieć. – Nie możesz powoływać się na źródła i potem unikać odpowiedzi. Jestem historykiem sztuki, nie ufam przekazom, których nie mogę zweryfikować.

– Powiem ci, Diano. Ale skupmy się najpierw na legendzie – zaproponował.

Skinęła głową, pozwalając mu kontynuować, podczas gdy wolnym krokiem spacerowali pośród ruin. Cain prowadził i Diana była pewna, że już kiedyś musiał tu być. Poruszał się pewnie, jakby kroczył po znanych sobie ścieżkach.

Rozejrzała się dookoła, wyobrażając sobie białe, błyszczące w ostrym słońcu ściany, pokryte kolorowymi freskami, gaje oliwne otoczone krużgankami, ludzi, którzy przywykli do tego przepychu, spacerujących między szpalerami czerwonych kolumn. Łatwo potrafiła umiejscowić tam swojego nowego znajomego. Mimo ciężkiej, niemal duszącej aury, miał w sobie coś, co sprawiało, że mógłby przechadzać się tu z królem Minosem w lekkiej todze z białego cienkiego płótna. Niemal widziała to oczami wyobraźni.

Była tak zatopiona w myślach, że wzdrygnęła się na dźwięk jego głosu.

– Załóżmy, że to prawda. Że Minos, król kreteński, miał zwichrowanego na umyśle syna. Że ukrywał go w podziemiach swojego pałacu.

– Korytarze pod pałacem rzeczywiście tworzą coś na kształt labiryntu, ale ich przeznaczenie było raczej bardziej przyziemne – stwierdziła. – Badacze i archeolodzy twierdzą, że służyły raczej jako spiżarnie, głównie ze względu na chłód i przewiewność w nich panujące.

– Ziarno prawdy – Cain uniósł brew. – A poza tym, ludzie mają tendencję do wyjaśniania niewytłumaczalnych spraw w prosty i przystępny dla nich sposób. Łatwy do zrozumienia i przyswojenia, nie posiadający wątków nadprzyrodzonych.

– Tak – skinęła głową. – W tym akurat się zgodzę.

– Minotaur, zatem. Biedny chłopak, zapewne chciałby być taki, jakim przedstawiają go legendy. Tymczasem był słabowitym, chorym na umyśle dzieckiem, któremu wróżono rychłą śmierć. Natura zakpiła z niego podwójnie, deformując jego czaszkę, pozwalając, by wyglądał jak potwór. Dziwisz się, że Minos chciał ukryć jego istnienie? Już za swoich czasów Minotaur stał się legendą, mitem, opowiadanym szeptem między ludźmi. Król, który chciał uchodzić za niezwykle silnego, którego władza miała nie podlegać żadnym wątpliwościom, miał syna, który uosabiał wszystko, czego on sam się bał. Stworzył więc własną legendę. Kazał wyrzeźbić bycze rogi, zamknął dziecko w czeluściach labiryntu pod pałacem i rozgłaszał plotki o jego niezrównanej sile i okrucieństwie.

NajstarszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz