Niebo zaczynało zmieniać barwę na przepiękne złoto oraz róż. Gdy wszyscy szykowali się do wyjścia, ja siedziałam przy basenie i napawałam się pięknem Paryża.
— Jest cudownie, prawda? — Usłyszałam głos za sobą.
— Zdecydowanie tak. — Uśmiechnęłam się, nie odwracając wzroku od krajobrazu. Gilbert usiadł obok mnie i przez chwilę po prostu siedzieliśmy w ciszy.
— Dlaczego się nie szykujesz? — zapytał.
— Nie często dane mi jest zobaczyć zachód słońca w Paryżu. — Zaśmiałam się i popatrzyłam na niego. — A ty, dlaczego się nie szykujesz?
— Z tego samego powodu. — Odwzajemnił mimikę twarzy i popatrzył na mnie.
Patrzyliśmy się prosto na siebie przez, wydawałoby się, wieki, dopóki Józia nie zaczęła krzyczeć, byśmy zaczęli się szykować.
Weszłam do mojego pokoju i zaczęłam przeglądać rzeczy, jakie zabrałam ze sobą. Wszystkie dziewczyny były już gotowe, więc postanowiły mi pomóc.
— Załóż to! Jest piękne! — Uśmiechnęła się Ruby, podnosząc przepiękną, różową, rozkloszowaną sukienkę w kwiaty.
— Ruby, przecież nie idzie na piknik ze swoją rodziną. — Józia wywróciła oczami. — Daj mi chwilkę.
Wyszła z mojego pokoju, prawdopodobnie kierując się do swojego, po czym wróciła z czarnym crop topem z długimi rękawami i głębokim dekoltem.
— Załóż to, te twoje porwane białe dżinsy i kabaretki — poleciła z uśmiechem.
— Jesteś pewna, że—
— Będziesz wyglądała gorąco! Zaufaj mi! Chodźmy.
Dziewczyna szybko zabrała pozostałe przyjaciółki z pomieszczenia, więc jedynie westchnęłam i zaczęłam zakładać ubrania, dobierając do tego botki na obcasie. Wyszłam tylko po to, by dostrzec, że wszystkie na mnie czekały.
— Wyglądasz piękne! — Uśmiechnęła się Diana.
— Jest genialnie — dodała Tillie.
— Jesteście pewne? Nie wie... — Nie dane było mi dokończyć.
— Aniu, wyglądasz niesamowicie. — Uśmiechnął się Gilbert, na co odwzajemniłam jego mimikę twarzy.
Niedługo później przyjechał po nas uber, który zawiózł nas pod klub, do którego chciała iść Józia.
— Diano i Aniu, proszę, bądźcie obok mnie, żeby nic się nie stało. — Ruby popatrzyła na nas przestraszona, więc jedynie uśmiechnęłyśmy się i skinęłyśmy głowami. Szczerze mówiąc, ja też nie chciałam być sama.
Weszliśmy do środka, od razu zauważając mnóstwo pijanych osób, które krzyczały, piły i tańczyły. Ruby wzięła mnie i Di pod ramię. Józia uśmiechnęła się i ruszyła zamówić sobie drinka. Gilbert, Jerry i Karol również zahaczyli o bar, następnie idąc na parkiet. Nie przestawałam patrzeć na Gilberta, dopóki Ruby nie pociągnęła mnie w stronę spokojniejszego miejsca.
— Ruby, nie chcesz potańczyć? — Uśmiechnęłam się delikatnie, jednak gdy odwróciłam się i zobaczyłam, jak Gilbert tańczy z jakąś inną dziewczyną, kąciki moich ust opadły.
— Może... O ile zostaniesz ze mną!
— Najpierw zamówmy rundkę szotów! — wtrąciła Diana, na co kiwnęłam głową, bo wiedziałam, że naprawdę będę ich potrzebowała.
CZYTASZ
(NIE)WROGOWIE ━ SHIRBERT
FanficWspółczesna wersja Ani, nie Anny i Ani z Zielonego Wzgórza. Opowiada o przygodzie Ani i jej przyjaciół w szkole średniej, a co ważniejsze, o przygodzie jej i Gilberta. © forblythe | 2020