xiii. wyznanie

1.3K 95 178
                                    


ANIA

            Razem z Billym siedzieliśmy na kanapie w moim salonie i oglądaliśmy Heathers.

— Wiesz, wszyscy mają po siedemnaście lat, co nie? Ale Heather Chandler ma tylko szesnaście. Jest rok młodsza od wszystkich i jest seksualizowana przez studentów, którym zależało tylko na jej ciele. Zasługiwała lepiej! — zaczął Billy, na co się zaśmiałam.

— Zawsze była moją ulubienicą.

Dalej oglądaliśmy mój ulubiony film, a kiedy już prawie się skończył, Billy ponownie się odezwał.

— Aniu, mogę ci coś powiedzieć?

Zatrzymał film i na mnie popatrzył. Jego oczy błyszczały tak samo, jak w noc, w którą zostaliśmy przyjaciółmi. Jednak tym razem widać było w nich nutę zmartwienia.

— Billy, możesz powiedzieć mi wszystko! — zapewniłam go, na co westchnął.

— Okej, no dobra... — Spojrzał mi prosto w oczy. — Podoba...

Przerwało nam pukanie do drzwi.






GILBERT

            Nie wiedziałem, co działo się pomiędzy Anią a Billym Andrewsem, ale miałem tego dość. Zawsze był dla niej niemiły i to nie w ten sam sposób, co ja. Dokuczałem jej, by zwrócić na siebie uwagę. Zawsze ją lubiłem, nigdy nie nienawidziłem. Kiedy tylko ją zobaczyłem, wiedziałem, że w tej dziewczynie jest coś wyjątkowego. To, jak wiązała swoje długie, rude włosy w dwa warkocze. To, jak lato sprawiło, że jej piegi były ciemniejsze i jeszcze bardziej widoczne na bladej skórze. To, jak ich niebiesko-zielone oczy opowiadały więcej historii niż jakakolwiek książka. Wyrwałem się z zamyślenia, które wywołało uśmiech na mojej twarzy, a kąciki moich ust natychmiast opadły.

— Muszę wiedzieć, co się dzieje — powiedziałem cicho sam do siebie.

Wsiadłem do samochodu i zacząłem jechać w ciszy. Musiałem pomyśleć. Dlaczego Billy miałby zainteresować się Anią? Wszyscy chłopcy — cholera, nawet dziewczyny — wiedzieli, że Ania mi się podoba. Pokazałem to bardzo wyraźnie, nawet jej samej. Zawsze ją wspierałem, ale ona wybrała swojego dręczyciela zamiast mnie. Dlaczego ona musi być taka niczego nieświadoma? Jasne, czasami to jest urocze, ale cholera... Tym razem już nie tak bardzo.

Zaparkowałem pod starym, drewnianym domkiem. Wysiadłem z auta i ruszyłem w kierunku werandy. Rozejrzałem się, a mój wzrok przykuła drewniana ławka oraz krzesło. Tuż obok nich stał stolik, na którym stała popielniczka. Wyglądała na niedawno używaną — Maryla musiała nabyć tej niezdrowy nawyk, gdy jej brat zachorował. Westchnąłem i ponownie skupiłem się na drzwiach. Podniosłem dłoń, by zapukać. Otworzyli mi Ania i Billy.

— C-cześć, Aniu. Billy. — Kiwnąłem głową.

— Gilbert... Jesteśmy trochę zajęci, czego potrzebujesz? — odezwała się dziewczyna.

Mój żołądek się przekręcił. Co oni robią? Przełknąłem dziwne uczucie, które pojawiło się w moim gardle.

— Chcę tylko odpowiedzi. Co między wami jest?

Roześmiała się sarkastycznie — jak zwykle.

— Gilbercie, jesteśmy przyjaciółmi. Tyle. Tylko tym będziemy.

Sparodiowałem jej śmiech.

— To, dlaczego spotykacie się częściej niż ty z Dianą lub kimkolwiek innym?

Popatrzyła na niego i westchnęła.

— Zaufaj mi, tylko się przyjaźnimy!

Próbowała powiedzieć coś jeszcze, ale jej przerwałem.

— Przestań mnie okłamywać! Zawsze cię wspierałem, Aniu!

Wyglądała na zranioną.

— Dlaczego nie możesz mi zaufać?!

Ponownie zaczęliśmy się przekrzykiwać, aż nagle Billy nam przerwał.

— Wystarczy! Aniu, jak już wcześniej mówiłem... Podoba mi się Cole. Cole Mackenzie. Gilbercie, jestem gejem.

O. Mój. Pieprzony. Boże.

(NIE)WROGOWIE ━ SHIRBERTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz