„Masz mnie."

213 8 0
                                    

Do powrotu rodziców w naszym domu zapanował spokój. Grzecznie chodziliśmy do szkoły, a wolne chwile spędzaliśmy w swoim ścisłym gronie. Max niekiedy wpadał do nas, jednak i z nim kontakt zaczął gdzieś uciekać, ponieważ zaczął spotykać się z Vanessą, jedną ze szkolnych chirlliderek. Nie mieliśmy mu tego za złe, byliśmy wręcz szczęśliwi. Max rzadko wchodził w bliższe relacje z dziewczynami po tym jak nieszczęśliwie zakochał się w jednej dziewczynie w gimnazjum a ta dała mu kosza. Rob i Harry przylecieli pewnego weekendu i to był niebywale ciężki weekend. Jak to najbadziej imprezowi bliźniacy w naszej szkole zrobili ogromną imprezę pożegnalną na której była chyba cała nasza szkoła, łącznie z Alanem i Seleną. Co prawda byli na nich źli, ale w końcu swojego czasu byliśmy nierozłączną ekipą i nie mogło ich zabraknąć.

Co do Alana i Seleny po długiej rozmowie z Chris'em zatopiliśmy topór wojenny. Zatopiliśmy go i to by było na tyle, bo nadal nie chcieliśmy utrzymywać z nimi jakiegokolwiek kontaktu. Oni sami z tego co było nam wiadome odcięli się od siebie. Selena zaczęła kolegować się z chirlliderkami, tylko Alan biedny został sam. Przez ten miesiąc wiele się zadziało, a z nadchodzącym końcem Oliver z Chris'em postanowili wynająć wspólnie mieszkanie i po powrocie rodziców wyprowadzili się.

W domu znów zrobiło się cicho, a ja często zostawałam sama. Święta nadchodziły wielkimi krokami, a mi na samą myśl o tym, że nie będą takie jak dotychczas robiło się smutno. Nie spotkamy się już całą naszą ekipą jak za dawnych czasów drugiego dnia świąt. Nie będziemy losować kto komu ma kupić prezent. Nie będziemy śpiewać kolęd upici grzańcem babci Alana. Nic już nie będzie takie jak było.

-Można?-Zabrałam wzrok z laptopa i przeniosłam go na drzwi w których pojawił się James. Skinęłam głową i zamknęłam urządzenie odkładając je obok.-Wszystko gra u mojej ukochanej córeczki?

-Oczywiście, że tak a czemu pytasz?-Zapytałam analizując jego wyraz twarzy.

-Coraz częściej siedzisz sama, zamknięta w pokoju. Nie chodzisz na imprezy, nie widujesz się ze znajomymi i zaczęliśmy się martwić z mamą.-Miał całkowitą rację. Od jakiegoś czasu ze znajomymi widywałam się tylko w szkole i czasem z Chris'em jak przyjeżdżał do nas na obiad.

-Jakoś tak wyszło.-Westchnęłam łapiąc za nogawkę od swoich dresów.-Ale nic się nie dzieje tato, nie macie się o co martwić.-Uśmiechnęłam się chcąc pokazać, że naprawdę jest wszystko okej.

-Skoro tak mówisz to wierzę ci na słowo.-Podszedł i pocałował mnie w czoło po czym wyszedł zostawiajac mnie znów samą.

Potrzebowałam świeżego powietrza. Patrząc na to jak zimno było już na zewnątrz wciągnęłam na siebie ciepłą bluzę i zeszłam na dół. Informując rodziców, że wychodzę założyłam buty i opuściłam dom. Idąc w stronę osiedlowego parku myślami zbłądziłam do osoby Leo. W tamtej chwili miałam straszną ochotę zadzwonić do niego. Po prostu wybrać jego numer, aby usłyszeć jego głos, który działał na mnie kojąco. Chciałam, żeby opowiedział mi jeden z tych swoich żartów, żeby wygłosił mi mowę motywacyjną abym ruszyła tyłek z domu i wyszła do ludzi. Marzyłam o tym, żeby móc go przytulić i poczuć to bijące od niego ciepło. Czując spływającą po policzku łzę usiadłam na ławce.

Nie poznawałam samej siebie. Zawsze byłam duszą towarzystwa, wszędzie było mnie pełno. Miałam wielu znajomych, chodziłam co weekend na imprezy. Nie wiedziałam nawet kiedy to wszystko się zmieniło. Pierwszy raz w swoim życiu poczułam się strasznie samotna. Pociągnęłam nosem i otarłam policzki z łez a następnie z kieszeni kurtki wyjęłam paczkę papierosów i odpaliłam jednego. Dym otulał moje płuca a ja przymknęłam oczy wsłuchując się w otaczającą mnie ciszę.

-Drugi raz już cię widzę z papierosem i nadal nie mogę przywyknąć do tego widoku.-Słysząc dobrze znany mi głos otworzyłam oczy wypuszczając z ust dym. Nie spojrzałam na niego jednak czułam jak siada obok mnie.-Płakałaś? Wszystko okej?

Cześć, jestem Mia.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz