SOUNDTRACK: Zhu - Faded
Kolejka do wejścia, ciągnęła się w nieskończoność. Bramkarze od godziny wpuszczali pierwszych gości. Wśród spragnionych imprezy, zaczęła podnosić się wrzawa. Ludzie byli coraz bardziej zniecierpliwieni. Każdy chciał się znaleźć w środku. Już, teraz, w tej chwili. Jedni z rosnącą irytacją, wyciągali swoje telefony i sprawdzali godzinę. Kolejni, nerwowo przestępowali z nogi na nogę. Byli też tacy, którzy próbowali się przepchać, jak najbliżej wejścia. Znalazła się i grupa kombinatorów. Rozglądali się, kręcili. Próbowali podchodzić do ochroniarzy. Zagadywać ich. Przekonać, że są wyjątkowi i powinni zostać przepuszczeni poza kolejką. Mężczyźni pozostawali jednak nieugięci. W pewnym sensie. Pod lokalem zatrzymała się taksówka. Moment później, wyłoniły się z niej dwie kobiety. Drobniutka, niziutka blondynka, o porcelanowej cerze i wysoka, ciemnowłosa Mulatka, o typowo kobiecych kształtach. Dużym, przykuwającym uwagę biuście i szerokich biodrach. Obie miały na sobie krótkie, ledwo zasłaniające ich walory, sukienki. Do tego – obowiązkowo, czarne szpilki, na niebotycznym obcasie. Brunetka uśmiechnęła się promiennie. Przykuwała uwagę chyba wszystkich. Faceci patrzyli na nią z pożądaniem, marząc o tym, aby zerwać z niej skromne odzienie. Panie za to, wzrok miały godny Bazyliszka. Ich spojrzenia były pełne zazdrości i zawiści. Dziewczyna zdawała się to kompletnie ignorować. Ucałowała pierwszego bramkarza, w oba policzki.
Cześć, Alex – zaszczebiotała. - Pamiętasz, Callie? Prawda – ruchem głowy, wskazała na przyjaciółkę.
Nie mógłbym zapomnieć – zaśmiał się blondyn. Tancerka była w jego typie. Filigranowa, niziutka. O błękitnych oczach i urzekającym uśmiechu.
Miło mi to słyszeć – mruknęła i puściła mu oczko.
Nawet bardzo miło – wyszczerzyła się brunetka. - Jak skończysz swoją zmianę, wpadnij do nas. Z chęcią, postawimy ci drinka – poklepała go po ramieniu. Ten tylko pokręcił głową.
Charlotte, jesteś niemożliwa – zaśmiał się, przepuszczając je w bramce. Pomachała tylko kolejkującym gościom i weszły do środka.
Maleńka! Ta noc będzie nasza! - zawołała radośnie i pociągnęła McGuire za sobą. - Od czego zaczynamy? Bar? Parkiet? - usta się jej nie zamykały. Callie wywróciła oczami. Podejrzewała, że pani fotograf ma ADHD. Wszędzie było jej pełno. Łapała się miliona zajęć, ciągle o czymś opowiadała, śmiała się, żywo gestykulowała. Była na swój sposób nieobliczalna. Zmienna jak pogoda. W przeciągu dziesięciu minut, potrafiła mieć dziesięć różnych nastrojów. Od szczęścia, radości i podekscytowania, przez znudzenie, znużenie, irytacje, gniew, zazdrość, czy strach. Ciężko było nadążyć za jej tokiem rozumowania. Znały się jednak od zawsze. Pomimo tego, że były kompletnie różne, jak ogień i woda, świetnie się dogadywały i uwielbiały ze sobą spędzać czas. Jedna, dopełniała drugą. Razem stanowiły harmonijną całość. Nie kłóciły się ze sobą prawie nigdy. Nie miały o co.
Spokojnie, gaduło. Oszczędzaj ślinę na potem – poczochrała ją po włosach. - Najpierw się napijemy, rozejrzymy się za jakimiś przystojniakami i wtedy, powędrujemy na parkiet – pokiwała głową.
I to ja rozumiem! - zawołała głośno Lottie. - Anthony, zrób nam dwa mohito. Migusiem! - rzuciła, opadając na wysoki, metalowy stołeczek. Carter, jej najlepszy przyjaciel i współlokator, pracował w Victrolii jako barman. Robił najlepsze drinki na całym świecie. Aż ślinka leciała jej na samą myśl. Oblizała swoje kuszące, pełne usta i założyła nogę na nogę.
Jaka niecierpliwa. Boże, Calls. Powiedz mi, jak my wytrzymujemy z tym paskudnym babskiem? - zaśmiał się chłopak. Był wysoki, typ kalifornijskiego surfera. Przystojny, dobrze zbudowany, opalony jasne włosy, równe rzędy, śnieżnobiałych zębów. Na szyi wisiorek z muszelek. Kobiety się za nimi oglądały. Ironią było to, że on nie oglądał się za nimi. Z takim wyglądem, mógłby mieć każdą. Gustował jednak z facetach. Z czym zresztą, się nigdy nie ukrywał. Wiele pań nad tym ubolewało. Na pocieszenie, miały jego przyjaciółki, które wychodziły z założenia, że w życiu, wszystkiego trzeba spróbować. W tym i seksu, z kolejną przedstawicielką płci pięknej.
CZYTASZ
Skin to skin
FanfictionMarsowe fanfiction. Główna bohaterka - Charlotte. 23 letnia pani fotograf, asystentka Terry'ego Richardsona. Brunetka, duże, zielone oczy, pełne usta. Pewna siebie, arogancka, wie czego chce i zrobi wiele, aby to osiągnąć. Nie w głowie jej związki...