Three cookies

482 48 8
                                    


— I co dalej? — zapytał Shiro, siedząc na kanapie w mieszkaniu jego i Adama trzymając w dłoni kubek z herbatą. Patrzył prosto na Keitha, który siedział ze skrzyżowanymi nogami, wpatrując się w sufit. Chłopak pierwsze co zrobił, gdy jego telefon naładował się do akceptowalnej ilości, napisał do białowłosego, by powiadomić go o tym, co się działo. Nie mogli umówić się tego samego dnia, dlatego postanowili spotkać się następnego. Byli sami, ponieważ narzeczony szarookiego wybrał się do sklepu.

— Dał mi swój numer — powiedział szybko. Shiro uniósł zdziwiony brwi, ale uśmiechnął się zadowolony. Fioletowooki spojrzał na niego, marszcząc brwi. — Dlaczego się uśmiechasz?

— A nic takiego — uniósł w obronie ręce, ówcześnie odkładając kubek na stoliku kawowym. Oparł się wygodniej o zagłówek, kładąc jedną rękę na oparciu. — Napisałeś do niego?

Chłopak w odpowiedzi prychnął. Jego spojrzenie padło na telefon, który leżał na stoliku obok jego kubka, z którego wypił już herbatę. Pokręcił głową. — Dlaczego miałbym pisać?

Białowłosy westchnął.

— Czy to nie okazja do poznania nowej osoby? — zapytał, jednak nie oczekiwał odpowiedzi. Gdy młodszy chciał coś powiedzieć, uniósł rękę, sygnalizując, by nic nie mówił. — Spójrz na to z tej strony Keith. Przecież nie ma nic złego w poznawaniu nowych ludzi. W dodatku ten chłopak, Lance, jest tobą zainteresowany, no nie? Może coś by z tego wyszło?

Czarnowłosy spojrzał na niego gniewnie.

— Oszalałeś? Jestem pewny, że on tak naprawdę założył się z kimś — prychnął. Młodszy przeniósł wzrok na swoje kolana. Myślenie o tym, że Lance tak naprawdę mógłby założyć się z kimś, sprawiała, że odczuwał ból w brzuchu.

Shiro przysunął się bliżej niego, by położyć mu rękę na ramieniu. Delikatnie ścisnął go, dając mu otuchy.

— Nie sądzę, by on był taką osobą — odparł. Szarooki przeniósł wzrok na zdjęcie stojące na komodzie, na którym był on i Adam na plaży. To tam klęknął przed Adamem i na tle zachodzącego słońca zapytał się o to, czy zostanie jego mężem. Delikatnie uśmiechnął się na to wspomnienie. — Może i nie rozmawiałem z nim długo, ale wydaje się naprawdę w porządku. Poza tym nie musisz od razu się do niego zbliżać. Możecie zostać zwykłymi przyjaciółmi.

Keith westchnął, ale nie mógł zaprzeczyć, Shiro miał racje. Spojrzał na telefon leżący na stoliku, który sprawiał wrażenie, jakby wyczekiwał tego, żeby chłopak wziął go i napisał tę nieszczęsną wiadomość.

— To... Co miałbym napisać? Dobrze wiesz, że nie jestem dobry w tych rzeczach — westchnął, tym razem wpatrując się w przyjaciela.

— Wydaje mi się, że zwykłe „cześć, tu Keith z cukierni" byłoby dobre. Ale raczej w twoim przypadku to powinno brzmieć „cześć, tu ten chłopak, który nie chciał podać swojego imienia z cukierni", co? — mężczyzna się zaśmiał.

— Oj, zamknij się — mruknął w odpowiedzi młodszy. W końcu sięgnął po telefon i kartkę, która była pod nim. Rozwinął ją i położył na kolanie, by bez problemu widzieć rząd cyfr. Odpalił telefon i wszedł w wybieranie numeru. Powoli zaczął przepisywać, sprawdzając raz po raz czy pisał dobrze. Nie chciał przez przypadek napisać źle i by wiadomość nie doszła do niego, a co gorsze — by nie doszła do kogoś innego. Kliknął „zapisz kontakt" podpisując szybko jako „Lance", a potem przeszedł do pisania wiadomości. Jednak nie było to takie proste. Każdą nową wiadomość kasował tuż przed wysłaniem jej, ponieważ albo mu się nie podobała, albo „bo nie". W końcu Shiro zirytowany poczynaniami przyjaciela wyrwał mu telefon i na szybko napisał wiadomość „Cześć, tu chłopak z cukierni". Nim Keith zdążył zareagować, wiadomość została wysłana.

— Nie ma za co.

** •̩̩͙✩•̩̩͙ * ˚ ˚ * •̩̩͙✩•̩̩͙ *˚*.・。.・゜✭・


Witam!

Kolejny rozdział wleciał i mam nadzieję, że wam się podoba!

~Lamorożec

Chocolate chip cookies || KlanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz