Nine cookies

384 44 2
                                    


— Zamierzasz przyjść z Lancem na mój i Adama ślub? — zapytał Shiro, opierając się obok czarnowłosego o ladę. Ramiona miał założone na klatce piersiowej. Keith spojrzał na niego zdziwiony, mając w buzi ciastko.

— Ja... Um..., nie zastanawiałem się nad tym — odpowiedział szczerze. Ślub jego przyjaciela zbliżał się wielkimi krokami i mieli już prawie wszystko wybrane. Brakowało tylko zaproszeń, ale obaj mówili, że to zajmie mało czasu. Fioletowooki otarł usta z okruszków ulubionej słodyczy Lanca. Była godzina piętnasta, więc mniej więcej za godzinę będą mieli sporo klientów, dlatego też chłopak wolał teraz wykorzystać chwilę wolności.

— Nie zastanawiałeś się nad tym? — uniósł brwi Shiro. Keith był ostatnią osobą, po której się tego spodziewał. — A masz zamiar zapytać?

Fioletowooki westchnął.

— Nie wiem — powiedział. Widząc, jednak wzrok białowłosego szybko wyjaśnił: — poznaliśmy się niedawno, nie wiem, czy on by chciał ze mną iść.

Mężczyzna prychnął.

— Błagam cię. Mieliście mnóstwo randek, chodzicie do swoich domów, nawet nocowaliście u siebie!

— No... No tak, ale...

— Nie ma, ale Keith. Zaproś go, jestem pewny, że się zgodzi — posłał mu ciepły uśmiech, nim wrócił na zaplecze, by dorobić ciastka.

Czarnowłosy westchnął, jednak wyjął telefon. Miał zamiar zapytać go, czy będzie przychodzić do cukierni. Wolał zapytać o pójście z nim na ślub twarzą w twarz.

Ja:

Cześć Lance, mam pytanie. Masz zamiar przychodzić dziś do cukierni?

Cookie-man:

Taaaaaaak, a co? :3

Ja:

Za ile będziesz?

Cookie-man:

No tak mniej więcej za 5 minut

Cookie-man:

A co?

Ja:

Muszę ci coś powiedzieć

Cookie-man:

Powinienem się bać :<?

Ja:

Raczej nie

Chłopak odłożył telefon, gdy usłyszał dzwonek nad drzwiami. Sprawnie obsłużył kobietę z dzieckiem, jednak po niej pojawili się kolejni. Spojrzał na zegarek wiszący na ścianie i zdał sobie sprawę, że była za dwadzieścia czwarta. Cukiernik pogrążony w obsłudze klientów nie zauważył wchodzącego Latynosa trzymającego małą stokrotkę. Z uśmiechem na ustach zaczął iść w stronę kasy, nie przejmując się nienawistnym spojrzeniem innych. No, dopóki jakaś kobieta nie złapała go za ramię, przez co musiał się zatrzymać.

— Kolejka jest — wysyczała, posyłając mu gromy z oczu. Niebieskooki posłał jej szarmancki uśmiech.

— Kolejka nie obowiązuje chłopaka cukiernika — mrugnął do niej. Obserwował, jak kobieta staje się blada, a potem jak jej cała twarz przybiera krwisty odcień. Jak poparzona zabrała rękę, wykrzywiając twarz. Szatyn zaśmiał się z jej reakcji i poszedł dalej. Keith spostrzegł Lanca, kiedy tamten skierował się na zaplecze, posyłając mu uśmiech. Nie mógł jednak odpowiedzieć, bo kolejny klient podszedł.

Kiedy Shiro skończył piec ciastka i zauważył brązowowłosego, przywitał się z nim, a potem praktycznie od razu wyszedł z zaplecza, by móc zamienić się z młodszym. Na szczęście w tym momencie nie było tak wiele osób, więc bez problemu udało im się to. Zmęczony brunet skierował się na zaplecze, gdzie czekał na niego Latynos. Od razu po przekroczeniu progu poczuł oplatające go ramiona. Położył dłonie na plecach szatyna i odwzajemnił uścisk.

— Cześć — powiedział McClain po oderwaniu się. Za nim Keith zdążył odpowiedzieć, niebieskooki wyciągnął w jego stronę kwiatka, którego po chwili wsadził w jego włosy. Posłał mu szeroki uśmiech. — To dla ciebie.

Czarnowłosy dotknął delikatnie kwiatka, który jak zauważył wcześniej, był stokrotką.

— Ja... Dzięki, nie musiałeś.

— Ale chciałem — odpowiedział. Złapał fioletowookiego za rękę i pociągnął na kanapę pod ścianą. Obaj usiedli naprzeciwko siebie. — Więc? O czym chciałeś porozmawiać?

— Ja...— zaczął niepewnie. Latynos ścisnął delikatnie jego dłoń, której nie puścił, by okazać mu wsparcie. — Może to wiesz, ale Shiro nie niedługo wychodzi za mąż i...

— I chcesz, bym poszedł tam z tobą? — dokończył, posyłając mu czuły uśmiech. Keith w odpowiedzi pokiwał głową. Młodszy mocniej ścisnął jego dłoń, a chwilę potem przyciągnął do uścisku. — Pewnie.

Kogane zaplótł ramiona na jego karku i wtulił nos w zagłębienie na szyi. Wdychając jego ciasteczkowy zapach, uśmiechnął się, co poczuł na swojej skórze Lance. On również się uśmiechnął.  

** •̩̩͙✩•̩̩͙ * ˚ ˚ * •̩̩͙✩•̩̩͙ *˚*.・。.・゜✭・

Witam!

Jakoś lubię ten rozdział. Pisanie go było naprawdę przyjemne. Właśnie skończyłam robić ciasto z okazji dnia mamy! Choć tak naprawdę robiłam go bez okazji, ale nieważne... Już za niedługo ślub Shiro i Adama! Kto się cieszy? :3

~Lamorożec

Chocolate chip cookies || KlanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz