*pv. POLSKI*
Wieczór minął nadzwyczajnie. Nie wiedziałem, że Reichtangle też się tak cieszy jak ja. Po tym co się stało na wzgórzu nie mogę przestac się uśmiechać i przez całą drogę, trzymając Cesarstwo za rękę, usmiechałem się gdy szliśmy w stronę domu.
Ulice nie były tak przepełnione jak po południu. Jedynie naszą drogę oświetlały uliczne lampy, ktore nadawały żółtawą drogę.Nim się spostrzegłem byliśmy już pod domem Niemcy.
- Nie przeszkadza ci to, że przez jakiś czas będziesz tu mieszkać...? - odezwał się wyższy.
- nie, to nie dla mnie problem. W sumie to nawet chce spędzić te kilka dni z Tobą - niewinnie się usmiechnąłem a Reich potargał mi trochę włosy.
- ej... moja fryzura -
- i tak zaraz musisz się umyć - spojrzał na mnie zadziornie by mnie jeszcze bardziej wkurzyć, ale ja się nie dałem, otworzyłem wreszcie drzwi i wszedłem do środka.
Niemcy najwyraźniej nas usłyszał bo usłyszałem z pokoju "Kto tam!?".
- Ja! Polska! Z Cesarstwem - ściagnąłem buty.
Nagle się zorietowałem ze nie ma obok mnie Rzeszokąta. Szukałem go wzrokiem w ciemnościach, ale nic.
- moze poszedł do pokoju... - odpowiedziałem sobie szybko na pytanie i trochę niezdarnym krokiem zacząłem iść w stronę pokoju.
O dziwo, drogę oswietlał mi ksieżyc wlamujacy się przez okna. Wreszcie stanąłem przed dwiami. Powoli otworzyłem drzwi. Moim oczom ukazało się łózko na ktorym siedział najwyraźniej niecietpliwy Cesartwo. W sumie, gdzie mu się tak śpieszy...?
Za to on wstał. W duchu się bałem, nie dość że ciemno to cicho.- proszę - moje wszelkie obawy minęły. Podarował mi piżame. - idź się umyć ale za chwile wróć
- dobrze dobrze... - wyszedłem trochę żwawiej z pokoju i bez większego opisania umyłem się ja i potem Cesartwo. Nie obeszło się bez wejścia mi na chama do łazienki, ale na szczeście miałem ręcznik i koszulkę (>:3).
Leże sobie na wieeelkim łóżku z szarą poscielą. Czekam na Cesarstwo. Oczywiście jemu się nagle nie śpieszy, więc się niecierpliwię. W sumie... spytacie.. dlaczego ty w ogóle na niego czekasz? I będziesz z nim spać???
Jak już kiedyś mowiłem, kocham tego prostokąta i raczej chce z nim spać, a jego nawet nie pytajcie bo odpowiedź jest jak najbardziej jasna.Nagle drzwi od pokoju się otworzyły a w nich znalazł się wieżowiec. Dziwnie na mnie spojrzał, a ja patrzyłem na niego podejrzliwie. Położył się obok mnie a ja mogłem teraz dostrzec, że nje ma koszulki na sobie. Momentalnie się zarumieniłem i zakryłem trochę twarz rękoma.
Za to poczułem dotyk na moim ramieniu. Spojrzałem na tą jego prostokąną twarz, a on się lekko uśmiechnął. Położyłem nieprwnie dlonie na jego klatce piersiowej, na co odpowiedział cichym mrukiem. Jak zwykle polska lubi koty, a mruk dla niego oznacza że się podoba i że chce wiecej. Dostrzegł blizne na torsie Reicha i delikatnie zaczął po niej jeździć dłonią.
Cesartwo zarumieniony dalej nic nie mówił jedynie patrzył lub pomrukiwał na to jakie atrakcje mu dawałem.- czyli... jesteśmy razem..? - spytałem się po cichu z nutką niepewności.
- oczywiście - zaczął głaskać mnie po ramieniu, a w zamian za to dostał cichutkie piśnięcie. - Ale to też zależy od ciebie...
- zgadzam się z tym Reich - usmiechnąłem się uroczo. A ten odwzajemnił.
___________
•Wyspa Falklandy 16:35•
Zbliża się wieczór. Dlaczego tak w ogóle jesteśmy na jakiejś wyspie. Otóż Pan herbaciaż nie została do dnia dzisiejszego złapany. Nawet nikt nie wie gdzie jest. Albo są za głupi by szukać albo naprawdę myślą, że to koniec gry.
Brytyjczyk miał sie jak w najlepszym porządku. Przez większość dnia wygrzewał sie na promieniach słońca ogrzewając się niczym jaszczurka na skale. Nikt mu nie przeszkadzał. Jak już tonwołał sluge by przyniósł coś do picia.
Po prostu zaczął nowe zycie gdy nagle na brzeg plaży przypłyneła nie za wielka łódka. Były na niej 3 kraje. Nie byli jakoś tajmniczo ubrani. Jedynie mieli chusty na ustach i okulary przeciwsłoneczne. Reszte ubrań były luźny i nawet pokazywały dobrze zbudowane sylwetki.
Jeden coś szepnąl do niższego i wskazał na leżacego na lezaku herbaciaża z zamknietymi oczami. Niższy jak i osobnik z czapką zakradli się do owego mężczyzny. Jeden zatkał mu usta natomiat drugi go trzymał. Zawiązali go pożądnie sznurem i wręcz rzucili na tą łóź. Kraj z niebieską skórą na sam widok tego kolonisty zaczął się denerwować.- jak ja cię nienawidze gnoju - Już chciał walnąć soczystą pięścią w twarz Herbaciaża, ale zielono skóry i czerwono skóry nie pozwolili na to, by go uderzył.
- tak wiemy... - chyba mogę wam zdradzić co to za kraje. Wiec zaczął Chille. - my też za nim nie przepadamy
- można powiedzieć, że go "toleruje" ale niech będzie - odezwał się Brazylia.
- uh, nie wiem jak można go nawet "tolerować" - fuknął Argentyna i rzucił jedno wiosło dla Chille a drugie Brazyli.
- teraz jeszcze trzeba dopłynąć...- jak nam się udało przyplynąć to i odpłyniemy - uśmiecha się pod nosem Chille o zaczął wiosłować i po chwili dołączył do niego Brazilia.
- ale mam "gościa" na pokładzie
- Tak, tak, ale po to tu przypłyneliśmy
- uh... racja...
__________________________
Ogólnie, większość osób chyba czekała na to z 2 miesiace quq. Przepraszam was, wiecie kwaratanna i inne gówna.....
Pewnie opublikuje to w nocy why not
Więc mam nadzieję że się podobał rozdział, bo wcale nie zbierałam się do tego przez te 2 miesiące.
Baaaai
CZYTASZ
ℙ𝕣𝕫𝕖𝕫 𝕨𝕚𝕒𝕥𝕣 {STARE} ||Reichtangle x Polska||
Nouvelles❋ ✻ Okryte płatkami róży życie nie jest tym samym czym było gdy jeszcze roślina miała swe płaty. Wtedy dumnie stała wśród zgliszczy czerwieniąc się jak nikt inny. Jednak co dobre, szybko się kończy ❋ ✻ __________ __ __ _ • Okładka moja :) _______...