Rozdział I

186 12 0
                                    

Wstałam jak zawsze o 7 rano, by na godzinę 9 być już w klinice. Głośny budzik wybudził mnie ze snu, delikatnie zwlokłam się z łóżka, siadając na jego krańcu aby jeszcze chwilkę rozciągnąć swoje ciało. Przetarłam oczy ziewając. Sięgnęłam po pilota od rolet - klikając mały niebieski przycisk wpuściłam odrobinę słońca do całego mieszkania. Podreptałam do łazienki jak to miałam w zwyczaju robić. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby oraz buzię, zrobiłam codzienną pielęgnację i delikatnie się umalowałam. Wysuszyłam włosy i nie układając ich zbytnio spięłam je w bardzo niskiego kucyka, by nie plątały się zbytnio. W kuchni czekała na mnie już kawa z ekspresu. Włączyłam radio i zaczęłam przygotowywać śniadanie. Skroiłam warzywa oraz usmażyłam naleśnika z jajka, szczypiorku i skrojoną w kwadraciki wędliną - pychota. Najedzona wróciłam do sypialni gdzie ubrałam białą koszule z długim rękawem, ołówkową bordową spódnice i czarne szpileczki. Przejrzałam się jeszcze w lustrze czy wszystko ładnie wygląda, zabrałam torebkę i telefon po czym ruszyłam do wyjścia.

Spacer piechotą zajął mi zaledwie 20 minut. Dotarłam do kliniki gdzie recepcjonistka powitała mnie miło, dając mi przy tym spis dzisiejszych wizyt. Udałam się od razu do swojego gabinetu. Odłożyłam torebkę i założyłam fartuch siadając wygodnie na fotelu. Spojrzałam na listę klientów i wyjątkowo dziś miałam jedynie dwóch, jednak moją uwagę przykuła rubryka na samym dole, gdzie widniał napis:

"Wizyta po ustaleniu z sekretarzem"

Ciekawość wzięła górę. Już chciałam zadzwonić na recepcję, kiedy do pomieszczenia wszedł pierwszy pacjent. Musiałam rozmowę odłożyć na później. Po ponad dwóch godzinach konsultacji miałam chwilę przerwy dla siebie. Wzięłam listę przyjęć i ruszyłam do recepcjonistki. Po drodze kupiłam dwie kawy - z zamiarem przekupienia jej.

- Witaj Nare. Przyniosłam Ci kawę.

- Oo, dziękuję Maja. Z jakim dziś pytaniem przychodzisz? - taaa, jakby moja próba przekupienia jej poszła na marne. Zbyt dobrze mnie znała. Wyłożyłam listę pacjentów na blat.

- Wiesz może o co chodzi z tą wizytą do ustalenia? Pierwszy raz coś takiego widzę. - dziewczyna skrzywiła się delikatnie.

- Nie jestem pewna, czy mogę Ci o tym teraz powiedzieć.

- No proszę...

- Ahh, no dobra. Wczoraj wieczorem do naszej kliniki przyszedł jakiś facet, chciał rozmawiać z dyrektorem. Z tego co się dowiedziałam, (a wiesz, że mam wtyki z osobami z góry) będziemy mieć jakiegoś pacjenta, któremu zależy na dyskrecji (podobno jest jakąś sławną osobą) - te słowa wypowiedziała ciszej, podobnie jak te powyżej.

- A wiadomo kto to jest? - przybliżyłam się odrobinkę.

- No właśnie w tym problem, że nie. W dodatku poproszono Ciebie o konsultacje z nim, bo nie pochodzisz z Korei to też jest prawdopodobieństwo, że możesz go nie znać. A jakby nie było, masz bardzo dobrą opinię jeżeli chodzi o skuteczność leczenia.

Po tych słowach nie wiedziałam co myśleć. Chciałam zapytać o coś jeszcze, ale zauważyłam jak do kliniki wchodzi mój pacjent. Uśmiechnęłam się szeroko i zaprosiłam do go gabinetu.

Po godzinie 13.00 otrzymałam wezwanie do dyrektora. Uwierz mi, jak nigdy się niczego nie bałam tak teraz miałam miękkie nogi jakby były z waty. Nie byłam pewna czego mogę się spodziewać. Niepewnie ruszyłam do windy, gdzie wybrałam piętro, na które musiałam się udać. Przekraczając próg ujrzałam drzwi do których powolnie zmierzałam. Stając przed nimi, wzięłam głęboki wdech i wydech po czym zapukałam. Zza tafli odezwał się głos nawołujący abym weszła do środka. Ręce miałam całe spocone, wytarłam je delikatnie o materiał spódnicy - tak wiem, mało higieniczne i estetyczne ale nie miałam na to wpływu. Chwyciłam za klamkę i ostrożnie nacisnęłam na nią.

- Dzień dobry, chciał mnie Pan widzieć... - odezwałam się najmilszym głosem jakim tylko byłam w stanie kłaniając się lekko.

- A tak, tak Yoon Maja - nigdy nie umiał odmieniać mojego imienia jak w sumie większość koreańczyków, z czasem przyzwyczaiłam się do tego - zapraszam bliżej, chce Cię komuś przedstawić.

Podeszłam więc bliżej siadając w wolnym fotelu obok dyrektora. Spojrzałam przed siebie, gdzie siedział mężczyzna w wieku około 40 lat, miał na sobie czarny garnitur, a jego włosy były starannie ułożone odsłaniając przy tym czoło. Mimowolnie spojrzałam w jego oczy, które były skierowane centralnie w moje - widać chciał wywrzeć na mnie presję, jednak ten chwyt jest mi dobrze znany i dokładnie przetestowany. Spuścił pierwszy wzrok po czym się odezwał.

- Pani Yoon?

- Tak.

- Nie wie Pani, co mnie tu sprowadza, prawda?

- Nie, ale mam nadzieję, że mi Pan wyjaśni to całe zajście. - grałam taktycznie i bezpiecznie, a przynajmniej tak mi się wydawało.

- Jestem menadżerem pewnej wytwórni i przychodzę z zamiarem złożenia propozycji oraz drobną przysługą. Chodzi o to, że od pewnego czasu mamy problem z naszym podopiecznym, znaczy to on ma problem z samym sobą... Nie daje sobie rady z niektórymi sprawami. Zmierzam do tego, że chcemy aby Pani przeprowadzała z nim konsultacje, jednak na naszych zasadach. Zależy nam na 100% dyskrecji, nie chcemy aby jego tożsamość wyszła na jaw, nie będzie ona nawet Pani znana. Z tego co mi wiadomo, jest Pani Polką, przy czym idzie możliwość iż Pani go nie zna, a też skuteczność leczenia jest wysoka...

Całe to leczenie miało zapowiadać się dość ciekawie, tajemniczo. Miałam udzielać konsultacji komuś, kogo kompletnie nie znam i raczej nie będę znała. Śmieszna sytuacja.

- Więc jak? Byłbym wdzięczny za udzielenie pomocy. Wszystkie wytyczne i zasady są spisane w umowie - podał mi teczkę, którą przyjęłam z wdzięcznością - proszę ją sobie przeczytać i dać mi znać do godziny 18.00 bo w tej chwili się spieszę na kolejne spotkanie. W razie jakiś wątpliwości proszę do mnie dzwonić - tym razem wyjął wizytówkę, na której znajdował się wyłącznie numer telefonu. Widać było, że dba o dyskrecję.

- Rozumiem, do usłyszenia w takim razie.

Ukłoniłam się delikatnie na pożegnanie, a sam dyrektor poszedł odprowadzić mężczyznę. Wypuściłam głośno powietrze z płuc i opadłam na fotel. Buzowało we mnie wiele emocji i nie do końca wiedziałam czym są spowodowane. Jakby na to nie patrzeć takie spotkania byłyby dla mnie wielkim wyzwaniem, czymś nowym, ale z drugiej strony troszeczkę się obawiam co jeśli nie będę w stanie mu pomóc - a no tak, wiedziałam jedynie tyle o nim. Był mężczyzną, chociaż tyle.

Dochodziła godzina 15.00 kiedy to siedziałam już w domu i postanowiłam wziąć się za czytanie umowy. Po upływie kilkudziesięciu minut wiedziałam mniej więcej na jakiej zasadzie miałoby się odbywać leczenie. Mianowicie spotkania były by ustalane na podstawie grafiku - około dwa / trzy razy w tygodniu w specjalnie przygotowanym do tego pomieszczeniu. Jeżeli dobrze zrozumiałam, mieliśmy być w jednym pokoju, lecz oddzieleni szybą, która zapewniała by dyskrecję oraz widok pacjenta wyłącznie na mnie (coś podobnego do szyb w sali przesłuchań na policji).

Coś w głębi serca podpowiadało mi, że to może być na prawdę ciekawe, nowe wyzwanie. Postanowiłam podjąć się tego. Od razu podpisałam umowę i zadzwoniłam do menadżera chłopaka, by poinformować go o przyjęciu jego propozycji.

Jak Mogę Ci Pomóc? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz