- Co to za rzecz, którą kochasz? - wtedy ugryzłam się w język - aaa no tak, nie wiem czy powinnam o to pytać... Więc może ina-
- Kocham muzykę i wszystko co z nią związane. Tworzenie jej, śpiew, taniec, gra... jest czymś cudownym, czymś co daje mi ukojenie. Towarzyszy mi ona na co dzień, wręcz mogę powiedzieć, że nie odstępuje mnie na krok. - gdyż sam rozpoczął mówić, postanowiłam mu nie przerywać, a wręcz skorzystać z tej okazji...
- W jakiś sposób jest Twoim wybawieniem, wracasz do niej w ciężkich chwilach, w momentach, kiedy czujesz, że opadasz z sił, tracisz chęci. Powiedz mi, borykałeś się już wcześniej z jakimiś problemami? - cisza, czułam jego zakłopotanie. Widocznie było coś, co nadal w nim tkwiło.
- Jakiś czas temu nie byłem w stanie zaakceptować swojej osoby, patrzenie na siebie w odbiciu lustra sprawiało mi ból, szybko odwracałem głowę w drugą stronę, bądź uderzałem w lustro kalecząc knykcie dłoni. Ale to chyba nie ma teraz znaczenia...
- Okaleczałeś się?
- Nie dosłownie... Raniłem się poprzez głodzenie organizmu. Chciałem stać się piękniejszy, idealny czyli taki jak zawsze chciałem być...
- Rysujesz? - zmieniłam temat, ale w słusznej sprawie. Chciałam coś sprawdzić.
- Troszeczkę... Dawno tego nie robiłem, a czemu pytasz? - dało się usłyszeć zakłopotanie w jego głosie.
- Narysujesz mnie? Kolejne spotkanie mamy w poniedziałek, więc daje Ci kilka dni na wykonanie rysunku. Zapamiętaj jak wyglądam abyś dobrze odzwierciedlił na papierze to co widzisz. Zrobisz to dla mnie? - świadomie wywarłam na nim presję. Mówił, że nie robi czegoś dokładnie jeżeli o coś zostanie poproszony, chce to sprawdzić.
- No dobrze, postaram się zrobić co w mojej mocy, ale nic nie obiecuje...
- Samo to, że podjąłeś się wyzwania jest krokiem w przód. Będę trzymać za ciebie kciuki, dobrze? Powodzenia rysowaniu! - uśmiechnęłam się i uniosłam dłonie zaciskając kciuki. Zaśmiał się delikatnie, uroczo i miło.
- To chyba tyle na dziś... Chcesz o coś zapytać?
- W sumie to tak... Co zazwyczaj rysujesz w tym szkicowniku?
- Ahh, to mój notes. - tłumaczę - Spisuje tu zazwyczaj wyrazy, które z czasem łączą się w sieć gałęzi. Powstaje takie trochę drzewo wad i zalet pacjenta. Pomaga mi ono w podjęciu kolejnych kroków do udzielenia pomocy. Z czasem te gałęzie docierają do pnia drzewa, które symbolizuje stałość w emocjach, w jakiś sposób uleczenie. - spojrzałam na koronę drzewa ułożonego ze słów, które kojarzyły mi się z tym chłopakiem. Nie było tego dużo, ani za mało. Jeszcze trochę pracy przede mną, lecz nie czułam się z tym źle, wręcz przeciwnie czułam radość z możliwości udzielenia mu pomocy. Był kimś innym, nigdy nie miałam do czynienia z takim typem pacjenta. To satysfakcjonujące...
- Rozumiem...robisz delikatne ruchy ręką, jakbyś muskała po papierze prawie go nie dotykając... To dość interesujące.
- Spostrzegawczy jesteś... Myślę, że dziś już będziemy kończyć, prace domową masz zadaną - zaśmiałam się delikatnie, mając gdzieś w głowie jego słowa, znaczące tyle, że wciąż mnie obserwuje i to dość wnikliwe - Do zobaczenia w poniedziałek!
- Dziękuję Ci Momo! - chwyciłam za klamkę i chciałam już pociągnąć za drzwi jednak zaprzestałam swoim ruchom. To ci usłyszałam wybiło mnie delikatnie z tropu.
- Momo?
- Przepraszam... Ciężko mi wymówić Twoje imię, a jedyne co mi się kojarzy to Momo... Mogę cię tak nazywać? - dało się wyczuć zakłopotanie i niepewność, jednak nie przeszkadzało mi to "zdrobnienie", wręcz przeciwnie czułam się wyjątkowo.
CZYTASZ
Jak Mogę Ci Pomóc?
RomanceBędąc psychologiem miałam okazję spotkać różne osoby jednak moje życie silnie się zmienia, w momencie kiedy otrzymałam telefon z informacją dotyczącą nowego pacjenta, jednak konsultacje z nim miały się odbywać w dość niecodzienny sposób, a jego dane...