W szpitalu
-I co z nim?- pytają zaniepokojeni przyjaciele?
-Nic mu nie będzie...- Zaczyna mówić lekarz.- ...ale przez następne dni będą widoczne działania leków, senność, nudności, zawroty głowy. Po za tym chciałbym porozmawiać z rodzicami waszego kolegi.
-To niestety nie będzie możliwe, ponieważ rodzice Simona są za granicą, chyba że ja mogłam bym jakoś pomóc,?- Pyta Tamara lekarza. Który w odpowiedzi tylko kręci głową. I tłumaczy dalej
-Takie sytuacje jak ta nie zdarzają się zbyt często, próba otrucia jest bardzo poważnym przestępstwem.-Po krótkim namyśle kontynuuję- Może już wracać do domu, pod warunkiem że nie będzie sam. W innym wypadku lepiej go zostawić w szpitalu.
-Nie spokojnie Simon mieszka razem z nami.- Nico objął ramieniem Pedro lekko się uśmiechając.
Wieść że nic poważnego się nie stało Simonowi, najwyraźniej uspokoiła całą trójkę.
-Jeśli było by to możliwe chciałbym dostać numer do rodziców chłopca. Mam obowiązek informować o takich sytuacjach.-Lekarz kontynuował pojednawczym tonem.
-Oczywiście-Tamara zaczęła dyktować numer, po zapisaniu go. Jeszcze chwilę rozmawiali z lekarzem, w końcu wskazał pokój w którym znajduje się ich bliski przyjaciel. Cała trójka ruszyła we wskazanym kierunku.
Pov. Simon
Siadłem na łóżku w którym się obudziłem. Chyba byłem w szpitalu. Lekko kręciło mi się w głowie. Wciąż w głowie miałem ten dziwny sen, podobna sytuacja miała miejsce kilka lat temu.
Wspomnienia zaczęły wracać, kłótnia z Luną, ból, nieudana próba zespołu i Daniela. Nadal w głowie krążą mi jej słowa ,,Nie wiem co to było'' A więc Daniela jest winna, to ona dodała mi coś do soku.
Do oczu napłynęły mi łzy Luna miała rację tak jak zawsze. Mówiła mi że Daniela mnie oszukuje, a ja nie chciałem jej uwierzyć, po prostu chciałem być szczęśliwy. Po wyznaniu moich uczuć do Luny kilka miesięcy temu załamałem się. Daniela pomogła mi się podnieść. Zachowałem się tak jakbym w ogóle nie znał Luny. Jak mogłem jej nie uwierzyć. Czy ona mi wybaczy?
Zacząłem wkładać buty które leżały koło mojego łózka. Chciałem jak najszybciej ją przeprosić za moje zachowanie, że jej nie posłuchałem i za to że się pokłóciliśmy.
Właśnie w tym momencie drzwi się otworzyły a w nich pojawił się Nico i Pedro, a za nimi Tamara.
-Ale nas przestraszyłeś- Rzucił wesoło na powitanie Pedro.
-Widzę że spieszy ci się?- Nico się odezwał. Zdawało się że pytanie zawisło na chwilę, w powietrzu.-Simon?
Dopiero teraz zwróciłem na nich uwagę.
-Tak?-Odezwałem się. I przetarłem oczy.
-Wszystko dobrze?- Zapytała Tamara.
-Tak...tak-udzieliłem odpowiedzi nie do końca z prawdą.
-Możesz już wracać z chłopakami do mieszkania.
-Ale ja muszę przeprosić najpierw Lunę.-Po tych słowach wstałem zbyt gwałtownie i zakręciło mi się w głowie.
Pedro podtrzymał mnie żebym nie runął na ziemię.
-Simon najpierw musisz odpocząć inaczej tu zostaniesz.-Powiedziała stanowczo Tamara.
-Ale Tamara-Chciałem ją jeszcze przekonać.
-Idziesz z chłopakami prosto do domu-Ucięła rozmowę głosem nieznoszącym sprzeciwu.
Skierowaliśmy się do wyjścia. Tamara ruszyła przodem, musiała zamknąć Rollera. Jutro zaczynał się weekend więc nie musiałem się przejmować pracą. Teraz myślałem tylko o tym żeby przeprosić Lunę. Przez całą drogę do naszego mieszkania milczałem. Byłem za bardzo zmęczony by rozmawiać.
Wróciliśmy do mieszkania, od razu położyłem się spać. Tysiąc myśli krążyło mi w głowie, w oddali słychać było rozmowę Pedro i Nico która zdawała się oddalać coraz dalej i dalej.
![](https://img.wattpad.com/cover/227347233-288-k828886.jpg)