Może nie znam go już tak dobrze?

9 1 0
                                    

Nico i Pedro właśnie przekroczyli próg mieszkania. Z okazji występów skończyli wcześniej.

-Simon jesteś?

Głucha cisza nikt nie odpowiada, wszystkie światła są pogaszone. Wygląda na to że nikogo niema.

-Simon?!-Pedro wznawia pytanie, żeby się upewnić że przyjaciela nie ma w mieszkaniu. Jednak odpowiedzi jak niebyło tak niema.-Może jest u Luny?

-Sam nie wiem...-Nico zastanawia się głośno. Po krótkiej chwili kontynuuję.-...Jeśli są razem chyba lepiej im nie przeszkadzać, mają o czym gadać.

-Ale jak nie wróci za godzinę to dzwonimy.

-A teraz zjedzmy coś jestem głodny.-Nico zwraca się do Pedro, dając mu do zrozumienia że on dziś gotuje.

Pov. Luna

Matteo odprowadził mnie pod same drzwi mojego domu. Spędziliśmy naprawdę fajnie czas. Zaprosił mnie na lody a jutro po treningu umówiliśmy się na wspólny spacer.

Lepiej by być nie mogło gdyby nie sytuacja z Simonem, zadzwonię do niego. Wyciągam rękę by chwycić mój telefon z komody.

Po krótkiej chwili wybieram do niego numer, jednak nikt się nie zgłasza. Próbuję jeszcze kilka razy jednak bez powodzenia.

Może jednak przyjął to dużo gorzej niż sądziłam?

Znam Simona bardzo dobrze skoro nie odbiera to albo zgubił telefon albo jest naprawdę źle. Zadzwonię do Nico i sprawdzę czy wszystko dobrze.

-Halo Luna, czemu dzwonisz jest bardzo późno?-W słuchawce słyszę rozespany głos Nico.

-Przepraszam, tylko że dzwoniłam do Simona i nie odbiera...

-Chwilę, to niema go u ciebie?-Teraz odzywa się Pedro.

-Nie, wyszłam z Rollera go poszukać ale już gdzieś poszedł i nigdzie go nie widziałam. Myślałam że jest z wami.-Mówię spanikowanym głosem.

-Luna nie martw się ja i Pedro pójdziemy go poszukać. Jutro się zdzwonimy.-Kończąc zdanie rozłączył się.

Do oczu napłynęły mi łzy zaczęłam szlochać. Drzwi do mojego pokoju się uchyliły.

-Luna, skarbie co się stało?-Mój tato patrzył na mnie, bardzo uważnie.

-Bo Simon nie wrócił..-Nie mogłam skończyć zdania. Mój głos zagłuszył głośny płacz.

-Ale dokąd nie wrócił?-Spytał nic nie rozumiejąc.

-Do domu.-Skończyłam starając się uspokoić.

-Simon jest już dorosły, pewnie nic mu się nie stało.-Mój tato zbliżył się do mnie i mocno przytulił.

-Tylko że ja sprawiłam mu przykrość i nie wiem co może zrobić.-Każde słowo wypowiadałam z wielkim smutkiem. -Gdybym wcześniej mu powiedziała.

-Ale o czym?

Spuściłam wzrok nie chciałam o tym mówić.

-Luna jeśli to naprawdę tak ważne, to powinnaś mi powiedzieć ze względu na Simona. Znasz go najlepiej i najdłużej.-Mówił bardzo stanowczo.

-Pewnie przesadzam.-Nie wiem czemu ale skłamałam.

-W takim razie idź spać jutro szkoła. Ale jesteś pewna że to nic ważnego?

Ostatnia szansa żeby się przyznać. Jednak jest mi zbyt wstyd. Więc mówię tylko.

-Dobranoc, tato.-Daję mu całusa w policzek. Przykrywam się kołdrą i idę spać.

-Dobranoc, Luna. Jak byś chciała porozmawiać to wiesz gdzie jestem.

Właśnie wyszedł z pokoju. Ale nadal nie rozumiem dlaczego skłamałam. Trudno po za tym pewnie Simon już wrócił do domu może nawet śpi... Tak naprawdę w to nie wieżę ale z tą myślą lepiej się czuję. Nie wiem gdzie jest i co robi.

W Meksyku poszedł by na plażę, zawsze na nią chodził gdy miał jakiś problem. Albo gdy komponował nową piosenkę.

Może nie znam go już tak dobrze jak kiedyś? Ta myśl po raz pierwszy pojawiła mi się w głowie.

>>>

Ktoś jest ciekawy gdzie udał się Simon?

Jakieś sugestie? 

Soy LunaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz