Rozdział 11| Dodatkowa praca Panie Weasley

95 5 17
                                    

- Szlaban, zaczynacie od jutra, o godzinie 21.- powiedziała przez zęby Mc'Gonagall.

Będąc szczerym, gdy wpatrywałem się w jej świecące wściekłe oczy, bałem się o własne zdrowie. Czystą głupotą byłoby spieranie się teraz z nią, przecież zapewne rzuciłaby się na mnie i wydrapała oczy.

Zatrzasnęła za nami drzwi, a ja rozdzielałem się z bratem na korytarzu. Moim głównym celem dzisiejszego wieczoru było odszukanie Deliah, i zrobić jej solidne wyrzuty sumienia.

Obiecała przecież że poinformuje mnie gdy będzie opuszczać skrzydło szpitalne. A ona po prostu, to olała. Byłem na nią wściekły, i miałem nadzieję że dziewczyna miała dobry powód aby zrobić to co, zrobiła.

Być może nie powinnienem się tak zachowywać, przecież Deliah ma własne życie i nie musi mnie stawiać ponad. I wice versa, jednak jest mi strasznie bliska. Po prostu mi na niej zależy. Gdybym zrozumiał swoje własne kotłujące się uczucia, może bym wiedział jak wszystkiemu zaradzić. A narazie jestem tylko pustym rudzielcem.

- Deliah.- powiedziałem nie spokojnie, w stronę białowłosej.

Stała oparta o framugę drzwi, prowadzących do  wielkiej sali. Odwróciła w moja stronę głowę i spojrzała na mnie spod przymrużonych powiek.

- Gdzie byłeś?- zapytała zaciskając, swoje drobne palce w piąstkę.- Chłopie wysłałam ci przez sowę, co najmniej siedem listów.- oburzyła się.

- Nic nie dostałem!- założyłem ręce pod piersi.- To przecież ty wyszłaś nic nie mówiąc.- wskazałem na nią oskarżycielsko palcem.

- Wypraszam sobie bałwanie.- prychnęła, a złość nasilała się w moim odczuciu.- Tłumacze ci że pisałam listy!- syknęła ewidentnie rozłoszczona.

- Nie wyzywaj mnie Del.- mruknąłem, podchodząc bliżej i zniżając głos.

- Nie wystraszysz mnie Weasley.- powiedziała uśmiechając się łobuzersko.

- Zobaczymy Malfoy.- odparłem robiąc podobną minę do niej.- Panie przodem.- otworzyłem drzwi do wielkiej sali i pozwoliłem Deliah wejść pierwszej.

- Ależ dżentelmen się znalazł.- burknęła i wyminela mnie w drzwiach, szybkim krokiem kierując się do stolika Ślizgonów.

No ona, naprawdę jest damą.

Wkurzony, poszedłem w zupełnie drugą stronę wielkiej sali i usiadłem obok czekającego na mnie brata. Hermiona zagadkowo patrzyła się na mnie, a ja znów bałem się o swoje zdrowie.

Przecież Granger to druga Mc'Gonagall...

Młodsza wersja opiekunki Gryfindoru, zaczęła dziwnie machać ręka, prawdopodobnie chcąc abym się do niej dosiadł. Skrzywiłem się lekko i z obawą podeszłem do Hermiony.

Nastolatka trzymała przed sobą, stos książek. A zapewne skończyła zadania od Snape- który patrzył na mnie znad stołu z mordem w oczach.

Z wszystkich sił starałem się nie parsknąć śmiechem i mu nie pomachać. Udając 100% powagi, dosiadłem się do niej i otworzyłem swój zeszyt.

Hermiona jak poparzona, dzieliła kartki i wreszcie chwyciła jedną podając ją mi.

- Znów była kłótnia?- zapytała unosząc wysoko brew.

Na Merlina, czemu skazujesz mnie na Ginerwę  Junior?

- Jak myślisz wszechwiedząca Hermiono?- zapytałem wbijając swój wzrok w kartkę przed sobą.- Czekaj czy to jest...- zapytałem z nadzieją .

- Tak, to pełna wersja historii.- odparła szybko zabierając mi ją.- Narazie nie możemy jej tego dać.- powiedziała wsuwając kartkę do książki.

- Co? Czemu?- otworzyłem szeroko oczy, nie dowierzając że te słowa wyleciały z jej ust.

- Uznałam że im mniej o sobie wie, tym lepiej dla nas wszystkich.- powiedziała cicho.- Bo popatrz na to z drugiej strony Fred.- zaczęła.- Tak naprawdę wie o sobie, nic. Ale i tak jest dla nas bardzo niebezpieczna. Wiedziałeś co się stało w wielkiej sali, podczas gdy miała pierwsza przemianę.- szeptała cicho.- A gdy osiągnie wyższy stan przemiany, który jest opisany na tej kartce, będzie mogła nas zabić jednym mrugnięciem oka.- Granger zaczęła zbierać swoje rzeczy z stolika.- Pomyśl o tym Fred, decyzja należy do ciebie.- mruknęła.- Jednak pamiętaj że twoja decyzja może kosztować życie wszystkich tu zebranych, lub wygnaniem dla Deliah.- powiedziała zawieszając torbę na ramieniu.

- Czekaj, jakim wygnaniem?- złapałem ją za nadgarstek.

- Usłyszałam rozmowę Dumbledor'a i Knota.- Hermiona spuściła wzrok.- Knot zarządził żeby w razie komplikacji, wygnać Deliah z szkoły.- wzięła głęboki wdech.- Przemyśl to Fred.- powiedziała na odchodne i zaczęła kierować się w stronę drzwi.

Przez chwile, słowa Hermiony w ogóle do mnie nie dochodziły. Dopiero później zrozumiałem sens jej słów. Złapałem się za włosy i wbiłem wzrok w stolik.

Prawda była naprawdę okropna. Hermiona ma rację, muszę przemyśleć swoją decyzję.

Oczywiście chciałbym jej oddać historię, żeby wiedziała o swoim pochodzeniu. Jednak...świadomość tego iż przez jedną durną decyzje, skazuje ludzi na cierpienie i smierć. Była przerażająca.

Uniosłem wzrok i spojrzałem na Malfoy'ową. Którą miałem ochotę rozszarpać, na strzępki, przez fakt w którym nie poinformowała mnie o swoim wyjściu.

Nasze wściekłe wzroki się spotkały. Królowa Lodu, jak gdyby nigdy nic odwróciła wzrok i zajęła się swoją przyjaciółką.

Wgapiajac się w dziewczynę, nie zauważyłem jak Snape podszedł do mnie i zdzielił mi zeszytem w tył głowy. Odwróciłem się w jego stronę i złapałem się za bolące miejsce.

Severus uśmiechnął się ironicznie, i rzucił przede mną stos wypracowań.

- Dodatkowa praca panie Weasley.- powiedział oziębłym głosem.- Ma pan czas do rannej lekcji.- upuścił moj zeszyt na podloge.

- Panie profesorze to nie wykonalne.- powiedziałem siląc się na miły ton głosu.

- Weasley, czyż w waszym wykonaniu wszystko jest możliwe?- zadrwił.- W takim razie, kilka wypracowań nie zrobi panu różnicy.- uśmiechnął się sztucznie.

- Raczej zrobi...- syknąłem pod nosem.

- Coś mówisz Weasley?- zapytał Snape i uderzył dłonią w stolik.

Przełknąłem głośno ślinę i uniosłem wzrok.

- Nic nie mówiłem, panie profesorze.- powiedziałem po chwili ciszy.- Oddam panu jutro te zadania.- odparłem bardzo pewny siebie.

- W takim razie, widzimy się na lekcji.- nietoperz odwrócił się w przeciwnym kierunku i odszedł, powodując że jego szata latała w wszystkie strony.

No temu facetowi, to trzeba jeszcze raz pokazać co potrafią Weasley'owie.

Wkurzony zebrałem się z miejsca i pobiegłem za Hermioną.

Kolejny rozdział, wiem że mało osób czyta informację, jednak mam pytanie. Czy chcielibyście abym wstawiała regularnie rozdziały w konkretne dni i godziny? Serdecznie zapraszam też na drugą książkę:

„After All This Time? Always- Said Snape"

Dostępną już na profilu. 🤪

Z góry mówię że książka będzie poświęcona wykreowanej przeze mnie, nowej historii syna Harry'ego- James'a. Rozdziały są tam długie, opisy ciekawsze. Mam nadzieję że ktoś się skusi i zostawi coś po sobie!

Women of fear| Fred Weasley [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz