26. Ćwiczenia

155 23 26
                                    

Obaj zakończyli tym samym akordem.

- O wiele lepiej gra mi się przy tobie, Ferenc - odparł po długiej ciszy Fryderyk i spojrzał na niego swoimi błękitnymi ślepiami i miłym, delikatnym uśmiechem.

Liszt zarumienił się i uśmiechnął.

- Cieszę się nie zmiernie, że tak uważasz - rzekł i przyjrzał się mu dokładnie.

- To chyba koniec na dzisiaj, co? - spytał.
Chopin skinął głową wstając od fortepianu, czuł dziwne ciepło i dziwne odczucie przy Ferencu, które z czasem zaczęło rosnąć w siłę, co go przerażało, choć wiedział że nie ma czego się bać.
- Dzięki, że się zgodziłeś

Liszt podszedł do Fryderyka i delikatnie ujął jego białe od śniegu dłonie i oparł swoje czoło o jego.
Chopin mocno się zarumienił i spojrzał na Ferenca, jednak po chwili w pełni zaakceptował gesty Węgra.
Jego dłonie zaczęły spowrotem stawać się blado ciałowe.

- Ferenc? - przerwał złudną ciszę i odkleił się od niego.

- Tak?

- Czuję się dziwnie... bardzo

- Wybacz, to przeze mnie nie powinienem był tego robić!

Fryderyk odpowiedział cichym śmiechem i spojrzał w twarz blondyna.

- Nic złego nie zrobiłeś, ale mam pewne przeczucie... - powiedział i chwycił jego koszulę.

- Kochasz mnie, czy nienawidzisz?

***

- Cappucino, cappucinoo - śpiewał cicho pod nosem Berlioz trzymając w ręku wspomniany wcześniej napój.
Przystał pod pewnym domem po chwili i zapukał nie pewnie, zawsze gdy tu przychodził czuł się dziwnie, jakby zaraz zza krzaków miał ktoś wyskoczyć i go zabić.

Nie było to przyjemnym doświadczeniem, po chwili drzwi się z hukiem otworzyły i wciągnęły Hectora do środka, zamykając się z trzaskiem.

- Cześć, w końcu jesteś - odparł właściciel mieszkania spoglądając na szatyna.

- A jak inaczej Nicco? Patrz przyniosłem ci Cappucino! - powiedział z entuzjazmem podając Włochowi napój.

- Dziękuję, wiesz że nie musiałeś - wziąwszy od Hectora napój, upił z niego trochę - Jesteś pewien, że nikt za tobą nie szedł?

- Nikt a nikt - zapewnił Berlioz i usiadł na fotelu.

- To dobrze, Liszt by się nieźle wkurwił, gdyby wiedział że nadal po tym wszystkim się ze mną trzymasz

Szatyn spojrzał na bruneta i lekko się uśmiechnął.

- Jesteś moim przyjacielem, nie mogłem cię zostawić, tyle razy uratowałeś mnie, że zgrzeszyłbym - Paganini roześmiał się słysząc to.

- Jesteś wyjątkowym idiotą, tylko ty prawie zostałeś zmiażdżony przez pociąg, bo chciałeś sprawdzić wytrwałość metalu

- To było dawno i nie prawdaaa - wymruczał naburmuszając minę.
- Ej, ej pokaż policzek!

- Co? Po co? - zapytał lecz Berlioz był szybszy i wstał podchodząc do Włocha.

- Jenyyyy, nadal widać mały ślad po tym jak Ferenc dał ci po mordzie! Ale jazda!

Paganini zmarszczył brwi.

- Głupi powód do ekscytacji i nie podzielam twej radości

- Hehe

Hector rozejrzał się po pomieszczeniu i zauważył coś dziwnego.

- Nicco... twoje skrzypce

- Są zniszczone, tak wiem

- Ale jak to? Jak teraz zamierzasz pokonać Liszta bez ćwiczeń?!

Niccolo parsknął śmiechem.

- Chcę by wygrał, nie zależy mi na wygranej

- Tak, takk - skwitował szatyn - i tak wiem, że jedynym powodem dla którego tak mówisz, są jego włosy

Paganini odwrócił wzrok

- Nie wybaczyłbyś sobie gdyby z twojego powodu je ściął, prawda?

- Czytasz ze mnie jak z otwartej książki

- Za dobrze cię znam Nicco, to proste by wyczytać z twojej twarzy emocje - szatyn delikatnie położył dłoń na ramieniu bruneta.
- Nadal go kochasz i wiem co czujesz...

- Nie wiesz nic, nienawidzę go. Zostawił mnie rozumiesz? Po jednej głupiej kłótni zerwał przyjaźń

- Nicco, spokojnie

- Jak mam być spokojny gdy rozpamiętujesz mi błędy życiowe?!

Mówiąc to odepchnął od siebie Hectora, który cudem utrzymał równowagę.

- Nie kocham go, nawet nie lubię, jest mi obojętny po prostu te włosy nie mogą zostać ścięte na krótko

Berlioz uśmiechnął się pod nosem.

- Taaaak, no dobra - westchnął i usiadł spowrotem na kanapie.
- Felix mnie nie chceee - wydukał nagle.

- Skąd ta pewność?

- Przez ostatnią akcje, oon... mnie unika, ignoruje i czuje się okropnie

- Co się stało?

Hector skulił się.

- Instynkt wziął górę i prawie go pocałowałem... bardzo tego chciałem... - westchnął.
- A teraz chyba nie chce mnie znać i do teraz nie oddał płaszczu

- Mam coś co cię pocieszy

- Hm?

- Napraw moje skrzypce

- AAAAAA!!! NAPRAWDĘ MI POZWALASZ?! PIERWSZY RAZ W ŻYCIU NAPRAWIĘ SPRZĘT TAKI PIĘKNY!

- Instrument, jak już...

___
Nie sprawdzony

A teraz pytanie
Następny rozdział ma być

Smutny

Wesoły

Romantyczny

Bo mam do wszystkich podpunktów wene ale no kur wa nwm
Ciao

Pomiędzy Chmurami | Romantyzm AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz