ℝ𝕠𝕫𝕕𝕫𝕚𝕒ł 𝟙𝟚.

1K 50 19
                                    

,,Miłość to... Takie coś, czego nie ma. To takie coś, co sprawia, że nie ma litości. To tak, jakby budować dom i palić wszystko wokół. Miłość to jest słuchanie pod drzwiami, czy to jej buty tak skrzypią po schodach... Miłość jest wtedy, gdy do 40sto letniej kobiety wciąż mówisz "Moja Maleńka". I... gdy patrzysz jak ona je, a sam nie jesteś w stanie nic przełknąć. I wtedy gdy nie zaśniesz, gdy nie dotkniesz jej brzucha. Miłość jest wtedy, gdy stoicie pod drzewem, a ty... Marzysz o tym, żeby się przewróciło, bo będziesz mógł ją osłonić.."

Tamta dwójka była w tej chwili najszczęśliwsza na całej ziemi. Dziewczyna zrozumiała, że chłopak daży ją tym uczuciem, którym ona obdarowuje jego. Miłość.. podczas wojny...

– Aleksy.. ja... – jąkała się czarnowłosa. Nie mogła wydusić prawie żadnego słowa. Była zaskoczona, a zarazem szczęśliwa, jak nikt inny.

– Zuzia.. – Aleksy złapał dziewczynę za ręce. – Kocham Cię bardzo. Odkąd tylko cię poznałem, dostrzegłem w tobie to coś. Byłaś, jesteś i będziesz najważniejszą osobą w moim życiu. Zrozumiem, jeśli tego nie odwzajem... – nie dokończył, ponieważ tym razem to Zuza złączyła ich usta w czułym pocałunku. Przelali na niego uczucia, którymi siebie dażyli. Ci dwoje byli wyjątkowymi osobami. Mimo wojny odważyli się na to. Na wyznanie uczuć.

Po chwili oderwali się od siebie i spojrzeli sobie prosto w oczy.

– Aleksy.. ja Ciebie pokochałam od bardzo dawna. Bałam ci się to wyznać, bo jest wojna. Wszystko może się zdarzyć. Nikt nie przewidzi przyszłości. Chce tylko powiedzieć, że Ty też jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Przy tobie czuje się bezpiecznie i odrazu lepiej. – przyznała czarnowłosa i przytuliła się do chłopaka. On objął ją rękami i trwali w uścisku przez dobrych kilka chwil.

W tym samym czasie Eliza szła sobie właśnie parkiem. Przechadzała się ścieżką i rozglądała się. W pewnym momencie zobaczyła swoich przyjaciół, tą dwójkę na zabój zakochanych w sobie, którzy się całowali. O mało co nie pisnęła ze szczęścia. Tak bardzo na to czekała i wreszcie mogła ujrzeć ten widok. Po chwili przyjaciele oderwali się od siebie i zamienili parę zdań, po czym przytulili się. Brunetka postanowiła odejść stamtąd, żeby przypadkiem ją nie zauważyli. Nie chciała im przeszkadzać, mimo że wokół było trochę ludzi. W końcu to park. Miejsce publiczne.

Po kilku minutach dziewczyna szła już uliczką, jak zwykle pogrążona w swoich myślach. Ten okres okupacji skłonił ją do wielu przemyśleń nad kilkoma sprawami. Wcześniej nawet nie zwracała na nie uwagi, teraz trzeba było korzystać z życia i każdą wolną chwilę wykorzystać jak najlepiej się da. W pewnym momencie nie zauważyła, jak na kogoś wpadła. Torby tej osoby spadły na ziemię. Po postawie można było wywnioskować, że była to dziewczyna.

– Przepraszam, że na panią wpadłam. Zamyśliłam się. – wytłumaczyła Eliza i pomogła zebrać owej osobie rzeczy, które upadły.

– Nic się nie stało. – po chwili obie dziewczyny wstały na równe nogi. Dopiero wtedy brunetka mogła zobaczyć wygląd tej osoby. Była to szatynka o zielonych oczach. Urodą nie gardziła. – Tak w ogóle to Monika jestem, dla przyjaciół Monia.

I wtedy Eliza zamieniła się jak w posąg z kamienia. Zszokowało ją to. Przed nią stała ona. Dziewczyna, która złamała serce jej przyjacielowi. To ona, która wyjechała i zostawiła go. We własnej osobie. Monia.
Można by było powiedzieć, że to nie ta osoba. Jest pełno kobiet z takim imieniem. Ale dokładnie tak opisywał ją Rudy. Dokładnie tak.

Te jej zielone oczy, niczym szmaragdy.

– Eliza. – oznajmiła. – To ty.. – wydusiła z siebie brunetka.

– Yyy.. Ty mnie znasz? – spytała szatynka, patrząc nie zrozumiale.

– Oczywiście.

– A no tak. Już sobie przypominam. To ty jesteś tą Elizą Zawadzką, córką pana profesora Józefa Zawadzkiego. – zaczęła. – Ciekawe skąd ty mnie znasz.

– Jak mogłaś mu to zrobić.. – wycedziła przez zęby niebieskooka.

– A niby co takiego zrobiłam? – spytała z ironią w głosie.

– Zostawiłaś go. Jeszcze masz czelność wracać? Trzeba było sobie zostać w tym Krakowie. Wiesz, co on poczuje, kiedy ciebie zobaczy? – odparła ze złością Eliza.

– Mogłam sobie wrócić kiedy tylko chciałam. A tobie nic do tego. Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy. – oznajmiła i wzięła swoje torby.

Już miała odchodzić, kiedy brunetka złapała ją za ramię i przybliżyła twarz do jej ucha.

– Spróbuj tylko skrzywdzić go ponownie. Popamiętasz mnie wtedy. A uwierz, zdolna jestem do wszystkiego w imię przyjaciół, więc dobrze Ci radzę. – wycedziła, po czym puściła jej ramię, a dziewczyna z oburzeniem odeszła w tylko sobie znaną stronę.

*POV Eliza*

Co tu się właściwie stało?

To była ona.

Monia.

We własnej osobie.

O mój Boże.

Te myśli dręczyły mnie po tym krótkim spotkaniu. Jak ona mogła tak po prostu sobie wrócić. Jak?
Wzięłam głęboki wdech i poszłam spowrotem do domu. Jednak nie mogłam przestać o tym myśleć.

Dlaczego ja musiałam na nią wpaść?

Dlaczego?!

Szłam uliczką. Za wszelką cenę chciałam wybić sobie ten jej wygląd z przed oczu, lecz nie mogłam. To było silniejsze ode mnie.

Co on musiał przez nią przeżyć..
Nie mogę sobie tego wyobrazić.

A skąd ja w ogóle o niej wiem? To proste. Kiedyś na obozie mieliśmy noc wspomnień. Opowiadaliśmy sobie różne historie, opisywaliśmy ważne dla nas osoby. I wtedy Rudy powiedział o niej. Widać było po nim, jak bardzo ją kochał, że zrobiłby dla niej wszystko. A ona? Gdy to wszystko się zaczęło, tak po prostu wyjechała. Stchórzyła. On chciał o niej zapomnieć, to była przeszłość. Niestety chyba nie będzie mu to dane.

A co jeśli...?

A co jeśli on dalej coś do niej czuje...?

________________________________________
ʜᴇᴊᴋᴀ!
ᴋᴏʟᴇᴊɴʏ ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀᴌ ᴢᴀ ɴᴀᴍɪ 😄
ᴄᴏś ᴄɪᴇᴋᴀᴡᴇɢᴏ ᴡʀᴇsᴢᴄɪᴇ sɪᴇ̨ ᴅᴢɪᴇᴊᴇ, ɴɪᴇᴘʀᴀᴡᴅᴀᴢ̇?

ᴛʀᴏᴄʜᴇ̨ ᴘʀᴢʏᴋʀᴏ́ᴛᴋɪ, ᴀʟᴇ ᴘᴏsᴛᴀʀᴀᴍ sɪᴇ̨, ᴢ̇ᴇʙʏ ɴᴀsᴛᴇ̨ᴘɴᴇ ʙʏᴌʏ ᴅᴌᴜᴢ̇sᴢᴇ ;)

ᴍᴀᴍ ɴᴀᴅᴢɪᴇᴊᴇ̨, ᴢ̇ᴇ ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀᴌ sɪᴇ̨ sᴘᴏᴅᴏʙᴀᴌ! ❤

ᴍɪᴌᴇɢᴏ ᴅɴɪᴀ/ᴡɪᴇᴄᴢᴏʀᴜ :*

~~ᴀɴᴏɴɪᴍʜʏᴘɴᴏsɪs~~

ᴘ.s. ᴘʀᴢᴇᴘʀᴀsᴢᴀᴍ ᴢᴀ ᴡsᴢᴇʟᴋɪᴇ ʙᴌᴇ̨ᴅʏ ɪ ʟɪᴛᴇʀᴏ́ᴡᴋɪ ;)

W Pogoni Za Szczęściem || TOM I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz