ℝ𝕠𝕫𝕕𝕫𝕚𝕒ł 𝟛𝟜.

862 47 56
                                    

       ɴᴏᴛᴋᴀ ɴᴀ ᴅᴏʟᴇ, ᴍʏśʟᴇ̨ ᴢ̇ᴇ ɪsᴛᴏᴛɴᴀ.
                     ᴍɪᴌᴇɢᴏ ᴄᴢʏᴛᴀɴɪᴀ :*    

_________________________________________                

*POV Eliza*

Szłam sobie w stronę pobliskiej kawiarenki, w której umówiłam się pół godziny wcześniej z Zuzanną. Byłam strasznie ciekawa, co ma mi do powiedzenia ciemnowłosa. Gdy rozmawiałyśmy przez telefon po raz drugi, po głosie słyszałam, że była szczęśliwa. Cieszyłam się z tego niemiłosiernie. Zawsze ważne było dla mnie dobro innych.

Weszłam przez drzwi, od których słychać było dźwięk dzwonka powiadamiając, że kolejny klient przyszedł. W tej kawiarni nie bywałam za często. Najczęściej chodziłam do Wedla. W tej miejscówce kręciło się kilku Niemców, chociaż było to wiadome, że bardziej uwielbiali kasyno. Dobrze wiedziałam, co w tamtym miejscu się dzieje i nie chciałam w żaden sposób tam być.

Rozejrzałam się po dużym pomieszczeniu. Tym razem ludzi innej narodowości nie było za dużo, co mnie bardzo cieszyło. Po przeżytych wydarzeniach byłam bardziej uważna. Podeszłam do długiej lady, za którą stała średniego wieku kobieta. Była uczesana w wysokiego koka, co pasowało do niej bardzo. Czerwona szminka odzwierciedlała się na jej ustach. Obok niej znajdował się młodszy od niej na bank mężczyzna, ubrany w białą koszulę, na to czarną kamizelkę. Czyścił szklanki, skupiając się na tym. Chyba poczuł moją obecność, bo podniósł wzrok na moją osobę.

– Słucham panią, w czym mogę służyć? – spytał.

– Chciałabym się dowiedzieć, gdzie mogłabym usiąść, żeby nie zająć nikomu miejsca. – oznajmiła życzliwie.

– Już pani pokazuję. – mężczyzna wyszedł zza lady i poszedł do stolika, ja podążyłam za nim. – Ten stolik jest wolny, może pani go zająć.

– Dziękuję bardzo. – skinęłam lekko głową, pokazując na swej twarzy uśmiech.

Usiadłam na krześle, rozglądając się przez chwilę po sali. Odrazu dostałam od tego pana kartę, tudzież menu, a on poszedł z powrotem wypełniać swoje obowiązki.

Otworzyłam cieniutką kartę, przypominającą książkę i zaczęłam przeglądać co mogłabym zamówić. Ta mała wariatka jak zwykle się spóźniała, co było do niej podobne. Przyzwyczaiłam się do tego, lecz powoli zaczęło mnie to irytować. Do moich uszu docierały rozmowy innych, spokojna muzyka grana w tle oraz stukot kieliszków, bądź szklanek.

Mój wzrok skupił się na dwóch mężczyznach, którzy chyba zaczęli się kłócić. W ich oczach można było dostrzec złość. Patrzyli na siebie, jakby zaraz mieli się pożreć. Jeden wstał, po czym gwałtownie skierował się w stronę wyjścia. Drugi został, siedział zdenerowany i patrzył w jeden punkt na podłodze. Jak wojna.. konflikty wpływają na ludzi.

Odwróciłam wzrok z powrotem na kartę. W mgnieniu oka pojawiła się naprzeciwko mnie moja przyjaciółka. Spojrzałam na nią, uśmiechając się, co ona również uczyniła w moją stronę. Była ubrana w lawendoeą bluzeczkę z bufiastymi rękawami, dół wypełniła szara spódniczka. Kurde, dziewczyna ma gust.

– Spóźnienie. – powiedziałam poważnie, chociaż wewnętrznie chciało mi się z tego śmiać.

– Nie bądź Zośką. – przewróciła oczami, uśmiechając się.

– Mam z nim wspólne więzy krwi. Stąd to. – zaśmiałam się lekko, co i ona uczyniła.

– Dobrze dobrze, niech ci będzie. – wyrwała mi z rąk menu i zaczęła się oglądać.

W Pogoni Za Szczęściem || TOM I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz