ROZDZIAŁ VII

647 44 6
                                    

/Time skip\tydzień później

Podczas wędrowki nasi bohaterowie postanowili zatrzymać się w gorących źródłach w najbliższej napotkanej wiosce, jako że byli już nie daleko uzisho pozwolili sobie na przespanie się w hotelu który był ich częścią. Gdy weszli do środka Karin do damskiej a chłopaki do męskiej części.

Gdy sobie wypoczywali Naruto zauważył jak ktoś podgląda kobiety co za tym idzie Karin a Naruto nie mógł na to pozwolić więc postanowił jakoś temu zaradzić, więc użył Shunshin no Jutsu którego nauczył go Shisui żeby jak najszybciej dostać się do zboczeńca a następnie dotknął go w ramię i uwolnił z ręki chakre uwolnienia błyskawicy co spowodowało paraliż zboczeńca. Dla pewności że nie będzie już podglądać to Naruto go związał i wrzucił do jakiegoś małego składzika w którym były rzeczy takie jak mopy czy inne wiaderka.

Naruto czuł satysfakcję bo powstrzymał zboczeńca przed podglądaniem Karin i innych kobiet, to co zrobił temu zboczencowi to jeszcze nic, jakby Karin go zobaczyła to musiałby leżeć tydzień w szpitalu albo zawsze w grobie. Gdy się tak relakował przyszło mu namyśl, że może jednak za ostro potraktował tych z konohy... Szybko rozwiał te myśli bo wiedział że zrobił dobrze, skoro oni go nienawidzili to on też ich nienawidził.

/Time skip\

Po wyjściu ze źródeł wszyscy poszli do pokojów Naruto był z Karin a Itachi z Shisuiem. Podczas drogi Naruto zobaczył tego zboczeńca jak szedł w ich stronę.

-Ej dzieciaki nie wiecie kto mnie wsadził do składzika?
-Wiem- odpowiedział Naruto
-Kto?
-Ja- powiedział i się uśmiechnął
-Dlaczego to zrobiłeś? Nie widziałeś że zbieram informacje.
-Odejdź zboczeńcu!- odpowiedział
-Ja nie jestem zboczeńcem. Ja jestem super zboczeńcem!
-Masz farta, że mam dobry humor i nie zrobiłem Ci nic więcej za podglądanie Karin- Powiedział spokojnie- Więc oddal się jak najszybciej póki mam dobry humor, za chwilę może nie być tak przyjemnie.
-Naruto ty wiesz kto to jest?- spytał Itachi
-Nie, a powinienem?
-To jest Jiraiya, jeden z sanninów z konohy, nie wygrasz z nim ale...- stwierdził Shisui
-Kolejny z konohy? Nie macie co w wiosce robić, że nas tak napastujecie? Zajmijcie się swoim i sprawami- stwierdził Naruto- A teraz idziemy do swojego pokoju a jutro wyruszamy dalej- powiedział Naruto, wziął Karin za rękę i poszli do swojego pokoju.

-Ehh... Mogłeś mu najpierw powiedzieć, że ja wam ufałem- stwierdził zrezygnowany Jiraiya
-Chciałem ale mi przerwał- odpowiedział Shisui

Potem Jiraiya dopytał jeszcze gdzie podróżują i na jakim poziomie jest Naruto którego był on ojcem chrzestnym.
Następnego dnia wyruszyli na statek płynący do uzisho. Statek który wynajeli za ostatnie pieniądze był dosyć obszerny, każdy miał osobną kajute a posiłki odbywali razem w sporej jadalni. Mieli płynąć około tygodnia, a Naruto był w paskudnym humorze po spotkaniach z konohą. Karin zastanawiała się jak może mu pomóc jednak nic nie mogła wymyślić.
_______________________________________

Dziękuję za tyle gwiazdek, komentarzy i wyświetleń pod tym opo, zaczynając je nie spodziewałem się że będzie chociaż połowa z tego. Przepraszam za błędy

UZUMAKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz