6 육도 음정

105 16 0
                                    

Stragany rozstawiono po obu stronach głównej ulicy miasta Hanseong. Nad każdym wisiał płócienny parasol, chroniący zebrane plony przed palącym słońcem. Drewniane stoły uginały się od warzyw i owoców mających okazję urosnąć tak bujnie dzięki obfitym opadom w tym roku.
Pomimo upału świta królewska nie zrezygnowała z hanboków, choć po ich spoconych twarzach można było stwierdzić, że drugi raz nie popełnili by tego błędu.

Właściciele straganów ochoczo zapraszali do spróbowania swoich produktów, ale władca idący pod własnym parasolem ze stonowanym uśmiechem zatrzymywał się jedynie przy nielicznych.
Jaemin ociągający się nieco w tyle rozglądał się żywo, szukając wzrokiem jednej osoby.

- Tutaj Panie, tutaj! Najlepsze mocno chłodzone soju w mieście i w kraju!

Skuszony hasłem "mocno chłodzone" Na Kyum odwrócił się na nieduży stragan po prawej.

- Chętnie sprawdzę jak smakuje najlepsze soju - zbliżył się i zaczekał aż niska kobieta naleje mu napoju.
- Jeno-yaa! Weź tu szybko kolejny dzban! Soju się skończyło! - krzyknęła

Jaemin przyspieszył kroku aż znalazł się na przodzie, przed służba króla i obok niego samego, aż zobaczył wychodzącego zza straganu i niosącego gliniane naczynie kolegę. Obie ręce obwiązane miał szczelnie bandażami. Ich spojrzenia się skrzyżowały, ale Jeno szybko odwrócił wzrok. Ze schylonym czołem podał dzban kobiecie, a ta napełniła niewielką miseczkę i z ukłonem wręczyła ją królowi. Mężczyzna z powagą ocenił woń i smak napoju, po czym pokiwał głową.

- Ajumma, możesz spodziewać się zamówień na te soju do pałacu - wykonał gest, na który jeden ze służących podszedł by wziąć od kobiety potrzebne informacje, podczas gdy król ruszył dalej.

Jaemin poczekał, aż odejdzie jeszcze kawałek, po czym ukrył się za straganem, gdzie poprzednio zniknął Jeno.

- Hej - przywitał się niepewnie.

Chłopak odpowiedział nieśmiałym uśmiechem.

- Mocno cię poparzyli? - wziął go za opatrzoną rękę, ale ten z sykiem ją zabrał. - Przykro mi, lepiej więcej nie przychodź...

- Będę przychodził. W końcu obiecałem - przerwał mu. - Muszę tylko być ostrożniejszy. Myślałem, że zeszli już z warty, ale wtedy nagle się pojawili i no... - wzruszył ramionami.

Jaemin nie wiedział co o tym myśleć. Z jednej strony cieszył się, że kolega chce się z nim widywać. Z drugiej jednak bał się go narażać.

- Muszę już iść bo zaczną mnie szukać - odchodząc zawrócił, przypominając sobie. - Będę pływał na wyścigach. Przyjdziesz popatrzeć?

Chłopak pokazał w górę dwa zabandażowane kciuki i pomachał do niego na pożegnanie.

Niebezpieczne Przyjaźnie/Nomin FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz