||Komentarze mile widziane złociutcy||
Ze skupieniem prędko przesuwał kolejno koraliki na liczydle. Szczerze nienawidził rozwiązywać zadań matematycznych będąc ograniczany limitem czasowym. Lubił, gdy umysł mógł pozostać otwarty na możliwości, a kiedy wciąż zerkał na przesypujący się w klepsydrze piach, miał wrażenie, że jego mózg umieszczono w ciasnej celi, której ruchome kraty coraz mocniej się zaciskały.
Na szczęście udało mu się skończyć, nim górna komora klepsydry opustoszała. Podał wyniki nauczycielowi. Po krótkiej ciszy usłyszał pochwałę.
- Poprawnie. Choć dało się obliczyć to dużo szybciej - mężczyzna wiedział, jak zdolny jest książę, dlatego starał się nie karmić jego pychy zbytnimi komplementami.
Usłyszeli pukanie. Bambusowe drzwi rozsunęły się i zajrzała przez nie służąca.
- Podano obiad, książę.
- Oh, przepraszam. Lekcja się przeciągnęła - działo się to coraz częściej, gdyż był ciekawy progresu, jaki poczynił chłopak.
Książę z ukrywanym uśmieszkiem pożegnał nauczyciela i wyszedł za służącą z pomieszczenia. Ostatnimi dniami jego życie wróciło do stanu, sprzed poznania Jeno. Kolega był zbyt zajęty, żeby przychodzić, o czym poinformował księcia przy ostatnim spotkaniu. Dlatego nudna rutyna na nowo wkroczyła w jego poukładane życie.
Przy posiłku wuj poinformował go, że musi wyjechać w ważnych sprawach politycznych. Nakazał mu być posłusznym swojemu zastępcy - generałowi Yoonowi. Jaemin lubił generała, bo nie był dla niego surowy. Od dziecka będąc pod jego opieką odczuwał większą swobodę. A to stwarzało pewne możliwości.
***
- I gotowe.
Jeno obrócił się i obejrzał kolegę. Ubrania, które przyniósł należały do starszego brata, więc na księciu wisiały i powiewały. Spodnie musiały być podtrzymywane, by nie spaść z wąskich bioder.
- To się nie uda - stwierdził.
- Zaczekaj... - Jaemin, któremu nie brakło optymizmu, schylił się po granatowy pas od swojego hanboka.
Chwilę mocował się z dolną częścią garderoby, ale w końcu udało mu się utrzymać ją na miejscu.
- Jesteś pewny, że chcesz to zrobić? - Jeno posłał mu wyzywające spojrzenie.
W odpowiedzi Jaemin chwycił go za rękę i zaczął zbiegać z nim z góry, prosto w stronę drzewa przy murze. Rozglądając się czujnie, wspięli się na nie. Jeno pokazał mu jak zejść na to rosnące po drugiej stronie. Złapał się gałęzi, zawisł na niej. Nogą sięgnął do pnia, by oprzeć na nim ciężar i przełożyć ręce na niższą gałąź. Z niej mógł już zeskoczyć na bezpieczny grunt. Książę naśladując jego ruchy zszedł za nim na dół.
Już mieli ruszać w kierunku pierwszych miejskich budynków, gdy Jeno obrócił się gwałtownie.
- Twoja twarz - wskazał palcem głowę kolegi. - Strażnicy mogą cię rozpoznać.
Jaemin jęknął przeciągle. Tak bardzo chciał już pobiegać wąskimi uliczkami i zobaczyć wszystko, czemu przedtem nie miał okazji się przyjrzeć, podczas krótkich wizyt w towarzystwie wuja.
Wtem poczuł coś zimnego i lepkiego na swoich policzkach, gdzie z plaskiem spoczęły dłonie drugiego chłopaka. W jego nozdrza uderzył gliniany zapach.
- Zaraz zobaczysz, że wszyscy będą tam tak wyglądać - przekonywał go, rozsmarowując ciemne błoto po całej jego twarzy.
Potem biegli już tylko aby dalej od pałacu, coraz głębiej w obce księciu miejsca. Zachłannie rozglądał się po drodze, nie mogąc nasycić tętniącym w mieście życiem. Wokół panował głośny gwar, na który składały się ludzkie śmiechy, rozmowy, tętent i szuranie kopyt zwierząt i przeróżne stukania dochodzące z warsztatów rzemieślniczych.
Z początku Jaemin widział kolorowy obraz szczęśliwie pracujących i spokojnie żyjących mieszczan. Ale po jakimś czasie zaczął dostrzegać ciemniejsze, brudniejsze barwy na tym obrazie. Napotykali na ulicach wiele bezdomnych, wygłodniałych ludzi. Ich kości niemal przebijały skórę, ledwo odziani, nie mieli już siły pracować na swoje utrzymanie.
Jeno widząc jak koledze markotniej mina, zwrócił jego uwagę na jeden ze straganów.
- Tu sprzedają pyszne Ddukbokki - przetrząsnął kieszenie w poszukiwaniu monet. - Dwie porcje, proszę.
- Aa, mały Lee. To znowu ty - z cienia wyłonił się staruszek o poczciwym spojrzeniu. - Przekaż bratu, że jutro przyda mi się pomoc.
Chłopak przytaknął. Kiedy sprzedawca przygotowywał im jedzenie, wytłumaczył Jaeminowi, że jego starszy brat Doyoung ma kilka prac dorywczych i między innymi pomaga panu Choi.
- Ile ma lat? - dopytał książę.
- Siedemnaście. Jest jeszcze Yeeun i mały Im - mówił, przyjmując gotowe przekąski.
- Dziękujemy - nieco nieprzyzwyczajony do pokłonów, lekko dygnął głową na pożegnanie.
Zajadając się ostrymi, ryżowymi ciastkami, szli dalej, gdy na ich drodze stanęła znajoma dziewczyna, na której widok obaj znieruchomieli.
CZYTASZ
Niebezpieczne Przyjaźnie/Nomin Fanfiction
FanfictionHistoria w dwóch częściach Część Pierwsza - 친구/Przyjaciele Część druga - 위험/Niebezpieczeństwa Po stracie obojga rodziców młody książę Na zostaje pod opieką wuja. Jako jedyny dziedzic ma w przyszłości objąć panowanie, dlatego przygotowania do tego...