Zamknęłam na chwilę oczy, przypominając sobie nasze wszystkie wspólnie spędzone wieczory na tym właśnie wzgórzu. Nigdy nie sądziłam, że wrócę na nie bez ciebie, że będę patrzeć na te piękne miasto pogrążone w mroku bez ciebie obok. Wydawało się, że nasze imiona są stworzone do tego, aby stały obok siebie z naszym wspólnym nazwiskiem na tabliczce informującej o wjazd na posesję. Na posesję naszego wymarzonego domu. Nigdy nawet nie przebiegło mi przez myśl, że nasze drogi mogą się rozejść. Po prostu my wydawaliśmy się najoczywistszą rzeczą pod słońcem, a zburzenie tego wydawało się nieosiągalne. Ale jednak dzisiaj jestem tutaj sama. Bo jednak uczucia nie wybierają, a Twoje serce dokonało zupełnie innego wyboru niż moje. Teraz siedzisz z nią pod tym szarym kocem, rozmawiając na najróżniejsze tematy, o których rozmawiałeś kiedyś ze mną. Ale chyba życie takie jest, nieplanowane i przynoszące różne zawody. Po prostu przyszło mi się przyzwyczaić do nowej rzeczywistości i oglądania tego cudnego widoku bez ciebie i twoich ciepłych dłoni oplatających mnie i przytulających do swojego boku. Jedyne co mi pozostało to żyć bez ciebie i patrząc na Twoje szczęście, które momentami boli. Ale wszystko jest dobrze, każdy zasługuje na szczęście, a tobie należy się ono podwójnie.
mendeysuse
CZYTASZ
obłuda naszych serc
PoetryMiłość jest jak kwiat, a ja jestem słaba w utrzymywaniu ich przy życiu. ©mendeysuse 2019/2020