~Koszmar~

380 10 0
                                    

Krzyczałam aż, do zerwania głosu.. Nikt mnie jednak nie słyszał. Tak bardzo bolało.. Zbliżał się po woli do mnie... Nie miałam jak i gdzie uciekać. Wkońcu chwycił moje dłonie i przyszpilił mi je do ściany. Zaczął natarczywie całować moje usta, ale szybko mu się to znudziło i zjechał niżej.. Rozerwał moją bluzkę i prędko ściągnął spódniczkę. Szarpałam się, ale to tylko bardziej bolało. Z każdym moim krzykiem ściskał mocniej moje biedne już sine nadgarstki.

W pewnym momencie rzucił mnie na łóżko i rozebrał z bielizny. Tak bardzo chciałam, aby to wszystko się skończyło. Jednak to dopiero się zaczęło..

Dorwał się do mojej kobiecości... Nie był tam długo, ponieważ już chciał mnie zaliczyć. Szybkim ruchem zdjął swoje spodnie i bokserki. Z okazji, że mnie przestał trzymać zaczęłam się cofać.

-- Ej maleńka.. Nie bój się... - powiedział poczym znowu poczułam smak jego obrzydliwych ust.

W momencie, którym straciłam orientację wszedł we mnie.. Bolało nie wyobrażalnie.. Krzyczyłam, aby przestał jednak on nie słuchał..

Po całym tym koszmarze zostawił mnie samą w pustym pokoju. Czułam się jak jedna z tych co sprzedają swoje ciało. Nie zwracając uwagi na to, że jestem naga, zwinęłam się w kłębek. Płakam aż, jakimś cudem zasnęłam...

Wstałam z łóżka energicznie, rozglądając się gdzie jestem. Był to zbyt jasny pokój, abym była w hotelu.. Był to szpital. Chciałam wstać, ale czyiś głos mnie zatrzymał.

-- Radzę Pani nie wstawać. Straciła Pani mnóstwo krwi, a jak się okazuję nie robiła tego Pani po raz pierwszy. - stwierdziła lekarka, która na oko miała 40 lat.

-- N-Nie wiem o czym Pani mówi. - powiedziałam po czym do sali weszli wszyscy. Na szczęści oprócz Sehuna.

-- Sonia! - krzyknęła Rae, która po chwili do mnie podbiegła i przytuliła, ale ja ją odepchnęłam.

-- Zostawcie mnie. - rzekłam po czym proszącym wzrokiem Pani doktor spojrzała na nich, aby wyszli.

-- Dobrze skoro jesteśmy same to może się przedstawię. Jestem Kim Bo Ri. - przedstawiła się kobieta po czym podała mi rękę. Czułam, że mogę jej zaufać dlatego też oddałam gest.

-- Lee So Hwa. Miło mi.

-- Mi również. W każdym razie przejdźmy do konkretów. Porozmawiajmy o tym co Cię spotkało. - zaproponowała na co ja natychmiastowo się spiełam.

-- D-dobrze, ale nie wiem czy mogę Pani zaufać.

-- Oczywiście, że możesz. Jaka Pani mów mi Bori. - powiedziała po czym na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Nie mogąc się powstrzymać również uśmiechnęłam się.

-- T-to może zacznę... - i wtedy opowiedziałam jej w skrócie moją historię. Przez cały czas słuchała mnie bardzo uważnie. Nie komentowała, tylko słuchała. To mi bardzo pomagało.

-- Ohh... Więc jesteś ofiarą gwałtu? - spytała i po jej minę mogłam stwierdzić, że analizował wszystko w głowie.

-- M-można tak powiedzieć. - stwierdziłam nieśmiało. Nagle do sali wparowała reszta.

-- Boże Sonia.. Nie wiedzieliśmy.. - oznajmił Jimin. Widziałam w jego oczach smutek i żal do samego siebie. Nagle w jego kącikach pojawiły się łzy.

-- Mówiłam wam abyście wyszli i zostawili nas same. - rzekła lekarka, a jej ton głosu brzmiał jakby się zdenerwowała.

-- Ale to jest moja przyjaciółka! - krzyknęła Rae na co wszyscy spojrzeli na nią. Ja również. Tylko, że z żalem, że MI nie uwieżyła.

-- Ja prze-przepraszam was.. - powiedziałam tylko czemu ja?! To nie ja zawiniłam, ale moje delikatne serduszko mówiło inaczej. Czułam się winna, że im tego nie powiedziałam.

-- Za co?! To my nie zauważaliśmy twojego problemu przez trzy tygodnie! - i tu Jimin miał rację.

-- Może nie fajnie, że się wtrącam, ale sądzę, że zachowaliście się bardzo nie odpowiedzialnie. - stwierdziła Bori przez co mój humor lekko się poprawił. - Dobrze.. Bo jeszcze się tutaj pozabijacie. So jutro z samego rana wychodzisz i raz w tygodniu przychodzisz do mnie. Nie powiedziałam Ci tego, ale jestem psychologiem dlatego też przychodź w soboty do mojego gabinetu.

-- Ale proszę Panią my tu jesteśmy tylko na cztery miesiące.. - uświadomiła ją Rae.

-- Aish.. No cóż będziecie się musiały przeprowadzić, albo przedłużyć wyjazd, ponieważ jej zdrowie psychiczne jest ważniejsze niż to.

-- Tak oczywiście. - odpowiedziała młodsza.

-- My już się nią dobrze zaopiekujemy. Postanowiliśmy, że z nami zamieszka. - rzekł Jin przez co oczy wyskoczyły mi z orbit.

-- W porządku. Teraz muszę iść do innych pacjentów. Do widzenia. - powiedziała do reszty i zaraz zwróciła się do mnie. - Do zobaczenia So.

-- Do zobaczenia Bori. - pożegnałam się małym uśmieszkiem.

I admire you | Jimin | BTS | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz