X

14 0 0
                                    

Punkt widzenia Jamesa

Niemądry Marc ja też cię kocham. Chciałem to powiedzieć ale sen pociągnął mnie niespodziewanie w czerń. Obudziłem się dość wcześnie. Pierwszą rzeczą jaką zauważyłem było to że za oknem nadal szalał armagedon. Odwróciłem lekko głowę w prawo żeby odwrócić się na bok. Zapomniałem że Marc śpi koło mnie i gdy odwracałem się na owy bok przypadkowo przyległem swoim nosem do jego nosa. Nie śmiałem się poruszyć. Wpatrywałem się w długie czarne rzęsy chłopaka. Kiedy się poruszył zamknąłem oczy udając że śpię.

Punkt widzenia Marca

Otworzyłem leniwie oczy i ku mojemu zaskoczeniu James był dosłownie milimetr ode mnie. Wyciągnąłem dłoń spod koca i zacząłem gładzić jego policzek. Usiadłem powoli żeby nagłym ruchem nie obudzić chłopca. Patrzyłem na niego przenikliwie. Pochyliłem się nad nim całując go w czoło. Uśmiechnąłem się. Chciałem wstać ale  pewna wyjątkowo opalona ręka zacisnęła się na moim nadgarstku
- Zostań ze mną.. - wymamrotał James
Popatrzyłem na niego śmiejąc się pod nosem. Nic nie mówiąc wtuliłem się w jego tors. Czy istnieje jakieś lepsze uczucie? Napewno pocałunki ale to zaraz

Punkt widzenia Jamesa

Zacisnąłem ramiona na Marcu niczym wąż boa. Leżeliśmy tak kilkadziesiąt minut. Po czym on odsunął się lekko. Patrzył na mnie tym swoim kuszącym wzrokiem. *Kurwa nie mogę już się powstrzymywać* pomyślałem. W oka mgnieniu zmieniłem naszą pozycję. Nachyliłem się nad nim tak że siedziałem na nim okrakiem. Patrzyłem na niego wyczekująco
- Mogę cię pocałować? - zapytałem cicho. Nic odpowiedział tylko podniósł się na łokciach do góry i wpił się w moje wargi. Powoli opadliśmy spowrotem na poduszkę nie przerywając pocałunku. Odsunąłem się, ale tylko po to by zjechać pocałunkami na jego szyję. Zjeżdżałem ustami coraz niżej zostawiając pocałunki na jego koszulce. Gdy dotarłem do krawędzi koszulki. Szybko ją zdjąłem i usiadłem nad Marcem oglądając w całej okazałości jego klatkę piersiową. Był idealny. Naprawdę. Ściągnąłem swój podkoszulek i ująłem jego rękę. Manewrowałem naszymi splecionymi dłońmi po moim torsie. Nagle bez żadnego ostrzeżenia Marc przewrócił mnie na plecy i teraz to on był na górze. Nawet nie zdążyłem mrugnąć a on już mnie całował. Zjechał szybko na moje obojczyki zostawiając na nich malinki. Jego ręka powędrowała w dół mojego ciała i zatrzymała się tuż nad zapięciem moich spodni. Pocałował mnie w usta rozpinając mój rozporek gdzie moja męskość już nie wytrzymała. Jęknąłem cicho. Usiadł na mnie i zaczął ściągać całkiem moje spodnie. Gdy już się ich pozbył dotknął lekko mojego penisa przed bokserki

~~~~~

C.d.n

Ponieważ Cię Kocham KretynieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz