Pov. SimonPatrzyłem na nieprzytomną dziewczynę. Nadal znajdowaliśmy się w jej domu. Oddychała, co jest zasługą uzdrowiciela. Niestety ma poważne rany.
- przeżyje? - zapytałem z troską.
- to już zależy od niej. - odpowiedział lekarz. - jeśli jest wystarczająco silna, to wszystko powinno być już w porządku. Jednakże zostanę tutaj i będę pilnować jej pulsu.
- czy można odratować jej skrzydła? - zapytał cicho Kevin, stając dalej od nieprzytomnej Lydii.
Spojrzałem w kierunku uzdrowiciela, lecz ten upuścił głowę.
- przykro mi. Jej skrzydeł już nic nie odratuje. Zbyt je zniszczono. - oznajmił.
- o Boże.. - po policzkach popłynęły mi łzy. Kevin już całkowicie się rozpłakał.
Na dole drzewa działo się piekło. Każde z nas to wyczuwało. Niestety nie mieliśmy szans, by pokonać Kai'a.
Wcześniej Kevin ostrzegł wszystkich, że tarcza obronna Lydii nie działa. Ci w pośpiechu zaczęli się chować gdzie popadnie. Obiecałem sobie, że będę chronił rudowłosą przed wrogiem. Nawet gdybym musiał oddać za nią własne życie. Kevin był tego samego zdania, dlatego właśnie tu ze mną został.Mam nadzieję, że Brama tu nie ma. Tu już nie jest bezpiecznie.
Pov. Thomas
Byliśmy już na drzewie. Kai się już dawno zmył z innymi. Mieli Pegaza. Nie było dobrze.
Całe nasza czwórka weszła do domu Lydii. Było tutaj wyjątkowo cicho, jakby się czas zatrzymał. Cheryl wyciągnęła sztylet. Wraz z Bram'em i Toni byliśmy z tyłu. Czarnowłosy dał mi różowowłosą, by ją przytrzymał, a sam poszedł do przodu.
Usłyszeliśmy lekki hałas w salonie. Rudowłosa szybko otworzyła drzwi od nich. Broń miała już ku górze.
Z drugiej strony także chciał ktoś zaatakować, ale zachwiał się i upadł na ziemię. Był to Kevin.
- odbiło Ci?! - syknęła dziewczyna, chowając sztylet. Bram zrobił to samo. - mogłam Cię zabić.
- o Jezu. - brunet spojrzał na nas. Szybko podniósł się z ziemi i przytulił Cheryl. Tamta była zaskoczona tym gestem. - jak dobrze, że jesteście. Myśleliśmy, że coś się wam stało.
Z salonu wyszedł także Simon, który widząc nas, odetchnął z ulgą. Odrazu podbiegł do swojego chłopaka i mocno przytulił, a potem pocalował namiętnie w usta.
- myślałem, że Cię złapali. - powiedział ten niższy.
- nic mi nie jest. - czarnowłosy uśmiechnął się do niego. - coś się stało?
- Lydia została prawie zabita. - odpowiedział Kevin, odsuwając się od rudowłosej. - ale teraz jest już lepiej. Żyje. - dodał.
- gdzie ona jest? - spytałem.
- w pokoju. Chodźcie. - odezwał się Simon.
Wszyscy poszliśmy do odpowiedniego pomieszczenia. Widziałem jak dziewczyna leżała na łóżku. Była blada i nieprzytomna. Wokół było sporo krwi. Nie widziałem jej skrzydeł.
- co się jej stało? - zapytała przestraszona Toni, podchodząc do łóżka dziewczyny.
- to Caroline ją tak załatwiła. Prawie ją zabiła. - odpowiedział słabym głosem Kevin. - uzdrowiciel jej pomógł jak tylko umiał.
CZYTASZ
Magiczne drzwi /Dylmas
Fantastik,,Był sobie kiedyś pewien książę. Żył wraz z rodzicami w zaczarowanej krainie. Magiczne istoty wiodły tam spokojne życie. Zdawało się, że każdy ma tam w sobie magię. Lecz niestety książę urodził się bez magicznych umiejętności, jako jedyny w krain...