U Nooba

98 17 1
                                    


Kiedy weszliśmy na następny w naszej kolejce świat nie byliśmy pewni czy dobrze trafiliśmy.  Pojawiliśmy się w nietkniętym lesie. Nie było widać żadnych śladów postaci. Świat jednak istniał i pod tabem widziałem, że ktoś grał. Tylko gdzie on był? Postanowiliśmy się ze Skylesem rozdzielić. Błądziłem kilka dobrych minut między drzewami nim znalazłem polanę. Nie, to nie była polana... Nie był też to do końca las... Wielkie świerkowe drzewa ścięte tylko od dołu wisiały nad ziemią hektarami. Pierwszy raz widziałem coś takiego. Nie byłem pewny czy to błąd świata, sprawka poszukiwanego czy zrobił to gracz. Haha! Nie no, to nie możliwe by zrobił to gracz. Nikt by nie zrobił czegoś takiego, po co w końcu? Wysłałem Skylesowi SMS, że coś znalazłem i zacząłem się rozglądać za znakiem. Idąc wciąż do przodu znalazłem głęboką dziurę w ziemi. Zdecydowałem się ją sprawdzić i ku mojemu zdziwieniu nie była do bedrocka. Po co by skrypt miał robić taką dziurę skoro nie można w niej zginąć? Na samym dole była ścianka z bruku. Zniszczyłem go i pokazał się korytarz. Naprawiłem zamknięcie po czym poszedłem nim. Brakowało w nim oświetlenia, ledwo cokolwiek widziałem. Wyglądało to tak jakby prowadził do nikąd. Zwykle jak my, skrypty robimy takie tunele dajemy czerwone pochodnie. Dają choć trochę światła oraz poprawiają nastrój. Po kilku minutach błędnego chodzenia zmieniłem tryb gry na spectatora i sprawdziłem o co chodzi. Jak się okazało nie byłem nawet w jednej czwartej tunelu. Kończył się bardzo daleko od wejścia schodami na górę. Wejście do korytarza zostało obudowane ziemią. Nieopodal jego była mała lepianka. Samo w sobie miejsce znajdowało się na polanie. Nigdzie jednak nie widziałem gracza. To wszystko wyglądało jak jakiś żart. Nieśmieszny żart. Po co ktoś by miał robić takie rzeczy? Nie mogłem pojąć sensu. Dostałem SMS od Skylesa bym poczekał na niego. Zdecydowałem się odpisać o dziwnym, długim tunelu. Zmieniłem tryb gry na kreatywny i usiadłem na trawie. W pobliżu nie było widać żadnych glitchy. Nie ma opcji by zostały już naprawione, bo specjalnie wziąłem najnowszy zepsuty świat. Poszukiwany musiał je naprawdę dobrze ukryć. Budynki ciekawe zrobił, choć brak im kreatywności. Kręciłem się przy schodach do przyjścia króla szkieletów.

-Znalazłeś coś? - Zapytał od razu.

-Poza tymi budynkami nic. Czekałem na ciebie. Ani śladu gracza oraz skryptu.

-Znak? Glitch? Zniszczenia?

-Absolutnie nic.

Ponownie ruszyliśmy w drogę. Ponownie po jakimś czasie znaleźliśmy ziemną lepiankę. W tej jednak były już zwierzęta. Gdzie do licha się schował ten gracz? Cały czas widziałem, że jest on aktywny. Kusiło mnie by się do niego przenieść ale nie mogłem zostawić Skylesa. Mimo wszystko tylko ja miałem pod władzą konsolę a ona nie wyszukuje nas jako graczy więc niemożliwe jest teleportowanie między nami. Jeśli gdzieś odejdę za daleko szkieleci król będzie na straceniu. Nie lubimy się, fakt ale to byłoby grube przegięcie. Po godzinie drogi w końcu znaleźliśmy gracza. Zdziwił mnie jego widok bo... Budował lepiankę z ziemi. Czyli to nie skrypt stał za tymi marnymi budynkami? Byłem zaskoczony i nieco zmieszany. Staliśmy w bezpiecznej odległości. Zdecydowałem się poszukać z góry jakiś nieprawidłowości. Z trudem dostrzegłem zmienione tekstury przy obozowisku. Pewnie gdzieś w jego pobliżu był też znak. Musieliśmy jakoś wykurzyć gracza. Wróciłem na ziemię i powiedziałem co widziałem. Rzucił pomysł bym zakradł się z potką niewidzialności i zespawnił creepera. Zgodziłem się. Niepostrzeżenie podszedłem do gracza. Miał skin Steva. Proste budynki, ewidentne nie rozumienie gry i początkowy skin. Wygląda na to, że trafiliśmy na zwykłego nooba. Żeby pomylić najnormalniejszy typ gracza ze skryptem... Chyba złapała mnie jakaś obsesja. Mniejsza. Zapomnijmy o tym. Zerknąłem na Skylesa, ukrył się. Pora na dalszą część planu. Zespawniłem creepera. Gracz uderzył go łapką, ten wybuchł. Zrobiłem kolejne dwa. Uciekł. Sukces. Skyles szybko przybiegł do mnie, wypiłem mleko. Poszliśmy w głąb obozowiska. Napis 303, jesteśmy na dobrej drodze. Zaczęliśmy naprawiać glitche i drobniejsze znieszczenia terenu. Nasze zadanie w tym świecie dobiegło końca. Trzeba szukać dalej. Nim wyruszyliśmy uznałem, że nieco pomogę nowemu graczowi i przygotowałem mu skrzynkę z żelaznym ekwipunkiem oraz jedzeniem. Do tego dałem magiczną latarnię w ziemi by znalazł miejsce. Nim wyruszyliśmy upewniliśmy się, że napewno wróci. Dopiero jak zaczął przeglądać zostawioną przeze mnie skrzynkę poszliśmy dalej. Szczerze mówiąc, to było moje pierwsze spotkanie z noobem. Notch zwykle szuka mi takich światów bym się nie nudził, sam też korzystam z jego sposobu ich szukania. Nie jest możliwe by z niego korzystając trafić na nowego graca, a nawet jeśli to jest na to bardzo mała szansa.

Misja Jednostka | Część 1 Serii Minecraft |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz