Szlakiem 303

119 20 20
                                    


Chodziłem jeszcze jakiś czas po świecie. Powoli zaczynało wschodzić słońce. Szanse na to, że pojawi się są nikłe. Mieliśmy walczyć pod osłoną nocy a nie w dzień. Poczekałem jeszcze aż słońce całkowicie wyjdzie. Był dzień, co tu się oszukiwać. Zdecydowałem się wrócić do Skylesa. Wpadłem w jakiś żart. Dałem się nabrać. Naprawdę sądziłem, że tak po prostu na tacy poda mi walkę? Ehhh... Zrezygnowany wpisywałem komendę do przeniesienia się ale coś we mnie uderzyło... Nie. Ktoś... Poszukiwany!

-Mam się przedstawić teraz czy chwilę przed twoim usunięciem? -Zapytał trzymając mnie na ziemi. Przeniosłem się za niego i próbowałem trafić mieczem.

-No by wypadało chyba bym w końcu się dowiedział z kim mam przyjemność walczyć. - Zrobił unik. Zjawił się centralnie przede mną.

-Entity303. Miło mi. Aczkolwiek to będzie nasze ostatnie spotkanie. - Znowu zamachnąłem się mieczem. Zniknął i powalił mnie na ziemię. Również już trzymał miecz.

-Ostatnie, bo ciebie pokonam. - Odepchnąłem go od siebie i uderzyłem mieczem w ramie. Rana powoli zaczynała krwawić. 

-Hahaha. Jesteś taki zabawny Heroś. - Zniknął. Rozglądałem się dookoła. Nigdzie go nie było. W końcu pojawił się za mną i celnie trafił mieczem. Padłem na ziemię. -Ale chyba zapominasz kto przez ten cały czas był od ciebie silniejszy. -Szybko wstałem i ująłem w drugiej dłoni kilof z komendami.

-A ty zapominasz kto jest brany za najpotężniejszy skrypt. -Ostrza naszych mieczy się zderzyły. Wykorzystałem moment i użyłem kilofa by rzucić błyskawicę. Jak na zawołanie zniknął a po pojawieniu się dziabnął mnie w nieosłoniętą część ręki. Zacząłem krwawić.

-Naprawdę urocze, że w to wierzysz. - Uniósł jedną dłoń. Pojawił się na niej płomień. Będę szczery. Przeraziłem się na ten widok. -Ale spójrz prawdzie w oczy. - Rzucił go w moją stronę, w ostatniej chwili zrobiłem unik. Rozpoczął atak z powietrza ogniem. Nie byłem jednak gorszy. Też mogłem w końcu latać. Uniosłem się w powietrzu i zacząłem ciskać go błyskawicami. 

-Stworzył mnie sam twórca gry. Mówią o mnie miliony. Twojego imienia nawet nikt nie zna. - Udało się go trafić błyskawicą. Spadł na ziemię, pognałem na dół za nim z mieczem. Podszedłem powoli chcąc zadać ostateczny cios ale znowu się przeniósł. 

-Spokojnie, do czasu. Wszyscy zaczną mówić jak tylko się ciebie pozbędę. - Nie widziałem go ale słyszałem. To było co najmniej niepokojące. W końcu pojawił się za mną z mieczem przy mojej krtani. Już zaczął zadawać cios. W ostatniej chwili się przeniosłem z nim w inne miejsce a co za tym idzie zrzuciłem go z siebie. Nie zmienia to faktu, że mocno krwawiłem.

-Chcesz pokonać legendę? Ha! To jest dopiero zabawne. - Mówiłem trzymając się ręką za głęboką ranę w szyi. Zniknął i pojawił się centralnie przede mną z mieczem. Wyślizgnął mu się miecz od mojego ostrza i udało mi się trafić go w bok. Jednak jakiś był pozytyw tego, że mnie trafił. To właśnie przez krew się wyślizgnął. Nim zadał kontratak przeniosłem się nieco dalej. Chciałem choć trochę zregenerować zdrowie. Znalazł mnie jednak bez problemu.

-Legenda która właśnie ucieka przed osobą co uważa za słabą. - Trafił mnie w lewą nogę. Ledwo przeniosłem się w inne miejsce. Musiałem koniecznie zregenerować się. Tutaj nawet magiczna potka leczenia nie pomoże. Przeszedłem przez portal do Netheru. Widziałem jednak, że poszedł w moje kroki. Schowałem się między murami twierdzy. -Chciałeś bym się pokazał to jestem. Teraz ty wyjdź z ukrycia! - Przeraźliwie szybko biło mi serce. Nie wiedziałem co tak naprawdę zrobić. Byłem na kompletnie przegranej pozycji. Potrzebowałem szybko jakiegoś planu... W końcu zobaczyłem spawner blazów. Jest nadzieja. Stanąłem przy spawnerze z mieczem. Entity od razu mnie zobaczył i ruszył w tym kierunku. Stanął na schodach przede mną. -Naprawdę myślisz, że mnie pokonasz w takim stanie? - Uśmiechnąłem się.

Misja Jednostka | Część 1 Serii Minecraft |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz