893 40 2
                                    

Wampiry od samego początku swojego istnienia zostały uznane za demony, istoty pochodzące od samego szatana. Zrodzeni z ciemności nie mieli szansy na normalne życie. Musieli żyć z brzemieniem dziecka mroku, które musi się żywić. Instynkt, który przejmował kontrolę w momencie silnego głodu nie pozwalał na śmierć. Nie mogli sami się zabić.

Krople deszczu z głośnym dźwiękiem uderzyły o szyby niszcząc głuchą ciszę,która zazwyczaj panowała w rezydencji Lee. Jedyny dziedzic fortuny stał przed jednym z wielkich okien ślepo wypatrując czegoś co zwróciło by jego uwagę na jakiś czas zajmując jego myśli. Mężczyzna niepokoił się tym co znowu może zrobić jego ojciec. Dzisiaj Jooheon obchodził urodziny nawet nie liczył, które to już. Nie miało to znaczenia w końcu był wampirem.

Dzieci nocy miały w zwyczaju posiadanie wiele pupil ale Jooheon nie miał żadnego na dłużej. Nie kręciło go znęcanie się nad pupilami ani picie ich krwi. Preferował bardziej humanitarne wyjścia niż okradanie z czerwonej substancji brudnych i pewnie mających jakiegoś syfa tanich prostytutek.

Szybko się nudził każdym swoim zwierzakiem, które były strasznie potulne, a on potrzebował jakiegoś wyzwania. Czegoś albo kogoś kto zapewnił by mu chociaż trochę rozrywki w tym nudnym długim życiu, które czasem stawało się istną mordęgą.

Ojciec co jego urodziny starał się pomóc wybrać mu pupilka na dłużej niż tydzień ale nie zbyt mu to wychodziło. Zazwyczaj jako propozycje pokazywał mu jakieś ludzkie lub wampirze prostytutki albo kogoś znużonego egzystencją, które chcą umrzeć czując się jak w niebie po jadzie wampira.

Z zamyślenia wywarło go głośne pukanie do drzwi, które znaczyło tylko jedno. Przybył jego ojciec. Ktoś ze służby otworzył drzwi wypuszczając przywódcę do środka.

- Heon mam dla Ciebie prezenty - zadowolony starszy wampir wparował do salonu gdzie cały czas był jego syn. - ucieszysz się.

- co tym razem ?- spytał jubilat nawet nie patrząc na swojego ojca. Chichot mężczyzny boleśnie obijał się w jego umyśle skutecznie podnosząc mu ciśnienie.

- znalazłem 4 przecudne kąski i jednego wkurwiającego szczeniaka ale któryś na pewno ci się spodoba - odparł pewnie starszy składając na bordowej kanapie. -dwóch chłopców i 3 laski. Zależy co wolisz.

- tym razem wolałbym chłopca. Wszystkie laski jakie kiedykolwiek mi pokazałeś były starymi dziwkami - mężczyzna odwrócił się do ojca, który z cwanym uśmieszkiem patrzył na niego.

- to dalej lecimy do mnie- starszy klasnął w dłonie zadowolony kierując się do wyjścia z rezydencji swojego syna, który niechętnie ruszył za nim.

>☆<

Otworzył ostatnie drzwi mając już dość tego wszystkiego. Poprzednie kandydatki okazały się jakimiś tanimi prostytutkami, które chcą się tylko zabawić przez jakiś czas. A pierwszy chłopak jakiego pokazał mu ojciec był jakimś psychicznym oblechem, który prawie się na niego rzucił z drewnianym korkiem. Jooheon nie miał pojęcia skąd go wziął i chyba nie chciał wiedzieć.

Ostrożnie uchylił drzwi jakby oczekując możliwego ataku, który na szczęście nie nadszedł co w jakiś sposób go ucieszyło. Nie chciał mieć krwi na garniturze, która strasznie ciężko się spiera.

Rozejrzał się po ciemnym pomieszczeniu i mimo że mógł widzieć w ciemności to zapalił światło żeby w pełni zobaczyć ostatnią zdobyczy jego ojca.

Na starym materacu leżał nieprzytomny chłopiec, Jooheon podszedł bliżej żeby mu się przyjrzeć. Drobna postać ubrana w jakieś luźne poplamione oraz podarte ubrania wyglądała spokojnie i niewinnie nawet w tym obskurnym pomieszczeniu gdzie roznosił się mdły zapach starej zaschniętej krwi . Dopiero teraz Joo zwrócił uwagę na zapach, miał szczerą nadzieję że to nie jest krew nieprzytomnego chłopca. Zaczął szukać możliwych ran lub śladów po kłach ostrożnie dotykając tylko ubrań blondyna. Nie chciał zrobić mu jeszcze większej krzywdy. Lewy rękaw od bluzy chłopca był przesiąknięty krwią, Jooheon delikatnie podwinął materiał z ramienia mniejszego i zobaczył stary pożółkły bandaż. Zanim mężczyzna zdążył o coś spytać obok pojawił się jego ojciec.

-Był już ranny jak go znalazłem. Szczeniak potrzebuje jeszcze tresury, jest strasznie denerwujący. - odparł starszy wkładając ręce do kieszeni czarnych spodni - Jest twój, nie chce go jest zbyt nieposłuszny jak na mój gust. I mam przeczucie że jest problematyczny.

-Co mu podałeś? - Jooheon dalej przyglądał się mniejszemu ignorując tłumaczenie się ojca.

-To co zwykle tylko trochę w większej ilości, szczeniak niemiłosiernie mnie wkurwił jak się obudził a był przytomny ledwo 30 minut i mamrotał coś chyba po łacinie więc uważaj Heoniiee może być nie małym zagrożeniem.

>☆<

Po drugiej w nocy czarnowłosy wampir wraz z w dalszym ciągu nieprzytomnym chłopcem znaleźli się w rezydencji, starszy delikatnie niósł mniejszego na rękach do swojej sypialni uważając na rany chłopca. Zanim przygotuje pokój do mniejszego chciałby się czegoś o nim dowiedzieć a ojciec jedyne co o nim powiedział to to że znalazł go gdzieś na ulicy co było równoznaczne z tym że po prostu go porwał.

Położył ostrożnie chłopca na swojej czerwonej satynowej pościeli żeby przed podaniem anditodum na specyfik, który podał mu jego ojciec, zająć się tą paskudną raną na ramieniu. Ściągnął mniejszego bluzę, która nadawała się już tylko do wyrzucenia. Skrzywił się na widok zaschniętej krwi na całej ręce chłopaka. Najwidoczniej rana musiała znowu się otworzyć podczas drogi do rezydencji czego mogli nie zauważyć przez już dawno zabrudzony materiał.

Odwinął zużyty bandaż, który zasłaniał duże i głębokie przecięcie od barku aż do nadgarstka. Nie wyglądało to najlepiej, szczerze wyglądało to fatalnie. Już dawno mogło wdać się zakażenie a Jooheon bardzo tego nie chciał.

W końcu znalazł sobie pupilka, który może spełnił by jego oczekiwania tylko szkopuł tkwi w tym że chłopiec może nie przeżyć do rana. Normalnie by się tym nie przejął ale coś kazało mu zatrzymać chłopca przy życia jak najdłużej będzie mógł.

Z rany sączył się krew w bardzo dużej ilości, wampir nie był pewny co może zrobić. Nigdy nie zajmował się człowiekiem a tym bardziej rannym człowiekiem. Zaniepokojony wezwał do pokoju swojego asystenta Minhyuk'a, który na jego szczęście z zawodu był ludzkim lekarze.

Minhyuk przyszedł do pomieszczenia z olbrzymią torbą, w której znajdowały się przeróżne specyfiki, bandaże itp. Z profesjonalizmem obwieścił Joo że rana wymaga szycia i to bardzo pilnie. Chłopiec stracił bardzo dużo krwi, głównie przez to w dalszym ciągu się nie obudził a nie przez narkotyki, które podano mu wczoraj.

Jooheon wziął ze pokoju, w którym znajdowały się jego zapasy krwi kilka woreczków z 0 Rh- najbardziej uniwersalną grupę. Szybko wrócił do swojej sypialni oczywiście wcześniej zamykając pomieszczenie na klucz żeby służba nie wpadła na pomyśl tak wejść. Raz się tak zdarzyło że ktoś bez zgodny Lee wszedł tam, nie skończyło się to dla tej osoby najlepiej.

W sypialni zastał Lee zakładającego mniejszemu kroplówkę z jakiś płynem. Jooheon mimo swojego jakże długie życia nigdy nie był zainteresowany sztuką lekarską, ledwo znał ludzką anatomię a co dopiero mówiąc o chorobach. Jak dotąd nigdy na nic nie zachorował więc nie wiedział jak to wygląda. Nigdy też nie uczestniczył w żadnym zabiegu ale jeden właśnie odbywał się na jego oczach.

Podał Minhyuk'owi wszystko czego potrzebował żeby zająć się blondynem, chciał jakoś pomóc ale zdenerwowany straszy mężczyzna wygonił go za drzwi po tym jak dziesiąty raz spytał czy wszystko w porządku. Ostatnie co zauważył w swojej sypialni to droga pościel cała upaprana w krwi i lekach, które podawał mniejszemu Min. Ale już nie liczył się luksusowy materiał nadający się już tylko na śmietnik.

Teraz liczył się krwawiący chłopiec, którego Jooheon naprawdę chciał poznać. Jego i historię każdej z blizn na jego bladym ciele.

Hello Angel {1} [Jookyun]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz