Unikanie Kim'a, no nie ukrywajmy - należało do wyzwań z gatunku niewykonalnych. Zwłaszcza, że ten kurdupel robił wszystko żeby mnie wkurwić, doprowadzając mnie do szału [i to po prostu świadomością jak bardzo zjebałem nasze stosunki (chociaż teorytycznie nadal nie wiem, czy on ma o tym jakiekolwiek pojęcie)].
Wytrzymywanie z nim było teraz, jak walka z Ender Dragonem, mając tylko przy sobie drewniany miecz, bez żadnej zbroi, potek czy czegokolwiek pomocnego.
Jednym zdaniem - trafianie na ślepo i spierdalanie przed śmiercią.
-- Song, gnoju! -- po mieszkaniu rozniósł się niestety zbyt znajomy krzyk, który wydobywał się z pokoju obok, gdzie na swoim tronie (czyt. parapecie z masą poduszek i jakiś tandetnych naklejek) siedział mój współlokator. -- Rusz tu swoje tłuste dupsko!
Takim sposobem byłem zmuszony zwlec się z łóżka, z wielką górą niepoukładanych do kupy myśli w głowie. Wyłączyłem głośnik, przerywając i tak krótką partię Jina w połowie, ale chcąc przedłużyć ten moment ruszyłem przed siebie bardzo powoli. Stawiałem kroki w akompaniamencie krzyków wkurwionego Hongjoong'a.
-- Czego chcesz, nędzna kurwo? -- wysiliłem się na w miarę normalny ton (bynajmniej miałem nadzieję, że brzmiał naturalnie i nie zabrzmiała w mojej wypowiedzi żadna zdradziecka nuta).
-- Jak ci życie mija, gówniarzu?
Takiego pytania się nie spodziewałem, zmarszczyłem brwi, taskując jego twarz wzrokiem. Wyglądał normalnie, siedział oparty plecami o okno i wpierdalał swoje ulubione jabłkowe żelki. Na pierwszy rzut oka wszystko było w porządku, haczyk mimo wszystko tkwił w tym, że on nigdy nie zadaje tego typu pytań. Szybciej przyznałby się, że jestem lepszy od niego w Minecraft (a to oczywiste, że jestem lepszy) niż spytał o coś takiego, niby prostego, ale nie tym razem.
O nie ma tak, nie złamie mnie, chodzi o coś grubszego...
-- Zajebiście.
-- Wyjebane w to mam -- wzruszył ramionami, rzucając we mnie jedną z tych swoich gejowskich - jak cały on - poduszek. -- Jesteś obrzydliwą świnią, Song.
Kurwa, kurwa, kurwa.
Jednak chuj wie, jestem w dupie, proszę o jakieś ładne chwasty na moim grobie.
-- Hongjoong, to nie tak! Ja serio chciałem Ci powiedzieć, ale...
-- O czym ty pierdolisz, chuju? -- zmarszczył brwi, taskując mnie wzrokiem. Czyli się wjebałem i to konkretnie, bo on nie wie.. -- Czego mi nie powiedziałeś?
Mingi debilu, teraz to się, kurwa tłumacz... Oczywiście, stoisz w błocie po kostki, to wpierdol się jeszcze po kolana.
-- Ten sok co rano piłeś to ten, który miałem wyrzucić tydzień temu -- powiedziałem na jednym wdechu, pierwsze co przyszło mi do głowy.
Poczułem jak niewielkie krople potu spływają mi po czole, w kieszeni dresów zacisnąłem mimowolnie pięści. Może nie powiedziałem do końca prawdy, ale to o tym soku - było prawdziwe... No, zdarza mi się zapomnieć wynieść śmieci.
-- Domyśliłem się -- machnął dłonią. -- Dobra, nędzna kurwo... Wracając do tematu...
Już się boję, czuję, że jest przejebane.
-- Co twoje chujowe prezerwatywy robią pod moim łóżkiem?
W mojej głowie pojawiła się retrospekcja tego feralnego dnia, gdy obudziłem się z nim w jednym łóżku... Pamiętam, jak wykurwiłem się na podłogę o moje skarpetki, jak panikowałem, jak chwyciłem z podłogi ten lubrykant i... Tylko jedną prezerwatywę.
—— Skąd niby wiesz, że to moje? —— granie debila jeszcze nigdy nie skończyło się u mnie tak źle, może teraz też się sprawdzi.
—— Bo ja nie lubię truskawkowych, śmieciu —— przewrócił oczami i cisnął we mnie niewielkim pudełeczkiem, które złapałem natychmiast.
W środku rzeczywiście brakowało tylko jednej, najpewniej tej, leżącej w tym momencie gdzieś w koszu naszego kochanego sąsiada razem z butelką lubrykantu.
Zmarszczyłem brwi, udając, że myślę intensywnie nad tym, skąd to się tam wzięło, chociaż w rzeczywistości w głowie miałem dość wyraźny obraz tej sytuacji.
Przypomniałem sobie wszystkie rady San'a. Szukałem w odmętach umysłu jakiś odpowiednich, nadających się tym razem, ale oczywiście zapomniałem, że te dwie gwiazdki w ocenach w google nie wzięły się znikąd i on jest po prostu jebaniutkim cwelem.
Nigdy więcej nie uwierzę w jego mądre gadki o cyklu rozwojowym kleszczy.
—— Pewnie mnie wyruchałeś, kurwo niewyżyta —— parsknął, przewracając oczami. Powiedział to w żartach, wyczułem to, ale nawet to sprawiło, że zaśmiałem się trochę nazbyt nerwowo.
—— Jak cię tu targałem, to pewnie mi wypadły —— wzruszyłem ramionami i wyszedłem z pokoju.
Mingi, jak zwykle po męsku spierdalasz.
•🪐•🪐•🪐•
Jednak wyrobiłam się dzisiaj
Czuje sie ostatnio bardzo zle i nie wiem jak będzie z ff także no nie obiecuje ze dodam coś jakoś szybko ;((
trzymajcie sie ziomeczki
CZYTASZ
that's okay
FanfictionMingi boi się przyznać, że wyruchał przyjaciela .・゜゜・.・。.・゜✭・ @/jul1axn