part ten

866 62 58
                                        

—— Hong, stary.. Sorry —— mówię, wchodząc szybkim krokiem do jego pokoju i stając naprzeciwko jego łóżka.

Czuję się jak lewicowiec wśród stada pisowców, niezależnie gdzie postawi stopę, tak zjadą go wszystkimi mądrościami i zwyzywają od pieprzonej ideologii, czy czegoś.

Nie wiem, za mądre słowa.

Patrzę na niego, on patrzy na mnie i dosłownie widzę kpinę wymalowaną na jego twarzy.

Wygląda jakby wiercił we mnie dziurę samym spojrzeniem, wygrzebując z mojego brzucha flaki, które rzuca hieną na pożarcie, aby później powiesić mnie za jaja nad kominkiem w swojej wielkiej willi, w ogromnym salonie z złotymi meblami, po drugiej stronie globu, w najpiękniejszej okolicy.

I teorytycznie wcale mnie to nie dziwi, ale ja jestem prosty chłop, im bardziej kombinuje, tym bardziej wszystko spierdalam.

Spodziewam się jednak, że on po naszej malutkiej, tyci tyci sprzeczce liczył na coś więcej niż jakieś tam "sorry".

Jak mówiłem - prosty chłop, nie wysilam się.

Nie widzę w tym swojej winy, ale właśnie przejebałem ostatnie pieniądze na doładowanie do PlayStation, a kurwa za coś trzeba jednak żyć.

To on się zaczął na mnie drzeć, mógł mnie zostawić i tyle. Świat lepszy, nikt nie marudzi, że Song Mingi go wkurwia, bo Song Mingi leczy kaca na dachu jakiegoś bloku mieszkalnego.

Niby nic specjalnego, ale San skakał by pewnie z radości z balkonu.

—— Żartujesz sobie, kurwa? —— prycha z irytacją, pokazując przy tym jak próbuje panować nad swoimi emocjami (głównie gniewem) w tej chwili.

Chce się odezwać, ale głos znowu jakby zamarza gdzieś z tyłu mojej krtani, chowa się w ścianach gardła, jakby obrażony na mnie.

Nienawidzę w nim tego, że jest czasami gorszy od mojej starej, wystarczy jedno spojrzenie, a ja już czuję się jak największy gnój na świecie. W takich momentach już praktycznie chciałbym biec do pokoju żeby go posprzątać, tak jak zawsze w zwyczaju miałem, gdy mamusia posyłała mi to piękne, przeszywające moją duszę spojrzenie.

—— Ym.. Nie?

—— Zajebiście —— zasłania się książką, wracając do czytania i ignorując mnie w dalszym ciągu.

Ja zastanawiam się jedynie czy wyjść stąd, czy może lepiej zostać. Wiąże się to co prawda z dużą szansą, że dostanę kolejny wpierdol za nic, ale.. Jestem masochistą, wspominałem?

—— No to..? —— pytam tak dla pewności, chcąc wiedzieć czy między nami jest już okey, czy ja nadal muszę uciekać przed nim jak creeper przed kotem..

To porównanie ma jakiś sens, jestem od niego wyższy..

—— Tam są drzwi, możesz wypierdalać —— posłał mi cierpki uśmiech i dziwne spojrzenie, które zupełnie nie zgadzało się z wyrazem jego twarzy, ale najpewniej wydawało mi się.

Opuściłem jego pokoju, przez przypadek trzaskając drzwiami i praktycznie przewracając się o jakiś idiotyczny wazon, który dostaliśmy od babci starszego, a trzymamy go tylko z grzeczności.

Jestem w stanie się mimo wszystko założyć, że ta stara wiedźma rzuciła na to jakiś urok i to przez ten wazon to wszystko, stara ropucha mnie nienawidzi - to wystarczający powód, żeby chcieć pozbawić świata kogoś tak zajebistego jak ja..

Wchodząc do własnego pokoju zauważyłem dopiero, jak wielki syf w nim panuję, z tyłu głowy miałem, że dostanę wpierdol od Honga jak nic z tym nie zrobię, ale przecież.. On ma mnie gdzieś, strzela focha jak baba w ciąży. Jakimś cudem jednak postanawiam coś z tym zrobić i posłuchać się tego dziwnego głosu w głowie, które chyba nazywają sumieniem.

Podnoszę wszystkie ciuchy z podłogi i układam je na krześle, tak żeby później wygodniej było je umieścić w szafie. Zbieram wszystkie pudełka po pizzy, walczę z odkurzaczem jak najlepszy ninja, ścieląc przy okazji łóżko. Bałagan powoli maleje, staję się mniej rzucający się w oczy, ku mojej ucieszę, bo chwilowe sprzątanie to jeden wielki demon energetyczny.

Chciałem już usiąść przy moim biurku i odpalić mój ukochany sprzęt, aby pogrążyć się w grach, budując nowiutką piwnicę SM w Minecraft.. Gdzieś muszą tych nowych członków NCT przetrzymywać przecież.

W moje oczy rzuca się jednak pudełko wystające spod komody. Marszcze brwi, nie mogąc skojarzyć czym jest tajemniczy pakunek.

Otworzyłem wieko, a w moje oczy rzucił się album ze zdjęciami... Właśnie się tym momencie przypominam sobie o pierwszym prezencie, który dostałem na urodziny od Hongjoonga, nasze wspólne zdjęcia, które chował tam sam co roku, oddając mi go tak, abym pilnował ich jak skarbu. Jakimś cudem jednak o tym zapomniałem, jednak widząc zdjęcia jeszcze z tego roku, jestem pewien, że Kim nie zapomniał.

Widzę radość w jego oczach na każdym zdjęciu, uśmiech albo dziwny grymas, który zrobił specjalnie do obiektywu.

Nie wiem o co chodzi, ale na wielki napis kolorowymi pisakami w moich oczach momentalnie pojawiły się łzy.

Od hyunga~ Kocham cię!

•🪐•🪐•🪐•

Wiem, troszkę spóźnienia, ale pokłóciłam się z kimś i uh, straciłam ochotę na pisanie.

Nie jestem chyba zbytnio z tego rozdziału zadowolona, ale niech będzie.

Ponownie spytam, co u was?
Uważajcie na siebie!!

szukam chętnych na rp, mam nudne życie..

that's okayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz