Dzień dwunasty, niewielki ułamek mojego wyroku, skreślam kolejny płotek, kula u mojej nogi robi się coraz cięższa, jestem głodny - jakieś chujowe te porcję więzienne. Mam nadzieję, że nie zgwałci mnie żaden mięśniak.
Nie, nie jestem w więzieniu. Chyba, że tak nazwiemy mój pokój z którego praktycznie nie wychodzę, obawiając się konfrontacji z Hongjoong'iem, ale z tego co zaobserwowałem, on też nie przebywa w innych częściach prócz sypialni częściej niż to konieczne.
Słyszę jedynie jak wychodzi do pracy i rozmawia wtedy przez telefon z swoją babcią, w innym wypadku nawet nie odzywa się do mnie.
Pamiętam idealnie te jego mordercze spojrzenie, którym zaszczycił mnie tydzień temu, gdy spytałem czy mamy gdzieś cukier.
Możecie nazwać mnie chujem, idiotą, debilem, dupkiem czy kim tam sobie chcecie.. Ale nie myślę o tym co powiedział mi starszy, nie analizuje żadnych jego słów i nie przyswajam tych zarzutów. Nie będę się dopierdalać jeszcze bardziej, skoro nie widzę takiej konieczności.
Bo czy coś mi to da? Wątpię, zwłaszcza, że teraz nawet cukier może stać się moim wyrokodawcą.
Kurwa, aż takim frajerem nie jestem, żeby zginąć przez cukier. Prędzej pozwolę pierdolnąć się San'owi traktorem.
Czas mi mija, dłuży się niemiłosiernie, granie w Minecraft stało się conajmniej wkurwiające i nadaję się jedynie na dobrą kołysankę przed snem. Fortnite odpada, nie mam zamiaru marnować nerwów na dziesięciolatków z kodami, tak mnie nie pokurwiło.
Nakurwiałem w Amonga, ale dość szybko zostało mi uświadomione, że to nie rozrywka dla mnie.
Wróćmy do chwili obecnej, sytuacja ma się następująco:
Puste opakowanie po chińszczyznie, którą wygrzebałem jakoś w nocy z lodówki leży po mojej lewej, a ja po prostu gapie się w sufit, słuchając pierdolenia San'a i Yunho, którzy stwierdzili, że pomęczą mnie nawet teraz. Tak więc zostałem zmuszony do udziału w tej popieprzonej jak ciuchy babci Wooyounga i tekst WOW od 3raachy rozmowy.
Mam ochotę cisnąć telefonem o ścianę, byleby nie musieć więcej słyszeć ciągle powtarzającego się imienia mojego współlokatora.
Dwójka moich wspaniałomyślnych przyjaciół stwierdziła, że czas zrobić jeszcze więcej niż do tej pory i nam pomóc. Doskonale wiem, że chcą po prostu ogarnąć nas, bo teraz boją się wejść na linię frontu po moją konsolę, ale udaję, że rzeczywistoście wierzę w ich dobroduszność i kochającą, przyjacielską naturę.
—— A nie możemy po prostu zamknąć ich u starej Woo w piwnicy?
—— Kurwa, oni mają się pogodzić, a nie wyruchać i zabić! —— odpowiada natychmiast najstarszy i gasi zapał Sana, który do wszystkiego dzisiaj podchodzi za bardzo optymistycznie. Najwyraźniej znowu naćpał się i nawet się nie podzielił, jebany przyjaciel na pokaz.
—— Jakie wyruchać? Pojebało was do końca? —— wtrącam się w końcu, nie mając więcej siły do ich gadania.
Nie wiem ile razy jeszcze mam powtórzyć, że kolejne zbliżenie z Kim'em to idiotyczny pomysł, który zdecydowanie nie przypada do mojego gustu.
Pomińmy sam fakt, że zwyczajnie on mi się nie podoba, po prostu to wszystko jest idiotyczne. Zaczęło się od seksu, więc kolejny seks w niczym nie pomoże.
—— Ruchańsko, bara bara, cimcirimcim.. No wiesz, współżycie. Czyli twój chuj ląduje..
—— Ja wiem co to seks, San idioto! —— uderzam się otwartą dłonią w czoło, przerywając jego popierdoloną wypowiedź.
—— A zachowujesz się jakbyś pierwszy raz usłyszał, że dzieci nie wyciąga się z kapusty, mordeczko —— parsknął głośno i włączył swoją kamerkę, znowu zaczynając bawić się różnymi dostępnymi filtrami.
—— Po prostu mógłbyś przestać udawać, że Hong jest dla ciebie obojętny, o to w tym chodzi —— westchnął Jeong. Jestem w stanie sobie wyobrazić jak przewraca teraz oczami z rezygnacją, co wymownie ma sugerować, że ma niepodważalną rację.
—— To twoje upieranie się przy swoim jedynie wszystko rozpierdala, a tak to nieładnie ziomek —— dodał Choi, upijając łyk swojego soju. Ten to piję nawet na dzień dobry.
—— Oczywiście. Co ja niby mam waszym zdaniem zrobić?
—— prychnąłem zirytowany, już nawet nie mając siły po raz kolejny powtarzać, że moje uczucia w stronę starszego są czysto przyjacielskie.—— Czy ja ci wyglądam na pieprzonego mnicha z dwumetrową brodą, który spędził pół życia na liściu zastanawiając się po chuj wyszedł z dupy swojej starej? —— spytał San, odchylając się na krześle. —— No kurwa nie, więc ci nie odpowiem, a nawet jakbym nim był, to śluby milczenia, złotko i i tak chuja byś się dowiedział.
—— Dzięki, na ciebie to zawsze mogę liczyć.
—— Sensei-San zawsze służy pomocą, namaste ludzie.
—— Ty wiesz w ogóle co to znaczy? —— wtrąca się Yunho i sam włącza kamerkę, a ja idąc w ich ślady robię to samo, niezbyt przejmując się tym jak okropnie dziś wyglądam.
—— Nie, a co?
—— ...nieważne —— mruknął zrezygnowany i przeniósł swój wzrok na mnie. —— Powiedz mu co czujesz, to tyle —— mówi spokojnym tonem, jakby rozmawiał z zupełnie niekumatym dzieckiem.
—— Czyli nic, nie czuję do niego nic —— wzruszyłem ramionami, przecierając twarz dłońmi.
—— Wkurwia mnie ten pojeb w dupe jebany, sorry mordeczko, radz se sam, jak coś wiesz gdzie mnie szukać. Idę zapuszczać dwumetrową brodą i siedzieć na liściu —— zadeklarował Choi i rozłączył się, ale Yunho niezbyt się tym przejął.
—— Gdybyś nie czuł nic, to nie panikowałbyś po seksie. Znasz siebie, pamiętasz jak przeruchałeś się z San'em? Bekę z niego miałeś przez pół roku później. Więc czemu teraz tak nie było? Czemu uciekłeś? Czemu się upiłeś? Czemu teraz boisz się chociażby na niego spojrzeć? Tu wcale nie chodzi o jego złość, tylko o to co czujesz, a nie chcesz przyznać się, że czujesz. Udajesz, że to wszystko jest ci obojętne, bo tak jest po prostu łatwiej dla ciebie. Praktycznie zero wysiłku, a własna wygoda liczy się dla ciebie najbardziej. Czujesz coś do niego, ale wmawiasz wszystkim, że tak nie jest.
—— Teraz to ty wmawiasz mi, że tak jest.
•🪐•🪐•🪐•
Coraz bardziej szaleję, bardziej aktywna się tu robie whoa-
Ale myślę, że teraz tak będzie, bo no przechodzimy na zdalne, co akurat mi nie przeszkadza przesadnie
Jak nastroje? Co u was?