Minął miesiąc. Trwała już wiosna. Buru zaczął już bez uprzedzeń i porządnie myć niepełnosprawną dziewczynę. Patricia przychodziła tylko od czasu do czasu zobaczyć jak sobie radzą. Nie musiała już pomagać, ale czasami chętnie wyręczała przyjaciela. Zżyła się nieco z Léą i trudno było jej tak po prostu ją zostawić. Poza tym nadal skrycie próbowała zeswatać z kimś czarnoskórego. Nie przejmowała się porażkami i wciąż potrafiła kogoś mu podsunąć. Mężczyzna uważał, że robiła to częściej niż dotychczas ze względu na nastolatkę, która przecież powinna mieć matkę. Czasami go to irytowało, ale nauczył się z tego korzystać. Dzięki temu mógł częściej wychodzić na imprezy z Remy'm, a Patricia zostawała zazwyczaj w jego mieszkaniu i z wielką ochotą zajmowała się nie tylko swoimi dziećmi, ale również i kotem oraz Léą.
Jamesowi udało się odejść od handlu narkotykami, choć było dosyć trudno. Musiał przysiąść na swoje życie, że nie wyda Stana, szefa oraz innych ludzi siedzących w tej branży. Wiedział, że będzie obserwowany, ale pogodził się z tym. Poza tym nie chciał iść na policję, bo to by oznaczało, że on również trafiłby za kratki. Ne miał ochoty tam wracać. Poszło mu łatwo, dlatego zaczął być podejrzliwy.
Dodatkowo wiosna oznaczała cieplejszą pogodę, co było głównym pretekstem do częstych spacerów z Léą oraz do zrzucenia zimowych kurtek.Buru wyszedł o poranku bez budzenia śpiącej dziewczyny do sklepu, by uzupełnić pustą lodówkę. Ubrany był w czarne dresy i tego samego koloru adidasy. Palił po drodze, by się odstresować. Nie za bardzo lubił kontakty z ludźmi, a był głodny. Szedł szybkim krokiem, ale zdążył wypalić jednego papierosa przed wejściem do małego sklepu spożywczego. Przed nim zakupy robiła jakaś kobieta, na którą zwrócił uwagę, ponieważ również była czarnoskóra. Wyszła z zakupami, nie racząc go spojrzeniem. Nawet jeśli wiedziała, że mężczyzna ją obserwował – nie dała po sobie tego poznać. Buru szybko zrobił małe zakupy uprzednio witając się z jedynym sprzedawcą za ladą, by później dogonić nieznajomą. Udało mu się dostrzec jej sylwetkę, gdy zniknęła w najbardziej szemranej dzielnicy w ich mieście. Westchnął głęboko niepewny czy powinien ją śledzić, ale długo się nie zastanawiał. Nie wiedział tylko, co zrobić z małą siateczką zakupów, ponieważ prawdopodobnie okradliby zaraz przy wejściu do dzielnicy. Ostatecznie jego zapał zgasił się, gdy uświadomił sobie, że chciał śledzić nieznajomą. Przecież nie powinien. Zdecydowanie nie był to dobry pomysł, a ta kobieta powinna być świadoma niebezpieczeństw związanych z wchodzeniem do szemranej dzielnicy. Jeśli bowiem tam nie mieszkasz, możesz liczyć na niezłe lanie. Częste bójki i kradzieże przestały już przyciągać policjantów, ale niektórzy jeszcze ją patrolują, bo albo są nowicjuszami, albo pracoholikami. Między innymi dlatego James trochę się zmartwił, ale postanowił zająć się swoim życiem.
Po zrobieniu zakupów wrócił do domu, który nadal pogrążony był w ciszy, co oznaczało, że wszyscy jeszcze śpią. Mężczyzna zrobił śniadanie z produktów, które kupił. Tym razem była to jajecznica ze szczypiorkiem. Wsypał kotu suchej karmy i mleka, a potem skierował się do salonu obudzić dziewczynę, jednak myśli wciąż wędrowały ku nieznajomej spotkanej w sklepie. Nie usłyszał powitania Léi, dlatego bez słowa od razu ją nakarmił. Nie zauważył, że na początku zrobiła grymas, zastanawiając się, co go ugryzło, przez co nie otworzyła ust, a część jajecznicy będąca wcześniej na widelcu spadła dziewczynie na bluzkę.
– Oj, przepraszam – ocknął się chwilę później.
Strzepał jajecznicę z koszulki na talerz, by potem ją trochę nią nakarmić. Po opróżnianiu połowy nastolatka podziękowała i spojrzała na niego przenikliwym wzrokiem.
– Co się stało?
– Wiesz... Spotkałem dzisiaj kogoś.
– Nie gadaj. Zaprosiłeś ją tutaj? – zaraz się ożywiła.
CZYTASZ
Opiekun
Fiksi Remaja- Chciałabyś pójść na lody? - Mogę. - To świetnie. Znam dobrą miejscówkę. Czasem, gdy wydaje się nam, że już nie może być gorzej, właśnie tak się dzieje. Jednak zawsze po deszczu przychodzi słońce, a nawet i tęcza, nie można o tym zapominać. Życie...