~14. Narkotyk

293 10 17
                                    

Obudziłem się dość wcześnie. Przeciągnąłem się i odwróciłem w bok, mając nadzieję, że zobaczę tam Dylana. Jednak zamiast niego spostrzegłem na poduszce tylko jakąś karteczkę. Wziąłem ją do ręki, rozwinąłem i przeczytałem to co było na niej napisane;

Przepraszam, aniołku. Musiałem pilnie wyjechać. Niedługo się odezwę. Kocham cię.

Zrobiło mi się trochę przykro. Wyjechał gdzieś, nie mówiąc mi nawet gdzie. Przynajmniej zostawił karteczkę. Nie wiedzieć czemu wydawało mi się, że to może mieć coś wspólnego z SMS-em od Willa. Miałem wrażenie, że Dylan nie powiedział mi całej prawdy i to wcale nie był Poulter. Zacząłem się zastanawiać dokąd mógł pojechać Dyl. Miałem pewną teorię, gdzie mógłby być, dlatego zerwałem się z łóżka, ubrałem byle co i wyszedłem z domu.

Wsiadłem do swojego auta i pojechałem do lasu. Jechałem dość szybko, dlatego byłem tam już po niecałych dziesięciu minutach. Zaparkowałem gdzieś, a potem pobiegłem nad strumyk. Przedarłem się przez zielone zasłony i stanąłem na polanie, ale niestety nie było tam Dylana. Jednak w moje oczy rzucił się pewien przedmiot. Na mostku leżał kamień, a pod nim kolejna karteczka. Wziąłem ją do ręki.

Nie szukaj mnie.

To brzmiało jak ostrzeżenie, jednak ja nie zamierzałem się do niego stosować. Chciałem dowiedzieć się, gdzie jest Dylan. Po chwili w mojej głowie pojawiło się jeszcze jedno miejsce. Klif, nad którym oglądaliśmy deszcz meteorytów i całowaliśmy się po raz pierwszy. Szybko wybiegłem z lasu i wsiadłem do auta. Droga była bardzo długa, jednak udało mi się ją zapamiętać. Co dziwne, ulica była całkowicie pusta, dlatego mogłem trochę docisnąć pedał gazu. Już po niecałej pół godzinie dotarłem na miejsce. Szybko pobiegłem nad urwisko, jednak tam też nie było Dylana. Jedyne co zobaczyłem, to kolejną karteczkę, która była przyklejona do barierki. Podszedłem do niej i zerwałem. Nie wiem czemu, ale przez chwilę czułem lekki strach i nie chciałem tego czytać. W końcu jednak przełamałem się i zatopiłem oczy w literkach.

Mówiłem, że masz mnie nie szukać. Nie martw się o mnie, Tommy. Nic mi nie będzie. Niedługo wrócę, a póki co zajmij się sobą. I pewnie zdążyłeś się domyślić, że w nocy wcale nie pisał do mnie Will. Wiem, że możesz być teraz na mnie zły, ale obiecuję, że wrócę za jakiś czas i wszystko ci wyjaśnię. Uwierz, że to dla twojego dobra. A gdyby nauczyciele w szkole pytali się czemu mnie nie ma, to powiedz, że jestem chory.
Kocham cię, aniołku. Do zobaczenia.

Poczułem jak w moich oczach zbierają się łzy. Nie byłem zły, tylko rozczarowany. Napisał, że to dla mojego dobra, jednak ja nie widziałem w tym nic dobrego. Wyjechał sobie ot tak, zostawiając mnie samego w niewiedzy. Minęły dopiero niecałe dwie godziny odkąd się obudziłem, a już za nim cholernie tęskniłem. Zastanawiało mnie, dlaczego nie powiedział o tym w nocy? I czemu mnie nie zabrał? Dokąd pojechał i po co? Kiedy wróci? Skąd wiedział, że będę go szukać? Niestety, ale nie potrafiłem odpowiedzieć na żadne z tych pytań. I to bolało najbardziej. Niewiedza. Mój największy wróg.

Po chwili usłyszałem coś z boku. To był dźwięk łamiącej się gałęzi, na której powieszony był niebieski kocyk, którym Dylan mnie okrył. Podszedłem do niego i podniosłem go. Był miękki i puszysty, a na dodatek pachniał nim. Poczułem jak z mojego oka wypływa łza, która skapnęła na materiał. Wytarłem oczy wierzchem dłoni. Zrezygnowany postanowiłem wrócić do domu. Wsiadłem do auta i pojechałem tam. Gdy tylko zobaczyłem znajomy budynek, zatrzymałem się przed nim i wszedłem do środka. Od razu po wejściu przywitała mnie mama, patrząc na mnie wściekle z ramionami założonymi na piersi. Jednak jej nastrój szybko się zmienił, gdy zobaczyła łzy na mojej twarzy.

Pierwsza miłość ~ Prywatny Anioł ~ część 1 •Dylmas•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz