Prolog

793 42 8
                                    

[ 11 października ]

Jak zawsze w upalne dni ,każdy w wiosce Konoha wychodzi na świeże powietrze. Kilka jouninów bierze misję, geniny chodzą z swoimi opiekunami.

Tak zawsze wyglądał ciepły upalny dzień w wiosce. Żadnych zagrożeń. Tylko praca. Jednak nie zawsze wszystko jest tak kolorowe. Było okolo 16.00. Szła sobie brunetka, co nazywała się Izumi Uchiha. Miała urodzić dziecko 11 października.

Niestety Izumi nie wiedziała kiedy dokładnie. Szła z torbami zakupów, żeby zrobić coś na kolację swojemu mężowi Jiraiyii.

Miała swój domek głęboko w lesie. Nie lubiła brunetka siedzieć w murach klanu Uchiha. Chciała być wolna, żeby nikt jej nie przeszkadzał. Chodź ,że szanowała swój klan bardzo dobrze.

Jak tylko doszła pod drzwiami domu. Jiraiya otworzył gwałtownie przywracając ciężarną. Jednak jego szybie ruchy złapały swoją narzeczoną.

-Jiraiya... Proszę cię nie strasz mnie -rzekła Uchiha.

-Już nie będę - uśmiechnął się białowłosy.

Pocałowali się na przywitanie i szybko wzięli porozrzucane rzeczy do torby. Weszli razem do swojego domu. Zakochana para zaczęła robić wspólną kolację.

Jednak ta radocha nie była długa. Usłyszeli dziwny dźwięk. Jak tylko szybko Izumi podeszła do okna zauważyła ogromnego potwora. To była Kitsune najpotężniejsza ogoniasta bestia ze wszystkich.

Jiraiya wiedząc, co się dzieje. Szybko naszykował kunaie i shurikeny. Jednak jak już miał wychodzić jego narzeczona krzykła. Wiedział od razu co się dzieje. Jego żona zaczęła rodzić.

Szybko wziął ją i wyszedł biegiem z domu. Skierował się do Tsunade. Jej przyjaciółki z dzieciństwa. Jednak jej nie było w domu. Zanim się zorientował zauważył czarną postać w lasach. Powoli położył krzyczącą żonę na ziemię.

Jak już był naszykowany podbiec do tej postaci i go uderzyć. Zjawiła się Tsunade.

-Tsunade! Dzięki Bogu... Pomóż jej! Zaczęła rodzić- krzyknął Jiraiya.

-DURNIU!! Nie widzisz co się dzieje?! Ty zamiast nam pomóc to ją przeprowadziłeś!- krzykła Tsunade.

Jiraiya niestety przyznał jej rację. Jednak najważniejsze było dla niego jego nienarodzone dziecko.  

-A nie widzisz że ona rodzi?- spytał się.

Wtedy blondwłosa się zorientowała ,że Uchiha była ciężarna. Szybko kazała ją przenieś do jej domu na  łóżko. Wtedy wzięła najważniejsze rzeczy i zaczęła przejmować poród.

Po 10 minutach było słyszeć lekki płacz dziecka. Jiraiya szybko wstał z krzesła i wszedł do pokoju. Zauważył Izumi przytulającą nasze dziecko.

-Jiraiya!! Teraz nie masz czasu na witanie się z dzieckiem. Idziesz ze mną!- krzykła Tsunade.

Jak Jiraiya chciał się sprzeciwić został pociągnięty że ucho w stronę wyjścia.
Izumi była trochę przerażona jak Tsunade traktuje każdego, ale teraz miała najlepszy dzień w życiu.

Patrzyła się jej twarz, była podobna do Izumi. Jak i oczy. Włoski były biało-szare. Jednak bardzo się obawiała umiejętności. Może mieć Sharigana jak i Tryb Sage. Jakby miała to i to ,każdy by na nią polował.

Zasmucona Uchiha powoli zeszła z łóżka z maleństwem.

-Nazwe cię Victoria- powiedziała.

Skierowała się do wyjścia. Otworzyła powoli drzwi jednak wtedy dziecko zaczęło płakać. Uchiha próbowała uspokoić dziecko jednak bez skutku. Kitsune musiała się zdenerwować z tego ryku i skierowała się w ich stronę.

Przerażona Izumi zaczęła powoli się cofać. Przytulając do siebie Victorię. Bestia była coraz bliżej ich. Izumi powoli zamknęła oczy i pojawił się Jiraiya przed nią.

-UCIEKAJ!- krzyknął.

Izumi powoli skierowała się do lasu. Jednak wtedy potwór machnął łapą w nich stronę. Uchiha szybko położyła dziecko na ziemię i została przebita pazurem. Była głęboka rana w brzuchu.

Zaczęła kaszleć powoli krwią, że jedna kropla poleciała na puliki dziecka.

-Izumi!- krzyknął Jiraiya.

Uchiha wiedziała że to będzie jej koniec. Patrzyła się z uśmiechem na twarzy na dziewczynkę.

Jiraiya jak chciał podbiec do niej został popchnięta na tył przez czwartego hokage.
Zrobił jakieś pieczęcie i zrobił się ołtarzyk.

-Kushina! Rób łańcuchy!- krzyknął hokage.

Z pleców Kushiny Uzumaki wyleciało chmara łańcuchów. Zaczęło przeplatać bestie łańcuchami.

-Chcesz czwarty zapieczętować Kitsune w mojej córce? Przecież wiesz że zginiesz- oznajmił Jiraiya.

-Nie mam innego wyboru. I tak straciliśmy jedną osobę, albo i wielu- rzekł Minato Namikaze.

Hokage miał racje. Jak się tylko spojrzał na swoją żonę. Zaczęła coś mamrotać pod nosem. Niestety tego nie usłyszał jednak tylko na koniec zauważył uśmiech na jej twarzy.

Bestia się powoli wściekła i podniosła drugą łapę. Chciał machnąć w hokage. Jiraiya nie chciał do tego dopuścić wszedł w łapę bestii i został wyrzucony w góre.

Hokage nie wiedząc co się dzieje spojrzał się w niebo. Nie mógł uwierzyć własnym oczom. Stracił Legendarnego Sannina. Wiedział co wtedy zrobić. Nie uśmiercił siebie tylko Jiraiye, dał dużo chakry parze , żeby jak młoda dorośnie i wyjdzie jej 9 ogon mogli z nią porozmawiać.

Szybko zrobił pieczęcie i po kilku sekundach. Bestia znikła. Na brzuchu Victorii zrobiła się pieczęć.

Kushina powoli wstała z ziemi podchodząc do Minato.

-Co zrobimy teraz z nią? Nie ma rodziców- powiedziała czerwonowłosa.

-Zaopiekuje się nią. Będzie narazie mieszkać w budynku Hokage. Później jej dam mieszkanie- oznajmił Hokage

-Rozumiem cię. Naruto by pomyślał że to jego siostra- rzekła Kushina.

Minato powoli wziął dziewczynkę na ręce. Od razu skierowali się do wioski.

~~~~~~~~~
Hejka!
To moje drugie opowiadanie na tym wattpadzie. Wiem że może też nie wyjść za dobrze ,ale moja wyobraźnia nie wytrzymuje.
Jakby były jakieś pytania proszę pisać !
Bayo!

+Potwór Kitsune+ •Naruto•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz