Rozdział 7

265 24 0
                                    

Victoria
[ Następnego dnia ]

Po wczorajszym dniu nie chciałam w ogóle nigdzie iść. Jednak moja chęć zrobienia misji była silniejsza. Szybko stałam z mojego łóżka i zrobiłam sobie końskiego kucyka. Ubrałam się i poszłam umyć zęby. Szybko wzięłam jakieś ciastko co było na wieszku i zawiązałam ochraniacz na czoło.

Szybkim biegiem wyszłam z domu. I skierowałam się do budynku hokage. Od razu zauważyłam tam naszą ekipę. Jednak nie patrzyłam się w oczy Sasuke. Nie wybaczyłam mu tamtego incydentu.

- Więc tak... Idziemy do biura hokage, ponieważ ma dla nas misje - oznajmił mistrz Kakashi.

- Wkońcu będę mógł zrobić pierwszą misję! - krzyknął Naruto.

- Ja też! - rzekłam.

Od razu weszliśmy do budynku. Zajęło nam kilka korytarzy i byliśmy na miejscu. Zapukaliśmy do drzwi i weszliśmy.

- O drużyna Kakashiego jest. Mam dla was misję - oznajmił Hokage.

Ja z Naruto podeszliśmy jak najbliżej biura.

- Macie złapać kota - oznajmił Hokage.

- Co?! A chciałem zrobić misję rangi B - rzekł Naruto.

- Eh... Synu.. masz za słabe umiejętności - powiedział hokage.

Ja tylko się uśmiechnęłam i wzięłam od niego kartkę z zleceniem.

- Bierzemy - oznajmił Kakashi.

Od razu podeszłam do mistrza i dałam kartkę. Poszliśmy do jednych z lasów gdzie prawodobnie może być kot. Jak zawsze mistrz kazał mi i Sasuke być schowani i czekać. A Naruto miał być przynęta, ponieważ by nie siedział grzecznie tylko by przestraszył tego kota.

Miał udawać kota który się zgubił. Śmieszne co nie? Chodź ,że wyglądał słodko z tymi uszkami.  Jezu co ja w ogóle myślę!

- Jak ja nie mam ochoty być w tym uszkami - odmznajmił Naruto.

Lekko się zaśmiałam jednak później na znak Mistrza szybko ustawiliśmy się na miejscach. Byliśmy cicho. Czekaliśmy jak kot zbliży się do Naruto.

Czekaliśmy z kilka minut jednak później się pojawił. Opis był taki sam jak u kota. Powoli naprężyłam się. Jednak jak się spojrzałam na Sasuke to on co chwilę się na mnie patrzył. Lekko się zdenerwowałam i znowu zwróciłam zwrok na kota.

Naruto który siedział jak prawdziwy kot. Jak i mruczał. Od razu kot wszedł w naszą pułapkę. Powoli zeszłam ze drzewa i skierowałam się do kota. Jednak nie spodziewanie kocur zaczął do mnie podchodzić. Jak tylko doszedł zaczął się o mnie drapać.

- No no Victoria. Widać ,że masz powodzenie u kotów - powiedział Naruto podchodząc.

- Nawet o tym nie wiedziałam - zaśmiałam się lekko.

Od razu wzięłam kota na ręce. I powoli zaczęłam głaskać. Oznajmiliśmy ,że idziemy oddać kotka. No i tak zrobiliśmy. Od razu oddałam kota właścicielce. I szybko poszliśmy znowu do hokage.

- To było za proste tatku - oznajmił Naruto z znudzeniem.

Powoli Minato wstał z krzesła i podszedł do nas.

- Chciałbym ,żeby została tylko Victoria - powiedział hokage.

Lekko się zaciekawiłam. Wszyscy powoli wyszli z pomieszczenia. I zostałam sama z hokage. Powoli podszedł do mnie i położył rękę na moim ramieniu.

- Victoria... Bądźmy sobie szczerzy. Czy coś się stało pomiędzy tobą ,a Kitsune? - powiedział hokage.

Lekko podniosłam głowę. Jak mógł wiedzieć o tym wydarzeniu z szkołą przetrwania.

- Można powiedzieć że tak, nie wiem jak to ująć. Po prostu poczułam ,że chce ochronić mojego przyjaciela. I niespodziewanie straciłam nad sobą kontrolę. Ale nic groźnego nie zrobiłam mistrzowi - oznajmiłam z zwrokiem w inną stronę.

Nie chciałam mówić o tym ruchu układowym Uchiha. Nie znałam w ogóle odpowiedzi. Jednak teraz się liczyło dla mnie. Czemu? Czemu mnie się teraz pyta.

- Widać, że dajesz się ponieść emocjom. Dlatego powinnaś uważać z emocjami. Nie chciałbym ,żebyś uwolniła niechcąco Kitsune - powiedział z poważnym zwrokiem.

- Dobrze... - oznajmiłam szeptając.

Hokage powoli się uśmiechnął i mnie przytulił. Nie wiem czemu ,ale się zastanawiałam czy oznajmić uścisk czy nie. Jednak powoli upuściłam zwrok i powoli przytuliłam go.

- Wiem ,że nie czujesz tego jak przy prawdziwych rodzicach. Jednak chce ci je zastąpić razem z Kushiną - powiedział.

Jedna moja łza leciała z mojego oka.

- W-Wiem... Chciałabym mieć swoich rodziców. Jednak jedno mnie zastanawia. Kim oni byli? - rzekłam.

- Przecież ci mówiłem. Byli dzielnymi, odważnymi ninjami w naszej wiosce, którzy oddali życie pieczętując Kitsune - odpowiedział odklejąc się ode mnie.

- Nie o to mi chodziło. Chciałam wiedzieć coś o nich więcej - wyszeptałam.

Tylko się na mnie spojrzał i wyprowadził z gabinetu. Jak tylko byłam już przy drzwiach. Od razu zauważyłam tam Naruto.

- Czy coś się stało? - spytał się Naruto podchodząc do mnie.

- Nie nic... Po prostu trochę mnie emocje poniosły - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.

Od razu Naruto do mnie podszedł i powoli przytulił. Znowu poczułam to uczucie. Jednak to było inne. Było ciepłe, szczere. Oznajmiłam uścisk bez zastanowienia. Staliśmy tak przez kilka minut. Z uśmiechem na twarzy.

+Potwór Kitsune+ •Naruto•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz