Rozdział 5 - Queen Bee

17.6K 941 50
                                    

- Słyszałem, że się wkopałaś, kumpelo – Ian opadł na puste krzesło obok mnie, uprzedzając Luka, który właśnie chciał je zająć.

Ian nie chodził ze mną na angielski, dlatego o całej sprawie dowiedział się prawdopodobnie właśnie od mojego chłopaka.

- Zdarza się – posłałam mu pełne wdzięczności spojrzenie, a on uśmiechnął się szeroko.

- Zamierzasz zjeść tylko sałatkę? – parsknął, patrząc na mój lunch.

Sam miał przed sobą tacę zastawioną przeróżnymi rodzajami jedzenia.

- Może kawałek pizzy, Rey? – pomachał mi nim przed twarzą, a ja się skrzywiłam.

- Daj jej spokój, Ian – nieoczekiwanie wtrącił się Luke, który zajął miejsce naprzeciw niego. – Ona nie je takich rzeczy.

Ian posłusznie wpakował sobie pizze do buzi, choć widziałam, że nad czymś się zastanawia.

Delikatnie nabiłam małego pomidorka na widelec i uniosłam go do góry, zastanawiają się, ile kalorii może się w nim mieścić.

- Będziesz to jadła? – spytała Diana, wpatrując się w moją niemal pełną miseczkę.

- Nie – uśmiechnęłam się słabo, przesuwając naczynie w jej stronę.

Od razu rzuciła się na sałatkę. Czasami zadziwiało mnie, jak wiele jedzenia potrafiła w sobie pomieścić.

Opadłam na oparcie plastikowego krzesełka i wyjęłam z torby sok zabrany z domu. Piłam go powoli, przysłuchując się rozmowie i bawiąc się nerwowo zakrętką.

Od czasu do czasu wtrącałam jakiś komentarz, ale nie miałam ochoty być wciągnięta w dyskusję na temat domniemanej malinki na szyi pani Clumsery – nauczycielki matematyki.

Po lunchu poszłam z Dianą do pracowni biologicznej. Lekcja minęła stosunkowo szybko, choć ja wciąż zastanawiałam się, ile będzie trwała nasza dzisiejsza koza.

Tym razem nie miałam czasu na prysznic po wf-ie, ale też nie było takiej potrzeby, gdyż trener urządził nam zajęcia z teorii.

- Idziemy? – spytałam Di, gdy po raz kolejny poprawiła włosy.

Odwróciła się od lusterka i posłała mi przepraszający uśmiech.

- Nie idę – oznajmiła. – Pani Sue mnie zwolniła, bo są przesłuchania do chóru i jako główna solistka muszę być przy tym obecna. Nie gniewasz się, prawda?

- Oczywiście, że nie – potwierdziłam odruchowo.

A więc zostałam sama z Lukiem i Styles’em. Super.

- Pa, kochanie! – zawołała jeszcze, gdy opuszczałam szatnię.

Po raz drugi tego dnia skierowałam się do sali do angielskiego. Styles siedział przy biurku, bawiąc się komórką. Podniósł głowę znad ekranu, gdy usłyszał, że weszłam.

- Spóźniłaś się, Queen – zauważył od razu. – Ale skoro będziesz tu sama, to raczej żadnemu z nas nie robi to wielkiej różnicy.

- A Luke? – wymsknęło mi się.

- Trening footballu – odparł nauczyciel.

Niedowierzając w niesprawiedliwość losu, zajęłam moje stałe miejsce i wbiłam wzrok w  żółty pulpit ławki.

Dlaczego ja musiałam ponieść karę za wykonanie trzystuprocentowej dobrej roboty? Diana i Luke dobrze się teraz bawili, a ja byłam zamknięta z nauczycielem, który najwyraźniej mnie nienawidził.

Nie mając innego pomysłu, co mogłabym ze sobą zrobić, wyciągnęłam z torby książkę, którą niedawno zaczęłam, lecz nie miałam okazji skończyć. Zdążyłam przeczytać zaledwie parę stron, nim Styles mi przerwał.

- „Mistrz i Małgorzata”? – spytał, wyraźnie nie widząc powodu dlaczego mam w rękach takie właśnie dzieło.

Spojrzałam na niego, a potem na okładkę.

- Lubię literaturę rosyjską – odparłam szczerze.

Jego brwi powędrowały ku górze, ale nic nie odpowiedział. Wróciłam do lektury, ale znowu przerwał mi po pewnym czasie.

- Dużo zapłaciliście za te wypracowania, Queen?

Znowu podniosłam głowę znad książki, nie ukrywając rozdrażnienia spowodowanego jego ciągłym przerywaniem. Wydawał się rozbawiony moją miną.

- Nie zapłaciliśmy nic, panie Styles – odparłam grzecznie, nie chcąc dać mu przyjemności wyprowadzenia mnie z równowagi.

- Są naprawdę dobre – pochwalił nieoczekiwanie. – Przekaż to autorowi. Nie powinien pisać ich za darmo – dodał z uśmiechem.

Parsknęłam rozbawiona.

- Może być pan pewien, że przekażę – obiecałam z lekkim przekąsem i chciałam wrócić do książki, ale jedno pytanie nie pozwalało mi się skupić. – Skąd pan wiedział, że są to prace jednej osoby? – odezwałam się w końcu.

- We wszystkich zawarto pewien rodzaj rozbudowanego porównania. Po przeczytaniu jednej, mógłbym rozpoznać je wszędzie. Styl był bardzo charakterystyczny – przyznał.

Skinęłam głową, zastanawiając się nad tym. Styles rozpoznał moje prace wśród innych po jednym wypracowaniu, a pani Brew nie zrobiła tego od pierwszej klasy. Jeżeli to nie świadczyło o tym, że facet jest dobrym nauczycielem, to nie wiem, co mogłoby mnie przekonać.

Zamknęłam książkę i odłożyłam ją na brzeg ławki.

- Która z prac podobała się panu najbardziej? – spytałam z uśmiechem. – Sądzę, że autor będzie tym zainteresowany.

- Twoja. Ta o butach – odparł, również rozbawiony. – Pozostałe też były ciekawe, ale nie tak… - urwał, szukając słowa.

- Porywające? – podsunęłam, przygryzając wargę, by powstrzymać się przed chichotem.

- W sumie tak – parsknął kpiąco. – Prawdopodobnie dlatego, że wcześniej nie spotkałem się z takim tematem.

- Buty to naprawdę fascynująca rzecz – przytaknęłam entuzjastycznie, wskazując na swoje szpilki. – Wiedział pan, że najpierw to mężczyźni je nosili? Uławiało to trzymanie nogi w strzemionach podczas jazdy konnej. Dopiero Katarzyna Medycejska* je rozpowszechniła.

- Widzę, że ty przynajmniej przeczytałaś pracę, którą oddałaś – rzucił nieco ironicznie, co starło uśmiech z mojej twarzy.

Styles spojrzał na zegar.

- Możesz już iść – powiedział, a gdy byłam już przy drzwiach dodał jeszcze cicho. – Queen Bee**.

- Słucham? – odwróciłam się, myśląc, że się przesłyszałam.

- Nic, Queen. Dowidzenia – pożegnał się, sam podnosząc się z krzesła.

- Dowidzenia, panie Styles – odparłam i opuściłam klasę.

* Katarzyna Medycejska była królową Francji, żoną któregoś Henryka (II chyba, ale pewności to ja nie mam)

** Queen Bee to taki przydomek nadawany liderce w szkolnej społeczności. Nie wiem jak to lepiej wyjaśnić xd

Czuję się jakbym Was oszukała, bo powiedziałam, że nie dodam tak szybko rozdziału, ale sama siebie zaskoczyłam xd

Pretty face {H.S.}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz