Zostawiwszy zszokowaną Dianę na parkingu, poczułam prawdziwą satysfakcję. Nigdy nie myślałam o sobie jako o mściwej osobie, ale najwidoczniej nią byłam…
Ktoś otworzył przede mną drzwi od sali do angielskiego. Odwróciłam się i ujrzałam Ian’a z tych uśmiechem niegrzecznego chłopca wymalowanym na twarzy.
- Dzień dobry, Rey – otaksował mnie spojrzeniem, zatrzymując się na moich oczach. – Muszę przyznać, że wyglądasz zniewalająco.
- Och, Ian – stanęłam przed nim, zadarłam głowę i położyłam dłoń na jego torsie. – Ja zawsze wyglądam zniewalająco.
- Nie będę się kłócił – odparł. – Istnieje jakiś powód, dlaczego dziś jesteś taka miła?
- Owszem – przychyliłam głowę. – Zmiana priorytetów.
- Jestem jednym z nich? – spytał, kładąc rękę na mojej talii.
Kąciki moich ust uniosły się lekko.
- Możesz być – odparłam, a potem go odepchnęłam.
Zaśmiał się krótko.
- Tęskniłem – oznajmił.
- A kto nie tęsknił? – spytałam, również rozbawiona i weszłam do klasy, zdając sobie sprawę, że uniemożliwiamy to innym.
Było już po dzwonku, więc zajęłam swoje miejsce. Ian, śledząc mnie, pochylił się nade mną i złożył pocałunek na mojej szyi.
- Diana zasłużyła – powiedział cicho i nie czekając na odpowiedź, wyszedł z klasy.
Uśmiechnęłam się do siebie, zarzucając włosami do tyłu. Założyłam nogę na nogę i podziwiałam moje nowe lśniące szpilki, czekając na przybycie Harry’ego.
Gdy w końcu się pojawił i zauważył mnie, widziałam, że ma ochotę rzucić wiązankę przekleństw. Uśmiechnęłam się słodko, jakby mówiąc „patrz, co straciłeś, baranie”.
Nosił jeansy i biały, obcisły T-shirt, który zdawał się wprost stworzony dla niego, podkreślając umięśniony tors. Marynarkę zarzucił na ramię. Włosy jak zwykle ułożone miał w artystyczny nieład.
Szybko się opanował i rozpoczął lekcję, nawet przez chwilę nie spuszczając ze mnie wzroku. To też było w pewien sposób satysfakcjonujące. Po pewnym czasie zaczęłam rozpraszać go jeszcze mocniej, nawijając sobie włosy na palec lub przygryzając gumkę od ołówka. Miałam ochotę się śmiać, patrząc, jak ze sobą walczy, by czegoś mi nie powiedzieć.
Nabierałam pewności, że jednak jestem mściwa. I to bardzo. Kiedyś byłam też naprawdę miłą dziewczyną, ale cóż, każdy uczy się na własnych błędach…
Dzwonek zadzwonił zdecydowanie za wcześnie, ratując Styles’a przed dalszymi torturami.
- Queen, zostań na pięć minut – polecił chłodno, a ja uśmiechnęłam się z zadowoleniem, przeczuwając, że za chwilę wreszcie nadarzy się okazja, bym powiedziała mu kilka, niekoniecznie ciepłych, słów.
***
Harry POV
Gdy klasa opustoszała, Rey powoli wstała ze swojego krzesła i podeszła bliżej, zatrzymując się tuż przede mną. Poczułem mocny zapach jej kwiatowych perfum, którymi, w mniejszym stopniu, ale jednak, pachniała też moja poduszka.
- Chciałeś rozmawiać? – ponagliła, doskonale wiedząc, że mnie to zirytuje.
Tak, Rey wiedziała o mnie dużo, ale ja też znałem ją całkiem nieźle.
- Słyszałem o Dianie – zacząłem beznamiętnie, przyglądając się fioletowej sukience, która nie pozostawiała wiele wyobraźni.
Podobała mi się. Nawet bardzo. Nie podobały mi się natomiast tęskne spojrzenia posyłane jej przez kolegów. Nawet ja nie mogłem odwrócić wzroku, nie mówiąc już o chłopakach, którzy prawie się ślinili, gdy Rey zaczęła się ze mną drażnić.
Teraz też kokieteryjnie zarzuciła włosami do tyłu, odsłaniając nagie ramię i szyję. Na jej ustach pojawił się kwaśny uśmiech.
- Zajęłam się Dianą – oznajmiła. – Gdybyś nie zauważył, nie było jej dzisiaj na lekcji.
- Moja uwaga była pochłonięta czymś innym… - mruknąłem.
Prychnęła cicho.
- O czym chciałeś porozmawiać? – ponowiła pytanie.
- A o czym ty chciałaś porozmawiać wczoraj? – odbiłem piłeczkę.
Podniosła brew.
- Nagle chcesz wiedzieć? – odrzekła chłodno. – Poradziłam sobie sama, skarbie.
- Widzę – odparłem z przekąsem.
- Nie masz prawa mnie krytykować, Harry – oznajmiła poważnie. – Nie, jeżeli potem nie chcesz nawet słuchać moich wyjaśnień.
Westchnąłem, przejeżdżając palcami przez włosy.
- On chciał cię pocałować – przypomniałem, wracając do wczorajszego poranka.
- A ja się uchyliłam. Nie miałeś powodu, żeby nagle się obrażać – zganiła mnie.
- Dlaczego to zrobił?
Spojrzała na mnie z rozbawieniem.
- Bo z nim spałam – odparła spokojnie, potwierdzając moje najgorsze przypuszczenia.
- Kiedy? – wyrzuciłem z siebie.
- Hmm, pomyślmy… - udała, że się zastanawia. – Dwa dni po farbowanej lafiryndzie w twoim łóżku. Jak mówiłam, nie masz prawa mnie krytykować.
- Nigdy nie zastanawiałaś się, dlaczego była ruda? – spytałem z dystansem.
Znowu obdarzyła mnie tym pełnym lekceważenia spojrzeniem.
- Bardziej ciekawił mnie, dlaczego w ogóle mi to zrobiłeś, a nie dlaczego była do mnie podobna – oznajmiła.
- Dobrze wiesz dlaczego – zauważyłem. – Inaczej nie przespałabyś się z Ian’em.
- W gruncie rzeczy przespałam się też z Camille, ale byłam naprawdę pijana – powiedziała nonszalancko, by rozdrażnić mnie jeszcze bardziej. – Doprowadziłeś mnie do takiego stanu, że przez chwilę rozważałam nawet skok z budynku… Ale cóż, zmieniłam priorytety, skarbie. A ty nie jesteś nawet w pierwszej dziesiątce.
Odwróciła się i chciała wyjść z sali, ale zerwałem się z krzesła i złapałem ją za łokieć, nim zdążyła dojść do drzwi.
- Spotkaj się ze mną, Rey – zażądałem.
Wyszarpnęła rękę i spojrzała na mnie z naganą.
- Po co? – spytała.
- To nie było pożegnanie, na jakie oboje zasłużyliśmy – odpowiedziałem poważnie.
Przewróciła oczami i westchnęła, znudzona.
Nie poznawałem jej.
- Jutro w klubie. Wyślę ci adres sms’em. Dziś muszę coś załatwić – zarządziła, a potem wyszła z klasy bez słowa pożegnania.
Jak Wam się podoba sukowata Rey? ;) mi całkiem całkiem :D piszcie i do nexta, słońca :*
CZYTASZ
Pretty face {H.S.}
Fiksi PenggemarRey jest prawdziwą królową swojej szkoły. Ma wspaniałego chłopaka, przyjaciółki, szafę wypełnioną ubraniami z najnowszych kolekcji... dziwi ją jedynie, że nikt nie widzi, jak bardzo jest smutna. I że nikt nie zorientował się jeszcze, że im głośniej...